"Za prywatną służbę zdrowia płaci się samemu"

"Za prywatną służbę zdrowia płaci się samemu"
Kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski i mecenas Elżbieta Kosińska-Konak podczas ponownego rozpatrzenia pozwu w trybie wyborczym (fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / zylka

We wtorek o godz. 16. Sąd Okręgowy wyda orzeczenie ws. Bronisław Komorowski - Jarosław Kaczyński. Kandydaci pozwali się nawzajem ws. prywatyzacji służby zdrowia. Komorowski zapewnił, że PO nie opowiada się za prywatyzowaniem szpitali, a przygotowując pakiet ustaw zdrowotnych chciała ukrócić "dziką prywatyzację".

Odnosząc się do zarzutu Kaczyńskiego, że Komorowski chce, aby służba zdrowia była "prywatna, sprywatyzowana" Komorowski powiedział, że oznaczałoby to, że za świadczenia medyczne "płaci się z własnej kieszeni, a nie z pieniędzy NFZ". A to - jak przekonywał - "nie znajduje żadnego potwierdzenia w projektach autorstwa PO". Kandydat PiS podczas wiecu w Lublinie mówił o tym, że Komorowski chce, by służba zdrowia była prywatna.

Podkreślił, że ze względu na zawetowanie części tych ustaw przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego istnieje dzisiaj możliwość rozstrzygania zmian właścicielskich przez zwykłą większość (50 proc.), podczas gdy PO chciała podnieść ten próg do 3/5 głosów. Zaznaczył też, że ustawa "koszykowa" autorstwa PO wprowadzała jednoznaczne zapisy o finansowaniu określonego koszyka świadczeń medycznych z Narodowego Funduszu Zdrowia.

DEON.PL POLECA

Komorowski zeznał też, że "o ile sobie przypomina" podczas głosowania nad pakietem ustaw zdrowotnych w klubie była wprowadzona dyscyplina. Powiedział też, że pakiet ustaw zdrowotnych "pewnie nie w stu procentach" odpowiadał jego poglądom, ale "nie było sprzeczności, które uniemożliwiłyby mu głosowanie za".

Na pytanie, czy identyfikuje się z programem politycznym PO (z maja 2007, gdzie jest mowa o prywatyzacji służby zdrowia) Komorowski powiedział, że identyfikuje się z obowiązującymi dokumentami programowymi. Za obowiązujący uznał program PO z października 2007 ("Polska zasługuje na cud gospodarczy"). Program z maja 2007 nazwał "wersją roboczą" przygotowywaną z myślą o debacie programowej w partii.

- Tezy zapisane w dokumencie z maja były do dyskusji i nie były to moje poglądy, ale wstępne propozycje, wypracowane przez zespoły programowe - zaznaczył Komorowski.

Jak dodał, w trakcie tej kadencji Sejmu PO realizuje program z października 2007 r., a opinia publiczna została "jednoznacznie poinformowana", że jest to program obowiązujący, poprzez m.in. wypowiedzi liderów PO (także i Komorowskiego), konferencje prasowe, relacje z posiedzenia Rady Krajowej PO, która zatwierdziła ten program. Komorowski wyraził przekonanie, że również "konkurenci z PiS" wiedzieli, jaki program PO jest obowiązujący.

Komorowski mówił, że zna poglądy niektórych członków PiS, którzy opowiadali się "konsekwentnie i radykalnie" za prywatyzacją szpitali i częściową odpłatnością za usługi medyczne. - Wystarczy przypomnieć wypowiedzi i działania niezwykle przeze mnie szanowanego prof. Zbigniewa Religi, który był ministrem zdrowia w rządzie PiS - powiedział kandydat PO.

- Odnoszę wrażenie, że PiS, a szczególnie jego prezes, oskarżając mnie publicznie o chęć sprywatyzowania wszystkiego, co się rusza i co się nie rusza, postępuje na zasadzie łapać złodzieja, kiedy sam ma nieczyste pod tym względem sumienie - stwierdził Komorowski.

Oświadczył, że nie chce prywatyzacji szpitali. - Stoję na stanowisku, że obowiązuje rozstrzygnięcie konstytucyjne, art. 68, który mówi wyraźnie, czego obywatel może oczekiwać od państwa w zakresie nieodpłatnego świadczenia usług medycznych. Taki jest mój pogląd - powiedział Komorowski. Według niego, mylenie problemu prywatyzacji, służby zdrowia prywatnej, sprywatyzowanej z komercjalizacją, czy z procesem komunalizacji służby zdrowia, co - zdaniem Komorowskiego czyni Kaczyński - wydaje mu się "albo przejawem kompletnej ignorancji, albo złej woli i chęci zaszkodzenia konkurentowi w wyborach prezydenckich".

