"Bardzo się buntuję, kiedy migrantów przedstawia się tylko jako agresywnych ludzi"

"Bardzo się buntuję, kiedy migrantów przedstawia się tylko jako agresywnych ludzi"
fot. Fundacja Dialog

- Należy skupić się na wypracowaniu sensownej i realnej polityki migracyjnej na poziomie UE. Jeśli tego nie zrobimy, problem wróci w nowej odsłonie - mówi Michał Gaweł, prezes zarządu Fundacji Dialog, która pomaga cudzoziemcom.

Piotr Kosiarski: Jak wyglądała praca Fundacji Dialog przed kryzysem migracyjnym?

Michał Gaweł: W ubiegłym roku, w ramach współpracy ze Strażą Graniczą, mieliśmy pod opieką jedynie 8 osób. Byli to cudzoziemcy i jednocześnie osoby bezdomne i chore. SG kierowała je do nas, a my, na podstawie decyzji administracyjnej, udzielaliśmy im pomocy socjalnej, opieki medycznej i psychologicznej przez okres 6 miesięcy. Trafiali do nas głównie cudzoziemcy, którzy z powodów zdrowotnych i psychicznych nie mogli być umieszczani w ośrodkach zamkniętych. Osoby te następnie były przekazywane do krajów, z których pochodziły.

Co zmieniło się w tym roku?

DEON.PL POLECA

- W tym roku bardzo często jeździliśmy do rozlokowanych wzdłuż granicy placówek SG. Funkcjonariusze, po wykonaniu wszystkich czynności, a więc wprowadzeniu danych cudzoziemca do systemu Eurodac i potwierdzeniu jego tożsamości, przekazywali go nam na podstawie artykułu 400. Ustawy o cudzoziemcach. Kryzys narastał.

Od stycznia do czerwca mieliśmy pod opieką 10 osób, między lipcem a wrześniem - 91, a w październiku i listopadzie - prawie 200. Nastąpił wyraźny wzrost liczby migrantów.

Dwa ostatnie miesiące były bardzo intensywne. Pracowaliśmy po 24 godziny na dobę. Musieliśmy często odbierać telefony, wyjeżdżać do potrzebujących i organizować dla nich pomoc. To wymagało wysokich nakładów czasowych i finansowych. Wiele z tych osób znajdowało się w bardzo trudnej sytuacji. Były wśród nich rodziny z dziećmi, osoby chore, którym potrzebna była pomoc psychologiczna i opieka medyczna.

Natomiast ważne jest to, że te osoby nigdy nie chciały u nas zostać.

W tym roku noclegownię i mieszkania Fundacji Dialog opuściło ponad 250 cudzoziemców.

- Dla migrantów Polska nie jest krajem docelowym. Jesteśmy państwem homogenicznym; u nas nie ma społeczności syryjskich, kurdyjskich, irackich, a jeśli są to bardzo małe.

Kiedyś Polacy wyjeżdżali do Stanów Zjednoczonych i lokowali się w polskich miastach albo dzielnicach - w Chicago albo w Greenpoint w Nowym Jorku. Taki sam mechanizm działa u cudzoziemców, którzy przez wschodnią granicę przybyli na teren Polski. Oni swoje rodziny mają na zachodzie i nie chcą zostać w naszym kraju. My jesteśmy dla nich tylko przystankiem w drodze.

Zdajecie sobie sprawę, że są tu tylko na chwilę.

- Tak. Chociaż początkowo deklarują chęć pozostania w Polsce, a my namawiamy ich do złożenia wniosków o azyl, jednak na to się nie decydują; po zakończeniu kwarantanny, po uporządkowaniu spraw zdrowotnych i socjalnych, wyjeżdżają. Z naszych podopiecznych tylko jedna rodzina złożyła wniosek o azyl. Podobnie jest w otwartych ośrodkach Urzędu do Spraw Cudzoziemców - duża część migrantów, będąc już w procedurze azylowej, opuszcza je i wyjeżdża nielegalnie do innych krajów Unii Europejskiej. Jeśli spojrzymy na obecną falę migracyjną, to większość cudzoziemców zapłaciło za to, żeby wyjechać do krajów zachodnich.

Migranci wiedzą o tym, że ich oszukano?

- Większość z nich była przekonana, że bezpiecznie dotrze na Zachód. Dopiero później zaczęło się to zmieniać; zauważyli, że to nieprawda, że zostali zmanipulowani i oszukani. Ale nawet mimo to, decydują się na podróż.

Dlaczego?

- Ponieważ polityka migracyjna UE nie zostawia innej możliwości jak przeprawa przez Morze Śródziemne lub pokonanie granicy między Polską a Białorusią.

Znam przypadek starszej Syryjki, której dzieci - dwóch synów i córka - wyjechały wiele lat temu do Niemiec. Ta kobieta w Syrii nie miała kompletnie nikogo. I ona, mimo podeszłego wieku i kiepskiego zdrowia, zdecydowała się na przekroczenie zielonej granicy. Jej synowie przyjechali po nią z Niemiec. Powiedzieli nam, że zabierają ją do szpitala i już do nas nie wrócili. Jestem przekonany, że wyjechali razem z nią do Niemiec. I co ciekawe, ta starsza pani - mimo, że krajem pierwszego kontaktu była dla niej Polska - i tak będzie mogła złożyć wniosek o ochronę międzynarodową na terenie Niemiec. I prawdopodobnie ją otrzyma. Wynika to zasady łączenia rodzin.

