Barroso: "Mamy jasne i ambitne stanowisko"
Przyjmując na szczycie w Brukseli wspólny unijny mandat na grudniową konferencję klimatyczną w Kopenhadze, przywódcy państw i rządów UE potwierdzili, że najuboższe i rozwijające się kraje świata potrzebują 100 mld euro rocznie na walkę ze zmianami klimatycznymi. Nie ujawnili jednak, jaką kwotą sami są skłonni im pomóc.
- Osiągnęliśmy sukces. UE utrzymała pozycję lidera w walce ze zmianami klimatycznymi i silniejsza pojedzie do Kopenhagi - powiedział na zakończenie dwudniowego szczytu premier kierującej Unią Szwecji Fredrik Reinfeldt.
- To przełom. My zrobiliśmy swoją robotę i możemy teraz spojrzeć innym w oczy. Mamy jasne i ambitne stanowisko - oświadczył przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. - Ale nasza oferta nie jest in blanco. Inni też muszą wyłożyć pieniądze - dodał na cztery dni porzed szczytem UE-USA w Waszyngtonie.
Poza USA, ci inni to takie uprzemysłowione potęgi jak Japonia czy Australia, ale także Brazylia i Chiny, które także powinny współfinansować wysiłki państw najuboższych, by obniżyć emisje CO2. W oczekiwaniu na ich deklaracje, na szczycie Unia Europejska wolała nie wykładać jeszcze kart na stół przed grudniową konferencją klimatyczną w Kopenhadze, choć apelowały o to m.in. Wielka Brytania i Hiszpania. Przeważyło stanowisko Niemiec, wspieranych przez Włochy i Holandię, by nie wychodzić przed szereg.
- Staliśmy się realistami - oceniła po szczycie kanclerz Angela Merkel.
Finansowe wsparcie krajów najbiedniejszych i rozwijających jest konieczne, by w Kopenhadze doszło do globalnego porozumienia o redukcji emisji CO2 po roku 2012, kiedy wygaśnie protokół z Kioto. Ale w przyjętych wnioskach ze szczytu nie ma nawet zdania o szacowanych wcześniej przez Komisję Europejską widełkach w unijnej składce pomiędzy 2 do 15 mld euro. W każdym razie UE proponuje ustalać składkę "sprawiedliwie" między UE, USA czy Japonią na podstawie emisji CO2 i zamożności, przy czym udział CO2 miałby być "znaczący" i rosnąć z upływem czasu.
Jose Barroso zastrzegł jednak, że to, w jaki dokładnie sposób UE obliczy udział każdego z krajów, zostanie ustalone dopiero po konferencji w Kopenhadze, o ile oczywiście zakończy się ona sukcesem. Wcześniej powstanie w tym celu specjalna grupa robocza.
Skomentuj artykuł