"Wysoka Izbo, wysoka aż po samo niebo..."
W środę w Bazylice Mariackiej w Gdańsku odbyły się uroczystości pogrzebowe Macieja Płażyńskiego, byłego marszałka Sejmu i prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, który zginął w katastrofie koło Smoleńska. Trumna z ciałem Płażyńskiego spoczęła w sarkofagu w świątyni.
Obok najbliższej rodziny Płażyńskiego, jego żony Elżbiety, dwóch synów i córki, w uroczystościach wzięli udział pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz oraz wielu ministrów, w tym: edukacji Katarzyna Hall, sportu Adam Giersz oraz rolnictwa Marek Sawicki.
Na miejscu byli także m.in. przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek, były prezydent Lech Wałęsa z żoną, szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, były premier Jan Krzysztof Bielecki oraz były minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki.
Jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych Bronisław Komorowski przekazał na ręce rodziny Macieja Płażyńskiego przyznany mu pośmiertnie Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Także pośmiertnie Płażyński został odznaczony przyznanym przez ministra kultury Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Uroczysty pochówek we wnętrzu Bazyliki Mariackiej poprzedziła msza święta, której przewodniczył metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Arcybiskup nazwał Płażyńskiego "człowiekiem wspólnot". - Wydaje się, że to nic oryginalnego. Każdy z nas jest przecież członkiem takiej lub innej wspólnoty, w niej się realizuje, pośród niej żyje. Ale ty ponad te kręgi ludzkich wspólnot, w których się obracałeś - wyrastałeś. Ich koloryt - tworzyłeś. Dla ich dobra - pracowałeś. O drodze, jaką szły - często decydowałeś - podkreślił metropolita.
Arcybiskup przypomniał życiorys Macieja Płażyńskiego, wspomniał m.in. o Ruchu Młodej Polski i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, do których należał były marszałek. - Byłeś członkiem wspólnoty, której nie zdusił stan wojenny. Działała, spiskowała, drukowała, kolportowała, dyskutowała o Polsce jutra - wolnej, naszej, prowadzonej przez sztandar Solidarności - mówił.
- Tamten czas pokazał - na znanym tu powszechnie w Gdańsku przykładzie - twoje talenty przywódcze, umiejętność - wbrew okolicznościom - tworzenia pozytywnych, służących innym rozwiązań - powiedział abp Głódź, przypominając w tym miejscu o słynnej, zatrudniającej opozycjonistów niemogących znaleźć pracy Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych "Świetlik", którą Płażyński założył i prowadził.
Arcybiskup powiedział też, że Maciej Płażyński chciał wystartować w wyborach prezydenckich. - Miał to ogłosić w tym miesiącu - dodał metropolita. Poinformował również, że decyzję o pochówku Płażyńskiego w gdańskiej Bazylice podjął on sam po konsultacji z żoną marszałka. Jak wyjaśnił Głódź, chociaż Płażyński był osobą świecką, był godny patrycjuszy gdańskich, bo zawsze był prawym człowiekiem, marszałkiem Sejmu - drugą osobą w państwie - i poniósł męczeńską śmierć. Uczestnicy uroczystości nagrodzili tą wypowiedź metropolity brawami.
Z kolei marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział, że Maciej Płażyński był człowiekiem, który jest dobrym przykładem służby ojczyźnie. - Żegnamy go w przekonaniu, że rozstajemy się na jakiś czas z przedstawicielem pokolenia ludzi Solidarności, który może być dobrym przykładem służbie ojczyzny i dobrym przykładem zrealizowania tego, co w życiu jest najważniejsze - zrealizowania samego siebie poprzez pracę dla innych - mówił marszałek.
Komorowski przypomniał działalność opozycyjną Płażyńskiego przed 1989 rokiem, ale też stanowiska i funkcje, jakie pełnił on w późniejszych czasach. Wspomniał m.in. o tym, że Maciej Płażyński był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej, nazwał go człowiekiem, który "szukał szansy na modernizowanie, unowocześnienie kraju w zgodzie z wiarą przodków i dumnymi narodowymi tradycjami".
