Związkowcy przed Sejmem oczami polityków

Związkowcy przed Sejmem oczami polityków
(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / psd

Ulica to nie jest dobre miejsce do rozmów, a wzywanie do obalenia rządu nie jest receptą na rozwiązanie problemów - uważają politycy koalicji. Przedstawiciele opozycji na ogół podzielają postulaty protestujących związkowców; część z nich weźmie udział w debatach przed Sejmem.

W środę rozpoczęła się w Warszawie czterodniowa akcja protestacyjna - Ogólnopolskie Dni Protestu - organizowana przez centrale związkowe. Związkowcy pikietowali siedziby kilku ministerstw, a następnie przeszli przed Sejm, gdzie przez cały czas akcji będzie zorganizowane miasteczko namiotowe. Akcja protestacyjna zakończyć ma się w sobotę wielotysięczną manifestacją.

Odnosząc się do protestu związkowców rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w środę, że "miejscem dialogu związkowców, pracodawców i rządu jest Komisja Trójstronna". Zaznaczył, że ilekroć premier Donald Tusk jest na obrady komisji zapraszany, pojawia się tam. "To strona związkowa jest stroną, która zrezygnowała z obrad w Komisji Trójstronnej, z dialogu i wybrała ulicę" - powiedział Graś. Dodał, że "ulica nie jest najlepszym miejscem do prowadzenia rozmów".

Rzecznik zapewnił, że dyskusja o postulatach związkowych trwa. Dodał, że jeden z postulatów związkowców dotyczy elastycznego czasu pracy. "To nie jest postulat nowy. To jest rozwiązanie, które było wprowadzone w życie i funkcjonowało bardzo dobrze w Polsce w trudnym, kryzysowym 2009 roku. Dzięki temu rozwiązaniu, jak oblicza Ministerstwo Pracy, prawie 100 tys. miejsc pracy udało się uratować. Z niezrozumiałego powodu tym razem to rozwiązanie, ta propozycja, przecież tylko czasowa, nie na zawsze, spotkała się z takim oporem związkowców" - powiedział rzecznik rządu.

DEON.PL POLECA

Z kolei wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński mówił w środę w TVN24, że "po stronie odpowiedzialnej polityki parlamentarnej i po stronie związkowej trzeba dziś myśleć w kategoriach gdzie chronić i pomnażać polskie miejsca pracy". Jego zdaniem "wzywanie do obalania rządu, nawet przy tak wzniosłych postulatach społecznych, dziś nie jest najlepszą receptą".

"Gdy ktoś puka do pańskiego domu i mówi, że chce pana wyprowadzić, a nie jest tylko służbą państwową, tylko sąsiadem, to maleje w panu chęć do rozmowy" - dodał. Piechociński podkreślił równocześnie, że po stronie rządowej jest "wielka otwartość". Zapowiedział, że już po zakończeniu protestów spotka się ze związkowcami.

Natomiast szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślał w środę, że "postulaty Solidarności są identyczne z postulatami PiS", m.in. w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, czy zmian w kodeksie pracy.

Jednak - zdaniem posła PiS - miejsce manifestacji jest niewłaściwe. "Manifestacja powinna odbyć się pod kancelarią premiera Donalda Tuska, bo to decyzje koalicji PO-PSL sprawiły, że sytuacja gospodarcza, sytuacja społeczna jest tak zła" - powiedział Błaszczak. "My pod rękę z Leszkiem Millerem, czy z innymi politykami ugrupowań, które nazywają siebie opozycją, a tą opozycją nie są, maszerować nie będziemy" - oświadczył. Przewodniczący klubu PiS zadeklarował jednocześnie, że jeśli Solidarność zaprosi ekspertów PiS do debaty, "to oni w takiej debacie wezmą udział".

Szef RP Janusz Palikot, pytany czy popiera odbywające się w Warszawie protesty związkowców przeciwko polityce rządu, odparł, że ludzie mają prawo protestować, więc dziwią go wypowiedzi m.in. premiera i innych polityków PO w tej sprawie. "Ludzie mają prawo protestować, dopóki nie robią z tego burdy, awantury" - zaznaczył.

Palikot powiedział, że w imieniu Ruchu do związkowców wyjdzie posłanka Anna Grodzka, aby przedstawić im projekt noweli Prawa pracy. Jak informowali politycy Ruchu, przewiduje on m.in. likwidację umów śmieciowych, zracjonalizowanie niektórych przywilejów związkowych oraz "umocnienie prawa do strajku".

Według niego jeśli związkowcy przedstawią postulaty, tzn. że walczą o konkretne sprawy. "Jak nie mają nic do pokazania, tylko hałas, to być może są już po prostu wyprowadzeni z równowagi przez sposób traktowania w Komisji Trójstronnej i też jest to jakoś zrozumiałe, choć ja bym tego nie popierał" - powiedział.

Podkreślił jednak, że zgadza się z opiniami, że "rząd próbuje zablokować dialog społeczny i nie chce rozmawiać". Dodał, że rozumie, iż "związkowcy mają już tego dość".

Udziału w niektórych debatach organizowanych przez związkowców w miasteczku namiotowym przed Sejmem nie wykluczył szef SLD Leszek Miller. "Nie ma demokracji bez demonstracji" - tak odniósł się do protestów rozpoczętych w środę w Warszawie.

Miller nie zamierza natomiast wziąć udziału w sobotniej demonstracji, która ma być punktem kulminacyjnym czterodniowych protestów. "Ponieważ wszystkie centrale związkowe uważają, że liderzy polityczni nie powinni w niej brać udziału, to oczywiście nie wezmę" - powiedział.

W ocenie Millera ze związkowcami powinien spotkać się premier Donald Tusk. "Nic by się nie stało, gdyby Prezes Rady Ministrów zaprosił delegację protestujących na rozmowy, ja w każdym razie tak bym zrobił" - powiedział b. premier.

Według szefa SLD najpilniej przyjęty powinien zostać postulat związkowców dotyczący podniesienia płacy minimalnej. "To jest także postulat SLD. Jesteśmy głęboko przekonani, że powinno się przyjąć zasadę indeksacji tak, aby najniższe wynagrodzenie było połową przeciętnego wynagrodzenia" - powiedział. Jak dodał, to by oznaczało, że płaca minimalna w Polsce powinna wzrosnąć o około 200 zł.

Z kolei Solidarna Polska, jak przekonywał w środę szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk, "wychodzi naprzeciw związkom zawodowym i tym wszystkim postulatom, o które walczy Solidarność i OPZZ".

SP chce, by szefowie central związkowych, uczestniczący w protestach w Warszawie, byli obecni w Sejmie w czwartek podczas informacji rządu na temat dialogu z organizacjami związkowymi, o którą wnioskował ten klub. "Gdy ludzie wychodzą na ulicę, to znak, że dialog społeczny nie działa, że rząd nie szanuje obywateli" - przekonywała posłanka SP Beata Kempa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Związkowcy przed Sejmem oczami polityków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.