Według Konwencji dublińskiej imigrant przyjeżdzający do UE powinien zostać w kraju pierwszego kontaktu. Służby tego kraju zobowiązane są do pobrania odcisków palców, wprowadzenia ich do systemu Eurodac, a następnie przyjęcia i rozpatrzenia wniosku o azyl, lub odesłania osoby do kraju z którego pochodzi, jeśli ten azyl jej nie przysługuje.

Polityka migracyjna UE nie zostawia innej możliwości jak przeprawa przez Morze Śródziemne lub pokonanie granicy między Polską a Białorusią.

Często jednak - mimo tej zasady - kraje UE pozwalają cudzoziemcom "wejść" ponownie w procedurę azylową. Tak jest w przypadku Niemiec. Migranci doskonale wiedzą, że jeśli mają w Niemczech członka rodziny, uda im się uzyskać ochronę. Ponadto na poziomie UE skuteczne readmisje (przekazywanie osób do kraju pierwszego kontaktu na terenie UE) rzadko dochodzą do skutku. Dlatego, chroniąc granicę, robimy przysługę głównie Niemcom i innym krajom zachodnim; kraje te powinny partycypować w finansowaniu uszczelniania granicy lub przyjmować migrantów. Niehumanitarne jest przymuszanie migrantów do pozostania w Polsce wbrew ich woli. Przecież w większości ich rodziny mieszkają na zachodzie Europy.

fot. Fundacja Dialogfot. Fundacja Dialog

Niemcy chcą u siebie tych ludzi?

- Moim zdaniem tak. W Niemczech brakuje pracowników i mamy starzejące się społeczeństwo. Ponadto zmienia się rząd. Rządzić będzie koalicja Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, Sojuszu 90/Zieloni i Wolnej Partii Demokratycznej. Jeśli chodzi o "zielonych", to na Podlasie przyjeżdżali politycy tej partii. To często młodzi ludzie, nastawieni na przyjmowanie migrantów i zatroskani o ich los.

Powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że wielu cudzoziemców znajdzie na zachodzie pracę; wśród naszych migrantów w ośrodku mamy filologa angielskiego, grafika komputerowego, mieliśmy Afgańczyka, który skończył w Londynie prawo, potem pracował w Afganistanie, z którego musiał uciekać razem z rodziną. Oczywiście są też ludzie, którzy są słabiej wykształceni.

W mediach migranci przedstawiani są w skrajny sposób. Jedni pokazują wyłącznie kobiety w ciąży i płaczące dzieci, drudzy - agresywnych mężczyzn.

- Bardzo się buntuję, kiedy migrantów przedstawia się w mediach tylko jako agresywnych ludzi. Pamiętam obrazy z Kuźnicy. Tymi ludźmi ewidentnie sterowano i pobudzano do agresji. W tym dniu migranci w naszym ośrodku pytali mnie, czy to prawda, że granica jest otwarta. Takie nieprawdziwe informacje otrzymywali. Było to działanie intencjonalne. Zastanówmy się, co byśmy zrobili na ich miejscu, gdyby ktoś przetrzymywał nas bez jedzenia, wyziębionych, z niespełnionymi obietnicami. Wśród 300 osób, które były pod naszą opieką, nie spotkałem ludzi agresywnych. W większości byli to ludzie mili, wykształceni, znający języki obce, rodziny z dziećmi. Byli też tacy, którym bym nie ufał i wolałbym, żeby wrócili do krajów swojego pochodzenia. Takie osoby znajdują się jednak w każdej społeczności.

fot. archiwum autorafot. Fundacja Dialog

Jak w tej sytuacji zachować rozsądek?

- Na pewno należy nadal chronić granicę. Nie może być tak, że mamy tę kwestię nieuporządkowaną, że białoruski satrapa nas szantażuje i kieruje do nas duże, sztucznie wygenerowane grupy migrantów, wymieszane z funkcjonariuszami obcych służb. W tym kontekście bardzo ważne są działania Straży Granicznej, Policji i Wojska, których służbę bardzo cenie.

Trzeba jednak znaleźć złoty środek. Ludzie, którym udało się przejść granicę nie mogą być przepychani w tę i z powrotem i umierać z tego powodu. To jest po prostu nieludzkie. Wpływa to również na stan psychiczny funkcjonariuszy i żołnierzy. Jak czuje się strażnik graniczny czy żołnierz "odstawiający" na granicę migranta, który przechodził tę drogę wielokrotnie? Mamy obecnie taką sytuację, kiedy prawo stanowione w imię ochrony granicy przymusza nasze służby do działań dwuznacznych moralnie. Zamiast pomagać migrantom, których białoruski satrapa traktuje bardzo źle, odstawiamy ich mu z powrotem. Do momentu skutecznego zabezpieczenia granicy trwałymi barierami nie można nikogo, kto przeszedł granicę, wypychać, odstawiać i stosować praktyk typu "push back". Narażają one migrantów na utratę życia i zdrowia, a funkcjonariuszy - zdrowia psychicznego. Mam świadomość, że gdy nasze służby widzą osoby chore i bardzo słabe, nie stosują tych praktyk i kierują migrantów do nas lub innych ośrodków lub szpitali ale z powodu braku mediów, organizacji humanitarnych i międzynarodowych nikt nie jest w stanie tego zweryfikować.

