Chile: prezydent Bachelet zażądała dymisji gabinetu
Prezydent Chile Michelle Bachelet zażądała w środę niespodziewanie dymisji wszystkich ministrów jej gabinetu. Poinformowała, że w ciągu 72 godzin ogłosi decyzję o nowym jego składzie.
- Kilka godzin temu poprosiłam wszystkich ministrów aby złożyli dymisję. W ciągu 72 godzin podejmę decyzję którzy z nich pozostaną, a którzy odejdą - powiedziała Bachelet w wywiadzie dla telewizji Canal 13 udzielonym w środę wieczorem. - Nadszedł czas na zmianę gabinetu - dodała.
Popularność centrolewicowej Bachelet spadła w ostatnich tygodniach do rekordowo niskiego poziomu 31 proc. po ujawnieniu serii skandali korupcyjnych, które wstrząsnęły jej gabinetem.
Zaufanie do polityków i czołowych biznesmenów drastycznie spadło w rezultacie skandalu z nielegalnym finansowaniem kampanii wyborczych prawicowych polityków przez jeden z banków.
Wyszedł też na jaw skandal z kredytem bankowym i lukratywną transakcją w dziedzinie handlu nieruchomościami, w którą zamieszany był m. in. syn pani prezydent i jej synowa.
Bachelet konsekwentnie utrzymywała, że nic nie wiedziała o całej sprawie. Jednak w udzielonym w środę wywiadzie przyznała, że popełniła "poważne błędy" nie reagując natychmiast po tym jak skandal nagłośniły media.
Skandale znacznie osłabiły pozycję pani prezydent w okresie, w którym próbuje przeforsować ambitny program reform systemu oświaty, opieki zdrowotnej i walki z bezrobociem.
Komentatorzy przypominają że Bachelet wygrała w ub. roku wybory prezydenckie pod hasłami walki z patologiami życia publicznego i nierównościami społecznymi.
Większość polityków z Partii Socjalistycznej, do której należy Bachelet, powitała z zadowoleniem jej decyzję o dymisji gabinetu. - Dobre posunięcie, pani prezydent! Rezygnacja oznacza początek nowego etapu - napisał na Twitterze lewicowy senator Carlos Montes.
Reuter podkreśla, że nie jest jasne, który z ministrów pozostanie w składzie gabinetu. Tradycyjnie minister finansów, którym obecnie jest Albetto Arenas, pozostaje na swym stanowisku przez całą czteroletnią kadencję.
Skomentuj artykuł