Brazylia: policja koryguje liczbę ofiar pożaru
Brazylijska policja skorygowała w niedzielę liczbę ofiar pożaru w dyskotece w Santa Maria na południu Brazylii, który wybuchł w nocy z soboty na niedzielę, zmniejszając ją z 245 do 232. Podała też, że rannych zostało 131 osób.
"Liczba osób zabitych wynosi 232, w tym 120 mężczyzn i 112 kobiet" - poinformowała policja, dodając, że przyczyną śmierci większości ofiar było uduszenie.
Podała również, że z wnętrza dyskoteki zostały wydobyte już wszystkie ciała, a sam budynek zabezpieczono na potrzeby śledztwa.
Ciała ofiar zostały przewiezione do miejskiego centrum sportowego w Santa Maria, gdzie rodziny mogą identyfikować bliskich.
Ogień wybuchł około godz. 2 w nocy czasu miejscowego (godz. 5 czasu polskiego) w klubie "Kiss". Według przedstawiciela klubu sala była niemal pełna i bawiło się w niej wówczas od 1000 do 2000 ludzi. Wśród gości wybuchła panika i zaczęli przepychać się do wyjścia.
Cytowany przez lokalną gazetę 23-latek powiedział: "Udało mi się wyjść tylko dlatego, że jestem bardzo silny".
Pożar w zatłoczonym klubie wywołał prawdopodobnie pokaz pirotechniczny. Luiza Sousa, przedstawicielka policji z Santa Maria powiedziała agencji Reutera, że ogień wybuchł, gdy jeden z członków występującego właśnie zespołu albo jego ekipy technicznej zapalił flarę, od której zajął się sufit klubu, a ogień rozprzestrzenił się w ciągu kilku sekund.
"To działo się naprawdę szybko. Było dużo dymu, bardzo ciemnego" - relacjonuje 29-latka, której udało się wyjść. Jak podaje straż pożarna, niektóre drzwi prowadzące na zewnątrz dyskoteki były zamknięte.
Prezydent Brazylii Dilma Rousseff z powodu tragedii skróciła wizytę w Chile, gdzie odbywa się szczyt Unii Europejskiej i regionalnego bloku Ameryki Łacińskiej i Karaibów CELAC, i wraca do kraju - poinformował jej rzecznik.
Santa Maria, położone na samym południu Brazylii przy granicy z Argentyną i Urugwajem w odległości około 300 km od stolicy stanu Rio Grande do Sul, Porto Alegre, jest ważnym miastem uniwersyteckim. Mieszka w nim około 250 tys. ludzi.
Jak podkreśla agencja AP, jest to jeden z najtragiczniejszych pożarów, do jakich doszło w nocnych klubach od ponad dekady. 25 grudnia 2000 roku w pożarze w dyskotece w mieście Luoyang w Chinach zginęło 309 ludzi.
Skomentuj artykuł