Co jeszcze Pana zdaniem powinno się zmienić?

- Podobno ponad 60 proc. ludności Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu chce wyjechać ze swoich krajów między innymi do UE. Potrzebne są więc konkretne działania - z jednej strony wspierające ludzi na miejscu, w krajach ich pochodzenia, z drugiej strony gwarantujące powstawanie mostów i korytarzy humanitarnych. Należy również skupić się na wypracowaniu sensownej i realnej polityki migracyjnej na poziomie UE. Jeśli tego nie zrobimy, problem wróci w nowej odsłonie. Dzisiaj, na etapie na jakim jesteśmy, nie mamy polityki migracyjnej. Wniosków o wjazd na teren UE nie przyjmuje się w Syrii ani w Iraku. Przez to ludzie są zdesperowani i gotowi na niebezpieczną podróż dwiema drogami - przez granicę polsko-białoruską albo Morze Śródziemne.

Ludzi którzy nie spełniają kryteriów do przyznania azylu powinno się odsyłać szybko i bezpiecznie samolotem, na ich koszt lub przy wykorzystaniu środków z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji. Teraz deportacje do krajów uznanych za bezpieczne są mało skuteczne i przeciągają się w czasie.

Jeśli chodzi o działania w naszym kraju, to przede wszystkim musimy zacząć od rezygnacji z wykorzystywania cudzoziemców do uprawiania polityki wewnętrznej, sterowania i manipulowania stosunkiem społeczeństwa do migrantów, generowania niepotrzebnych podziałów w celu uzyskania poparcia wyborców. Dzisiaj w Polsce ludzie stoją po dwóch stronach barykady. Ten podział jest bardzo wzmacniany przez media i konkretnych ludzi. Nie można straszyć ludzi migrantami. Myślę, że to niebezpieczne i że to poszło w bardzo złym kierunku. Podziałami żywią się zarówno media, jak również politycy. Nie dość, że to nikomu nie przynosi żadnej korzyści, to jeszcze niszczy wspólnotę. Jeśli cały czas będziemy nastawieni przeciwko innym - migrantom, ludziom inaczej myślącym, to te podziały będą się wzmacniać. Potrzebny jest dialog i sensowne rozwiązanie problemu, znalezienie złotego środka pomiędzy skuteczną ochroną granicy i pomaganiu migrantom, którzy stali się środkiem do celu dla satrapy.

Ponad 60 proc. ludności Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu chce wyjechać ze swoich krajów między innymi do UE.

W końcu nie można narażać migrantów na utratę zdrowia i życia. Z tego powodu powinniśmy dopuścić do nich organizacje humanitarne i służby medyczne, aby im udzielały pomocy. Uszczelni to również granicę i ograniczy przemieszczanie się osób niezarejestrowanych w systemie Eurodac. Mieszkańcy miejscowości przygranicznych i działacze organizacji pozarządowych, działający poza strefą, znajdują bardzo wielu migrantów. Są zdeterminowani, aby im pomagać. Na Podlasie przyjechało również sporo świetnie zorganizowanych organizacji pozarządowych i grup ratowniczych. Ludzie z jednej z takich grup - z Hiszpanii - zgłosili się do nas, ponieważ nie mogli pracować w strefie. W ciągu kilku dni w naszych magazynach wykonali pracę, której nie byliśmy w stanie ogarnąć przez miesiąc.

Jak w obecnej sytuacji można wesprzeć działania fundacji?

- Ostatnio sporo inwestujemy infrastrukturę; największym problemem jest brak środków finansowych na różnego rodzaju remonty. To jest dla nas obecnie największe wyzwanie. Na naszej stronie internetowej jest podany numer konta; jeśli ktoś jest chętny, zapraszamy do udzielania pomocy finansowej, albo zaangażowania się w wolontariat. Zachęcamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku. Publikujemy na nim historie osób, którym pomagamy i na bieżąco informujemy o naszej działalności.

 

Kiedyś pilot wycieczek. Obecnie dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Od 10 lat redaktor DEON.pl. Uważa, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Jego ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko "w górę" od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast woli naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu. Interesuje się również historią, psychologią i duchowością. Lubi latać dronem i wędrować po górach. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek, Domenico Agasso

Papież mówi głośno o tym, o czym sami boimy się nawet pomyśleć

Franciszek nie dzieli ludzi na wierzących i niewierzących. Wyciąga rękę do wszystkich i tłumaczy, że pandemia jest sygnałem alarmowym. „Potrzebujemy planu, by znów...

Skomentuj artykuł

"Bardzo się buntuję, kiedy migrantów przedstawia się tylko jako agresywnych ludzi"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.