- Myślę, że jeśli gdzieś tam wysoko jest demokracja, to musi być także i serce demokracji, jakim jest Sejm. Ty Maćku idziesz tam pierwszy z całego szeregu marszałków polskiego Sejmu. Idziesz pierwszy i jako człowiek niesłychanie godny tej funkcji, niesłychanie zasłużony. Jeśli tam jest demokracja, to ktoś musi przewodzić także Sejmowi gdzieś tam wysoko. Jestem pewien, że wyjdziesz, stukniesz trzy razy laską, siądziesz w fotelu marszałkowskim i zaczniesz tak, jak zawsze zaczynałeś: "Wysoka Izbo, wysoka aż po samo niebo..." - zakończył swoje przemówienie Komorowski. Zebrani w świątyni przyjęli je oklaskami.
Premier Donald Tusk w swoim wystąpieniu zapewnił, że bliscy tragicznie zmarłego Płażyńskiego nie zostaną sami. - Maciej Płażyński był człowiekiem, który umiał łączyć w sobie odwagę i rozwagę - mówił premier, przypominając, że poznał Płażyńskiego w 1980 roku w Gdańsku, kiedy wspólnie zakładali Niezależne Zrzeszenie Studentów.
- Niektórym brakowało jednego, innym drugiego, ale Bóg nam dał takich ludzi tu w Gdańsku, którzy w idealnej harmonii i równowadze te dwie cechy posiedli i dzięki temu, że oni byli wśród nas, to wielkie polskie zwycięstwo, które w Gdańsku się rodziło, było w ogóle możliwe - dodał premier.
- O wszystkich dobrze mówimy. Wypada mówić, że myśleli przede wszystkim o innych, ale wy wszyscy i ja z tego miejsca, dajemy świadectwo prawdzie, że Maciej całe życie naprawdę myślał przede wszystkim o innych. A kiedy podejmował ryzyko, to przede wszystkim na swoją odpowiedzialność - powiedział Tusk.
- Wszyscy, z którymi żyłeś, pracowałeś, walczyłeś, wszyscy, którzy dzisiaj tutaj są - działacze podziemnej Solidarności, robotnicy ze "Świetlika", działacze NZS, piłkarze z naszej drużyny, kibice Lechii, którą też kochałeś - tak oni wszyscy tutaj są dzisiaj, żeby powiedzieć tobie, że Ela - twoja żona - i twoje dzieci, wszyscy twoi bliscy nie zostaną sami - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, Płażyński nauczył tych wszystkich ludzi, "żeby pamiętać o tych, którzy wsparcia i pomocy potrzebują". - Dzisiaj tylko tyle chyba możemy tobie dać. Ale wszyscy, którzy tutaj są, na pewno to dadzą - podkreślił.
Przewodniczący NSZZ "S", Janusz Śniadek w swoim wystąpieniu w Bazylice Mariackiej powiedział, że Maciej Płażyński, choć nigdy nie pełnił żadnej funkcji związkowej, był człowiekiem Solidarności. - Był człowiekiem sumienia, wartości i wiary, troski o zwykłego człowieka, był mężem stanu, jakich Polska bardzo potrzebuje - podkreślił.
- Drogi Maćku, najważniejsze dla ciebie było nie żeby mieć, ale żeby być, powtarzałeś, że należy być wiernym sobie, własnym poglądom a nie partiom, służyć ludziom, nie sondażom - dodał szef związku.
Po nabożeństwie wystawiona na katafalku przed ołtarzem trumna z ciałem Macieja Płażyńskiego została przeniesiona do kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej i umieszczona w sarkofagu wykonanym z czarnego granitu. Na sarkofagu umieszczono napis: "Maciej Płażyński 1958-2010 marszałek Sejmu RP".
Skomentuj artykuł