Euroobłuda, czyli kto sprzedaje broń Rosji
Rosja jest drugim, po Stanach Zjednoczonych, eksporterem uzbrojenia na świecie. Zakaz sprzedaży broni przez europejskie firmy w żadnym stopniu nie jest w stanie sparaliżować rosyjskiej armii - twierdzą eksperci, z którymi rozmawiał portal Money.pl. Czy sankcje są w stanie wywrzeć realny wpływ na politykę Putina?
Jak informuje Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem, budżet wojskowy Rosji, warty ponad osiemdziesiąt miliardów dolarów wydawany jest głównie wewnątrz Federacji Rosyjskiej.
- Dwa lata temu, po przejęciu przez Siergieja Szojgu Ministerstwa Obrony od Anatolija Sierdiukowa, zmieniła się polityka zbrojeniowa - tłumaczy Money.pl Mariusz Cielma, ekspert od uzbrojenia i redaktor naczelny Dziennika Zbrojnego. - Rosja dąży do samodzielności i nie podpisuje już kolejnych, tak więc kontrakty zagraniczne nie są już tak istotne.
Do najdroższych zakupów Rosji w Europie bez wątpienia należą dwa okręty desantowe typu Mistral, zamówione we Francji. Kontrakt wart 1,6 mld dolarów podpisany został w 2011 roku. Pierwszy statek Władywostok został zwodowany już zeszłej jesieni,a gotowy do użytku ma być nawet pod koniec tego roku. Drugi, Sewastopol, ukończony zostanie w 2015 roku. Początkowa koncepcja zakładała zakup czterech okrętów desantowych. Ostatecznie podpisano kontrakt na wyprodukowanie dwóch.
Nie są to jednak jedyne zakupy we Francji. W ciągu ostatnich dwóch lat rosyjska armia zdecydowała się dokupić sprzęt termowizyjny i elektroniczny od francuskiego koncernu zbrojeniowego Thales oraz trzy wielozadaniowe śmigłowce AS350 i AS550 Fennec.
Zaraz po zestrzeleniu pasażerskiego samolotu MH17 największym krytykiem francuskiej polityki i eksportu broni na Wschód okazał się premier Wielkiej Brytanii David Cameron. W mediach szybko jednak ukazała się informacja o kontraktach brytyjskich firm zbrojeniowych z rosyjską armią. W jednym z parlamentarnych raportów czytamy, że Wielka Brytania wydała w ciągu ostatnich lat aż 251 licencji na sprzedaż uzbrojenia do Rosji za ponad 225 mln dolarów. Po wybuchu kryzysu na Ukrainie cofnięto tylko kilkanaście z nich. Z Wysp do Rosji trafiają przede wszystkim karabiny snajperskie, noktowizory, sprzęt do komunikacji oraz amunicja.
W ostatnich latach sprzęt wojskowy do Rosji eksportowały także Niemcy. Choć w 2000 roku Berlin wprowadził zakaz sprzedaży uzbrojenia rosyjskiej armii, to w ciągu następnych lat sukcesywnie przepisy łamano i sprzedawano coraz więcej sprzętu. Już w 2012 roku niemieckie kontrakty na produkcję karabinów, pistoletów, sprzętu do nawigacji, transportowców i warte były 40 mln euro.
Najistotniejszym kontraktem zawartym pomiędzy niemieckim koncernem Rheinmetall a rosyjską armią było - jak przypomina portal Money.pl - wybudowanie nowoczesnego centrum szkoleniowego piechoty zmotoryzowanej i wojsk pancernych pod Mulino w regionie Niżnego Nowogrodu. Umowa na budowę kompleksu zawarta została w 2011 roku i warta jest ponad 120 mln euro. W centrum szkolonych miało być około 30 tys. żołnierzy rocznie. Jego budowa została jednak przerwana wiosną tego roku.
Najistotniejszy dla rosyjskiej armii jest import najbardziej zaawansowanych technologii. W ciągu ostatnich lat Rosjanie musieli dogonić Zachód, jeśli chodzi o użycie bezzałogowców. Zamówili je więc w Izraelu. Według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem drony kupione przez Rosję w latach 2009- 2012 warte były ponad 50 mln dolarów. - Izraelczycy sprzedali licencję na produkcje podstawowych typów dronów. Dziś Rosjanie już sami mogą je produkować - przekonuje Mariusz Cielma.
Wtóruje mu Norbert Bończyk, redaktor miesięcznika Polska Zbrojna. - Bez wątpienia, jeśli kraje zachodnie nałożą sankcje zbrojeniowe na Rosję to straci ona najbardziej na zaawansowanych technologiach. W tym zakresie faktycznie są nieco zapóźnieni - tłumaczy w rozmowie z Money.pl Bończyk. - Rosjanie kupowali różnego rodzaju sprzęty, żeby podpatrzeć jak działają zachodnie systemy, by później zaadaptować je w swoich.
W ostatnich latach oprócz Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, Rosja najwięcej kontraktów podpisała z Republiką Czeską i Włochami. Kontrakty te jednak nie miały większego znaczenia pod względem zarówno technologicznym jak i strategicznym. W 2012 roku Włochy eksportowały do Rosji sprzęt warty mniej niż 20 mln dolarów. Najwięcej kosztowało sześćdziesiąt sztuk wojskowych wielozadaniowych samochodów terenowych Iveco M-65E LMV. Od Czechów natomiast Rosjanie kupili samoloty transportowe, warte 8 mln dolarów.
Jak przekonuje Bończyk, sankcje zbrojeniowe nie są w stanie sparaliżować rosyjskiej armii. - Co najwyżej Rosja zostanie trochę opóźniona w nowinkach technicznych. Żadnych poważniejszych konsekwencji dla Kremla z tego nie będzie - twierdzi.
Przed największym dylematem stoi jednak Ukraina, której przemysł zbrojeniowy w sporej części uzależniony jest od rynku rosyjskiego. Ta zależność jest reliktem z czasów ZSRR. Związek Radziecki wybudował na terenie Ukrainy wiele zakładów i fabryk w tym: zakłady Antonowa produkujące ciężkie samoloty transportowe, koncern Motor-Sicz, produkujący i serwisujący silniki do rosyjskich śmigłowców, oraz Zoria-Maszprojekt wytwarzający turbiny gazowe do okrętów oraz przemysłu.
Uniezależnienie się ukraińskich koncernów produkujących sprzęt militarny pozostaje jednak w sferze mrzonek. W latach 2009-2013 Rosja była trzecim najważniejszym klientem koncernów zbrojeniowych z Ukrainy.
Ponadto, ukraińskie komponenty, które są eksportowane do Rosji, są dla niej specjalnie zaprojektowane. Stąd te firmy mogą mieć problemy ze znalezieniem innego rynku zbytu.
Rosja jest wciąż jest jednak jednym z największych eksporterów broni. A import w coraz większym stopniu jest marginalizowany. Na pierwszym miejscu w produkcji sprzętu militarnego są Stany zjednoczone, które posiadają 29 proc. rynku. Drugie miejsce zajmuje Federacja Rosyjska z 27 proc. udziałów. Na trzecim miejscu są Niemcy, które zaspokajają około 7 proc zapotrzebowania. Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem ocenia, że przemysł zbrojeniowy wart był w zeszłym roku 395 mld dolarów.
Skomentuj artykuł