Zmienić nazwę PO! To partia "antyobywatelska"

"Nazwa partii nie może wprowadzać w błąd, partia Leszka Millera nie może się nazywać Sojusz Prawicy Demokratycznej, partia Janusza Palikota nie może się nazywać Ruch Kowala, dlatego Platforma Obywatelska nie może się nazywać obywatelska"
PAP / slo

PJN chce, by sąd wykreślił Platformę Obywatelską z ewidencji partii politycznych - z powodu nazwy. Lider PJN Marek Migalski przekonywał w piątek, że nazwa partii rządzącej wprowadza wyborców w błąd, ponieważ nie jest to Platforma Obywatelska, ale - jak mówił - "antyobywatelska".

Wniosek w sprawie wykreślenia PO z ewidencji partii politycznych trafić ma do Sądu Okręgowego w Warszawie jeszcze w piątek. - Naszym celem nie jest delegalizacja tej partii czy ściganie jej działaczy, tyle tylko, że domagamy się pozbawienia tej partii owego przymiotnika "obywatelska" - powiedział Migalski na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Eurodeputowany przekonywał, że PO "nie jest obywatelska, a jest właściwie partią antyobywatelską" dlatego, jak mówił, PJN będzie domagać się wykreślenia przymiotnika "obywatelska" z nazwy partii rządzącej.

- Nazwa partii nie może wprowadzać w błąd, partia Leszka Millera nie może się nazywać Sojusz Prawicy Demokratycznej, partia Janusza Palikota nie może się nazywać Ruch Kowala, dlatego Platforma Obywatelska nie może się nazywać obywatelska - mówił polityk.

DEON.PL POLECA

Zdaniem Migalskiego PO wielokrotnie pokazała, że nie jest obywatelska, o czym świadczyć mają m.in. - jak wylicza PJN we wniosku do sądu - zmiany w Prawie o zgromadzeniach, "wzrost liczby podsłuchów", "wzrost liczby fotoradarów", "proces właściciela witryny Antykomor.pl", "rozrost biurokracji", "wzrost podatków w Polsce".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmienić nazwę PO! To partia "antyobywatelska"
Komentarze (1)
u św.Piotra nagroda czy kara
14 września 2012, 16:29
Zdarza się tak, że ktoś przybywa tu w pełności swoich zasług, osiągnięć, dzieł napisanych, akcji wykonanych, lat wykładów, odczytów, prelekcji, kazań, lub w „odzieży służbowej": ministra, posła, generała, polityka lub działacza i spotyka się z pytaniem: „Czy kochałeś bliźniego swego? Co zrobiłeś z bezinteresownej miłości? Co wybrałeś jako miłowania godne? Czy wyborowi swemu byłeś wierny...?" Wtedy „odzienie" nasze rozsypuje się w proch i pył i pozostajemy w świetle prawdy Bożej nadzy, najczęściej brudni, chorzy, kalecy, pokryci wrzodami, trędowaci. Tak jest. Na oczach wszystkich stajemy obnażeni ze wszystkiego, co sprzeniewierzyliśmy, co zmarnowaliśmy z dóbr Pana. Opada z nas również wszystko, za co już wzięliśmy sobie sami nagrodę, za co płaciliśmy sobie hojnie i bez pohamowania zaszczytami, powodzeniem, karierą, sławą, bogactwem. Im więcej nabraliśmy na siebie „ciężarów" i im prymitywniejsze, bardziej powiedzmy przyziemne, materialne one były, tym z nami gorzej. A najgorzej, kiedy osiągnięte zostały nędznymi środkami: zdradą, podłością, podstępem, zaparciem się sumienia i ideałów. Jeśli człowiek przed prawdą o sobie ucieka, może trwać niezmiernie długo w stanie ciemności, bólu, wstydu i rozpaczy nad zmarnowanym życiem, w stanie bliskim piekłu, choć nie wieczystym. Straszne jest też spotkanie się ze sprawiedliwością Pana ludzi okrutnych, bezlitosnych, obojętnych na cierpienia innych. Ojciec nasz ujmuje się za każdą łzą ludzką, nie mówiąc już o odebraniu życia innemu człowiekowi. Straszliwe jest położenie zabójców, gdyż weszli w prerogatywy Boże: siebie mianowali sędziami bliźniego! Bóg nikogo na piekło nie „skazuje".  Ten, kto prawdzie zaprzeczał, nie może znieść jej mocy. Ucieka. Ale Bóg do ostatniej sekundy życia człowieka oczekuje na jeden błysk żalu, jedno: „zgrzeszyłem przeciw Tobie", „przebacz".  ANNA "Świadkowie Bozego Miłosierdzia"