"Góral" Adamek wygrał na punkty z Aguilerą
Tomasz "Góral" Adamek wygrał jednogłośnie na punkty (99:91, 100:90, 100:90) z Nagym Aguilerą w walce bokserskiej w wadze ciężkiej, która odbyła się w Nowym Jorku.
To był pierwszy występ Polaka od przegranej we Wrocławiu z Ukraińcem Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata federacji WBC. Adamek nie porzucił marzeń o trzecim pasie czempiona (wcześniej zdobywał je w kat. półciężkiej i junior ciężkiej), dlatego do pojedynku z Aguilerą przystąpił wzmocniony fizycznie. Jego trener Roger Bloodworth i sparingpartnerzy podkreślali, że poprawił też siłę ciosu.
Plan Adamka zakładał zwycięstwo nad pochodzącym z Aguilerą, a także w dwóch kolejnych tegorocznych potyczkach, zaplanowanych wstępnie na 16 czerwca i późną jesień, a w 2013 roku ponowny bój o tytuł MŚ. W niedzielny poranek (czasu polskiego) wykonał z powodzeniem jego pierwszą część, choć rywal okazał się niesamowicie ambitny oraz wyjątkowo twardy i odporny na uderzenia.
Konfrontacja w dawnym hangarze lotniczym, przerobionym na kompleks sportowy o wymownej nazwie Aviator toczyła się w bardzo dobrym tempie. Obaj zawodnicy postawili na atak, stroną atakującą częściej był Aguilera, ale to polski pięściarz zadawał więcej ciosów i był dokładniejszy. Dla porównania, w pierwszej rundzie Adamek wyprowadził ich 41 (celnych 9), a przeciwnik 33 (9), w siódmej zaś - 57 (22)/38 (13). Bokserzy rzadko przekraczali przepisy, dlatego sędzia Earl Brown miał niewiele pracy.
Adamek znakomicie bił lewymi prostymi, często to były uderzenia podwójne i poprawiane za chwilę prawym. W końcówce trzeciego starcia gong uratował Aguilerę od nokautu. Podopieczny Bloodwortha potężnie wystrzelił lewym sierpowym, a pięściarz z Dominikany z ledwością utrzymał się na nogach. Gdyby polski bokser miał jeszcze kilka sekund, prawdopodobnie zakończyłby rywalizację po dziewięciu minutach.
Nieprzypadkowo Aguilera nosi przydomek "Dynamit". Parę razy pokazał, że ma niesamowitą moc w dłoniach i kilka razy zaskoczył Adamka, który musiał się mieć na baczności. Polak to jednak bardzo doświadczony zawodnik, w trudnych momentach klinczował i nisko się pochylał, przez co był trudny do trafienia.
Od piątej rundy przewaga Adamka była bardzo wyraźna, coraz więcej uderzał seriami, które podobały się kibicom w kameralnej hali. Aguilerze przeszkadzało rozcięcie prawego łuku brwiowego, ale tak naprawdę nawet na chwilę nie odpuszczał i ósma odsłona należała do niego. Generalnie był w zdecydowanie lepszej formie, niż w walce z Amerykaninem Chrisem Arreolą, któremu uległ przez nokaut w trzecim starciu (Polak wygrał na punkty z Arreolą).
35-letni Adamek odniósł na Brooklynie 45. zwycięstwo w zawodowej karierze. Do tej pory przegrał dwa pojedynki. Dziesięć lat młodszy Aguilera legitymuje się rekordem 17-7.
Skomentuj artykuł