Czy Francja się rozpada? Policjanci i wojskowi reagują na wzrost przemocy

Fot. Denys Nevozhai / Unsplash
PAP/mł

93 emerytowanych policjantów skierowało w minionym tygodniu list otwarty do prezydenta, rządu i parlamentarzystów z apelem, aby "zrobili wszystko, co w ich mocy, aby położyć kres niezwykle poważnej sytuacji, w jakiej znajduje się Francja". To kolejne po listach wojskowych wezwanie do reakcji na pogarszający się stan bezpieczeństwa w kraju. 

List policjantów skomentował profesor Luc Rouban z Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) w Paryżu. "Wzrost przemocy, zabójstwa policjantów w ostatnim czasie oraz zagrożenie terroryzmem we Francji skłoniły policjantów i wojskowych do publikacji listów otwartych zawierających ostrzeżenie przed łamaniem wartości Republiki. Francuzi popierają te apele" - powiedział PAP. 

Profesor przywołał jednocześnie dane sondażowe dla stacji LCI, z których wynika, że aż 73 proc. respondentów zgadza się ze stwierdzeniem, że Francja „rozpada się”, a zdaniem 84 proc. respondentów pogarsza się stan bezpieczeństwa w kraju. 58 proc. Francuzów poparło apele wojskowych, a 49 proc uważa, że armia powinna wystąpić w obronie kraju, nawet jeśli nie zostanie o to poproszona przez władze cywilne.

Wcześniej dwa listy do prezydenta Emmanuela Macrona o zagrożeniu islamizmem wystosowali emerytowani generałowie oraz czynni wojskowi.

Wzrost przemocy, trudna sytuacja na przedmieściach

„Mamy wzrost przemocy i trudną sytuację na przedmieściach miast w zakresie bezpieczeństwa. Praca policjantów jest szczególnie trudna. W ciągu ostatnich kilkunastu dni dwóch mundurowych zostało zamordowanych. List otwarty 95 emerytowanych policjantów jest reakcją na tę sytuację” – wyjaśnił prof. Rouban. „Policjanci domagają się realizowania wyroków sądowych i niewypuszczania przestępców na wolność” – przypomniał postulaty apelu policjantów.

Jak wyjaśnia profesor, powody dwóch apeli wojskowych są bardziej skomplikowane. "Wojskowi w operacji Sentinelle są zaangażowani w gwarantowanie bezpieczeństwa na przedmieściach Paryża oraz innych dużych miast. Ale angażuje się ich także w operacje poza granicami kraju, a armia jest częściowo niedofinansowana. Jednak wojskowi nie pisali o tym w swoich apelach, a wskazywali na kondycję francuskiego społeczeństwa i na upadek czy też schyłek pewnych wartości” – wskazał prof. Rouban.

Nietypowa interwencja w życie polityczne

„Tego typu interwencja w życie polityczne Francji jest nietypowa, ponieważ armia powinna pozostawać apolityczna” – zaznaczył profesor - "Wojskowi, generałowie, którzy podpisali apele są blisko Marine Le Pen oraz skrajnej prawicy i ich apel wpisuje się w narrację tych sił politycznych”. Jego zdaniem samo brzmienie apelu wojskowych jest "sensacyjne".

Ekspert przywołał jednocześnie dane sondażowe dla stacji LCI, z których wynika, że aż 73 proc. respondentów zgadza się ze stwierdzeniem, że Francja „rozpada się”, a zdaniem 84 proc. respondentów pogarsza się stan bezpieczeństwa w kraju. 58 proc. Francuzów poparło apele wojskowych, a 49 proc uważa, że armia powinna wystąpić w obronie kraju, nawet jeśli nie zostanie o to poproszona przez władze cywilne.

„Francuzi popierając apel wojskowych, stwierdzili, że stan bezpieczeństwa publicznego się pogarsza, a społeczeństwo francuskie jest bardzo podzielone. Jednocześnie większości respondentów nie spodobało się, że Marine Le Pen zaprosiła wojskowych do współpracy przed wyborami prezydenckimi w 2022 r.” – ocenił wyniki sondażu prof. Rouban.

„Jednak mówienie o zagrożeniu wojną domową (przed czym ostrzegali wojskowi w swoich apelach – red. PAP) jest oczywiście przesadą, choć istnieją nieustanne problemy z respektowaniem zasad Republiki, laickiego państwa, odseparowania religii od państwa oraz problem terroryzmu islamskiego” – mówił prof. Rouban.

Francuzi traktują religię jako sferę prywatną, a społeczność muzułmańska - jak publiczną

„Społeczność muzułmańska oczekuje manifestowania aktów religijnych w przestrzeni publicznej, podczas gdy Francuzi wybrali model republiki laickiej i traktują religię jako sferę prywatną” – przypomniał politolog. „Nie wiemy, ilu muzułmanów żyje we Francji. Historycznie nie mieliśmy muzułmanów we Francji metropolitalnej, a jedynie katolików, żydów czy protestantów. Większość Francuzów postrzega wzrost liczby muzułmanów w kraju jako zagrożenie dla laickich wartości Republiki” – wskazał. „Mamy zatem poważną debatę publiczną nad kształtem Republiki, która według jednych powinna być laicka i unitarna, a według drugich powinna uwzględniać żądania mniejszości i iść w kierunku modelu amerykańskiego” – powiedział uczony.

PAP / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Francja się rozpada? Policjanci i wojskowi reagują na wzrost przemocy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.