Armenia/ Paszynian: podpisaliśmy "bolesne" porozumienie o zakończeniu wojny w Górskim Karabachu
Premier Armenii Nikol Paszynian poinformował w poniedziałek wieczór o podpisaniu deklaracji o zakończeniu od wtorku działań wojennych w Górskim Karabachu. Podpisy pod porozumieniem złożyli też prezydent Azebejdżanu Ilham Alijew i przywódca Rosji Władimir Putin.
Złożenie podpisu pod deklaracją o zakończeniu działań wojennych Paszynin nazwał "bolesnym dla niego samego i dla całego narodu". "podpisałem ten dokument będąc przekonanym, że w obecnej sytuacji jest to najlepsze możliwe wyjście" - tłumaczył.
Zawarcie porozumienia kończącego trwającą od kilku tygodni najnowszą fazę konfliktu o Górski Karabach potwierdził we wtorek w nocy rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.
Nikol Paszynin poinformował rodaków o zaprzestaniu działań wojennych za pośrednictwem Facebooka. "Podjąłem decyzję o podpisaniu porozumienia pokojowego po głębokiej analizie sytuacji militarnej, w oparciu o ocenę ludzi, którzy najlepiej ze wszystkich rozumieją, co się tam dzieje" - zaznaczył.
Zapowiedział, że przedstawi społeczeństwu Armenii szczegóły wynegocjowanego porozumienia w najbliższych dniach. Potwierdził też, że wydał rozkaz natychmiastowego wstrzymania wszelkich działań wymierzonych w Azerbejdżan w Górskim Karabachu.
"Nie jest to zwycięstwo, ale nie jest to też klęską i nie będzie tak długo, jak długo sami nie uznamy się za pokonanych" - argumentował. "A my za pokonanych nie będziemy uważać się nigdy i ten fakt powinien stać się początkiem epoki naszej konsolidacji oraz odrodzenia. Powinniśmy poddać analizie wszystkie lata naszej niepodległości, żeby lepiej zaprojektować własną przyszłość, nie powtarzając błędów z przeszłości" - zaznaczył w konkluzji.
"Porozumienie o zakończeniu działań wojennych w Górskim Karabachu wchodzi w życie po północy, we wtorek o godz. 1 czasu lokalnego (godz. 22 w poniedziałek w Polsce)" - podała rosyjska agencja Interfaks. Rosyjskie media nie informują, czy porozumienie jest przestrzegane.
Wcześniej w poniedziałek podano, że doszło do omyłkowego zestrzelenia przez Azerbejdżan rosyjskiego śmigłowca bojowego Mi-24 lecącego w przestrzeni powietrznej Armenii. Zginęło dwóch członków trzyosobowej załogi. Władze w Baku wyraziły ubolewanie i zadeklarowały gotowość wypłacenia Rosji odszkodowania.
Z kolei w Górskim Karabachu od kilku dni wojska azerbejdżańskie przejmują kontrolę nad coraz liczniejszymi miejscowościami w obwodach, gdzie w latach 90. dominowała ludność azerska, a które dostały się pod kontrolę sił samoobrony Górskiego Karabachu 27 lat temu.
W niedzielę zajęcie historycznej stolicy Gorskiego Karabchu, miasta Szuszi ogłosił prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, co - jak relacjonowała agencja Reutera - spotkało się z euforyczną reakcją mieszkańców Baku. Informację tę próbowały podać w wątpliwość czynniki w Armenii i w Górskim Karabachu, najwyraźniej jednak kontrolę nad miastem przejęły wojska Azerbejdżanu. Szuszi znajduje się na wzgórzu i jego zdobycie ułatwiłoby siłom azerbejdżańskim planowaną ofensywę na Stepanakert - podkreślają agencje informacyjne.
Najnowsza odsłona konfliktu wojennego w Górskim Karabachu rozpoczęła się 27 września. Strony trzykrotnie przystawały od tamtego czasu na zawieszenie działań wojennych, za każdym jednak razem rozejm był zrywany.
Nieuznawany międzynarodowo Górski Karabach to enklawa ormiańska na terytoriach de iure będących częścią Azerbejdżanu. Jest ona zamieszkana i była dotąd całkowicie kontrolowana przez Ormian. W konflikcie o nią w latach 1991-1994 zginęło około 30 tys. ludzi. Po 27 latach względnego spokoju, Azerbejdżan zaatakował we wrześniu zajmowane przez etnicznych Ormian tereny, twierdząc, że wcześniej doszło do prowokacji strony ormiańskiej. Od nasilenia walk we wrześniu zanotowano już ponad 1000 ofiar śmiertelnych - żołnierzy i cywilów.
Agencja Interfaks przypomina w swym komentarzu, że w poniedziałek rano przedstawiciele 20 opozycyjnych partii armeńskich zażądali, by Nikol Paszynian podał się do dymisji. "Jego miejsce powinien zająć polityk, który zagwarantuje zwycięstwo Armenii nad Azerbejdżanem w konflikcie o Górski Karabach" - argumentowali.
Skomentuj artykuł