Z kolei pełnomocnicy PiS, odnosząc się do argumentacji Komorowskiego, podkreślali, że Kaczyński podczas wiecu w Lublinie odnosił się do "realnego programu" kandydata PO, a nie deklarowanego. Mecenas Bogusław Kosmus zwrócił uwagę, że kandydat PiS mówił o tym, że Komorowski chce prywatyzacji służby zdrowia w ramach "debaty politycznej".

Według Kosmusa, taka debata dopuszcza stosowanie "uproszczeń, skrótów myślowych i hasłowości". - Jarosław Kaczyński mówił o generalnym kierunku (propozycji Komorowskiego ws. służby zdrowia - PAP), a nie o wszystkich możliwych szczegółach i niuansach - podkreślił prawnik. Powtórzył, że o prywatyzacji jest mowa w programie PO z maja 2007 r., który nadal dostępny jest na stronach PO, bez żadnych zastrzeżeń, że jest to materiał archiwalny.

Kosmus zaznaczył, że Komorowski to "postać kluczowa w PO", stanowi "zaplecze intelektualne" tej partii i jest współtwórcą jej programów. - To on w jakiejś mierze kreuje PO - mówił. Kosmus odniósł się również do postawy kandydata PO w trakcie głosowania nad tzw. pakietem Ewy Kopacz.

- Bronisław Komorowski zrobił wszystko w ramach procesu legislacyjnego w roku 2008, by otworzyć drogę do prywatyzacji. Była to olbrzymia konsekwencja, nie możemy mówić o przypadkowości - mówił Kosmus. Nie zgodził się również, że zawetowana przez Lecha Kaczyńskiego ustawa o zoz-ach miała ograniczyć prywatyzację. Odniósł się w ten sposób do twierdzenia Komorowskiego, że taki był cel podwyższenia w ustawie progu - do 3/5 - potrzebnego do zatwierdzenia przez samorząd w głosowaniu zmian własnościowych w zoz-ach.

- Mówimy o prywatyzacji jednostek, w których jest z reguły 100 proc. udziału jednostki samorządu terytorialnego, w określonych realiach osiągnięcie tej większości (3/5) nie nastręczałoby żadnych problemów - ocenił Kosmus.

Prawnik podkreślał też, że 68 art. Konstytucji, o którym mówił w sądzie Komorowski, nie uniemożliwia prywatyzacji placówek służby zdrowia, a ustawa, która dopuszczałaby prywatyzację w stu procentach wszystkich jednostek służby zdrowia nie byłaby - zdaniem Kosmusa - sprzeczna z konstytucją.

Minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała dziennikarzom w Sądzie Okręgowym, że oczekuje od Jarosława Kaczyńskiego, że przeprosi polskich pacjentów za używanie ich jako "amunicji w kampanii wyborczej".

- (Jeśli) ktoś próbuje komercjalizację pomieszać z prywatyzacją i próbuje straszyć pacjentów tą prywatyzacją, to jest nieetyczne. Oczekuję od Jarosława Kaczyńskiego (...) przeprosin polskich pacjentów za to, że po raz kolejny zostali użyci jako amunicja wyborcza. Ja na to nie pozwalam. Jako minister zdrowia nie pozwolę na to, aby używać polskich pacjentów w kampanii wyborczej - powiedziała Kopacz.

- Na Boga Ojca, odrobinę przyzwoitości w tym wszystkim. Tylko tego oczekuję: przeprosin polskich pacjentów. Nie mnie, nie Komorowskiego, ale pacjentów za taką właśnie - w moim osobistym odczuciu, Ewy Kopacz, niegodziwą retorykę w tej sprawie - dodała minister zdrowia.

Kopacz podkreśliła, że to PO wprowadziła koszyk świadczeń gwarantowanych, czyli nieodpłatnych. - To my zadbaliśmy o to, aby polski pacjent czuł się bezpiecznie i nie miał w tyle głowy zakodowanego, czy jak pójdzie do szpitala, to ktoś mu każe płacić - dodała.

- Ja nie pytam, kto jest właścicielem budynku, tylko pytam, czy pacjent leczy się tam za darmo i czy ma tam bezpieczną opiekę zdrowotną. Takie pytania powinni stawiać politycy: czy szpitale są dobre, czy złe, czy są bezpieczne, czy pacjent ma tam dostępność leków - podkreśliła Kopacz.

Decyzją prezesa Sądu Okręgowego sąd ws. Komorowski - Kaczyński orzeka w trzyosobowym składzie. Przesłuchania kandydatów PiS i PO nie mogły być rejestrowane przez kamery i urządzenia rejestrujące dźwięk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Za prywatną służbę zdrowia płaci się samemu"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.