Zmarł Bohdan Tomaszewski, słynny komentator
W wieku 93 lat zmarł w Warszawie Bohdan Tomaszewski, legendarny komentator radiowy i telewizyjny. Był wielkim entuzjastą sportu, a zwłaszcza tenisa, ale dał się też poznać jako autor książek czy scenariuszy filmowych. Walczył w Powstaniu Warszawskim.
Urodził się 10 sierpnia 1921 roku w Warszawie. W młodości próbował sił w różnych dyscyplinach, ale sukcesy odnosił w tenisie, był m.in. przedwojennym mistrzem Polski juniorów.
Dyscyplinę tę cenił za to, że - jak mówił - stanowi połączenie wartości artystycznych i elementów właściwych umysłom ścisłym. Zawsze zwracał uwagę na odpowiednie zachowanie zawodników.
- Tenis to nie tylko artyzm gry, to też matematyka. Cudów nie ma - trzeba wygrywać najważniejsze punkty, należy bronić setboli i meczboli. Triumfator musi łączyć w sobie kilka przeciwstawnych cech. Powinien mieć polot, ale nieodzowne jest także wyrachowanie w liczeniu punktów. Poza tym taki gracz musi być w środku dżentelmenem. Jeśli zawodnik umie pięknie przegrywać, będzie też potrafił wspaniale zwyciężać - podkreślił kilka lat temu w rozmowie z PAP.
Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, a w 1946 roku w "Kurierze Szczecińskim" rozpoczął przygodę z dziennikarstwem. W kolejnych latach, po powrocie do stolicy, publikował na łamach "Wieczoru" i "Ekspresu Wieczornego". Współpracował też m.in. z "Przeglądem Kulturalnym" i "Kulturą".
Przez ponad 50 lat był związany z Polskim Radiem i to właśnie z tym rodzajem dziennikarstwa jego nazwisko kojarzy się najbardziej. Na antenie zadebiutował komentując spotkanie Polska - Anglia w tenisowym Pucharze Davisa.
- To był wielki patriota, dżentelmen i elegant - wspominał Tomaszewskiego Wojciech Fibak, słynny przed laty tenisista. Jego zdaniem, był jedną z najwspanialszych postaci związanych ze sportem w ostatnich kilku dekadach. - Prawdziwy humanista o wspaniałym życiorysie. Wprowadził do sportu inny wymiar, cechowała go duża kultura osobista - dodał.
Relacjonował przebieg 12 letnich i zimowych igrzysk. Był świadkiem m.in. zdobycia złotego medalu przez Wojciecha Fortunę w Sapporo 11 lutego 1972 roku - pierwszego zwycięstwa Polaka w olimpijskich sportach zimowych, ale i wielkich sukcesów Ireny Szewińskiej czy kolarzy.
- Jego rozległa wiedza, nie tylko z dziedziny sportu, powodowała, że tak pięknie potrafił opisywać rywalizację na stadionach świata. Przez długie lata zachwycał kibiców relacjami, zwłaszcza radiowymi. W czasach, kiedy nie było transmisji telewizyjnych, w malowniczy sposób opisywał najważniejsze wydarzenia. Był wzorem dobrego dziennikarstwa - powiedziała PAP Szewińska i podkreśliła, że Tomaszewski był wielkim erudytą traktującym sportowców z niespotykaną na co dzień życzliwością.
Ryszard Szurkowski, jeden z najlepszych w historii polskich kolarzy, zwrócił uwagę, że "Pan Bohdan potrafił stworzyć nastrój do rozmowy". - Zadawał pytania w taki sposób, że każdy, nawet ten, kto nigdy nie miał możliwości wypowiadania się do mikrofonu, czuł się swobodnie - zaznaczył trzykrotny mistrz świata.
Dla wielu pokoleń dziennikarzy stanowił niedościgniony wzór. - Jego sprawozdania sprawiały, że wielu z nas obiecało sobie pójść w jego ślady. Oczarowywał nas nie tylko relacjami radiowymi, ale także słowem pisanym. Co tydzień biegłem do kiosku po "Kulturę", na łamach której zamieszczał felietony zatytułowane "Laury i kolce" - zauważył długoletni dziennikarz Polskiego Radia i TVP Krzysztof Miklas.
Tomaszewski zasłynął również jako autor książek. Spod jego pióra wyszły: "Dziesięć moich olimpiad", "Łączymy się ze stadionem", "Pożegnalna defilada", "Proszę o klucz", "Przeżyjmy to jeszcze raz", "Romantyczne mecze", "Do ostatniego tchu", "Wimbledon". Stworzył też scenariusze do filmów: "Zaczarowany rower", "Bokser" i "Czekam na was w Monte Carlo". Był też członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Był laureatem wielu nagród dziennikarskich, m.in. "Złotego pióra" i "Złotego mikrofonu". W 2005 roku odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W latach 80. przeszedł na emeryturę, ale jeszcze do niedawna udzielał się, komentując mecze w telewizji.
Do popularyzacji tenisa przyczynił się, organizując w Warszawie turniej dla młodych zawodników. Od 1968 roku odbyło się już 47 edycji tej imprezy. W niej pierwsze kroki stawiały m.in. siostry Radwańskie. W 2012 roku komentował na antenie telewizji Polsat Sport jej występ w finale wielkoszlemowego turnieju w Wimbledonie, w którym triumf był jego wielkim niespełnionym marzeniem.
- Puściliśmy dziś, jako wspomnienie, jego komentarz z tego spotkania. To nie był głos 90-latka, to był głos 60-latka. Adrenalina działała na niego fenomenalnie - podkreślił szef sportu w tej stacji Marian Kmita.
Skomentuj artykuł