Grecja - najpierw reformy, potem pomoc
Wbrew oczekiwaniom euroland nie zdecydował o uruchomieniu kolejnej transzy pomocy w wysokości 12 mld euro dla Grecji. Ministrowie finansów obiecali, że kraj dostanie ją do połowy lipca, ale dopiero, gdy grecki parlament uchwali nowy pakiet oszczędnościowy.
Zebrani od niedzieli w Luksemburgu ministrowie finansów strefy euro zdecydowali, że zanim Grecja dostanie te środki, jej parlament musi przyjąć nowy program oszczędnościowy, przewidujący ograniczanie wydatków, reformę systemu fiskalnego i prywatyzację wartości 50 mld euro.
Głosowanie parlamentu nad budzącym w Grecji olbrzymie protesty pakietem reform jest oczekiwane we wtorek.
- Wzmagamy presję, bo spotykaliśmy się w przeszłości z sytuacjami, gdy Grecja miała nieprawdziwe statystyki i było wiele wątpliwości. Myślę, że wszyscy chcą być pewni, że plan zostanie wdrożony - powiedział w poniedziałek rano, tuż przed rozpoczęciem kolejnej rundy rozmów, minister finansów Belgii Didier Reynders.
Tymczasem pogrążona w kryzysie zadłużenia Grecja koniecznie potrzebuje nowej transzy pomocy, by wywiązać się w lipcu ze spłaty kolejnych rat; w przeciwnym razie zbankrutuje.
- Czekamy na decyzję parlamentu Grecji. Dlatego wzywamy nie tylko większość parlamentarną, ale też opozycję, by poparła plan (reform). Jeśli tak się stanie, to na stole będzie nie tylko 12 mld euro w połowie lipca, ale też nowe rozwiązanie na kolejne lata - zapewnił Reynders.
Suma 12 mld euro, której Grecja potrzebuje, aby zrealizować najpilniejsze zobowiązania i uniknąć krachu finansowego, jest kolejną transzą pakietu pomocy w wysokości 110 mld euro, przygotowanego dla Aten w maju 2010 roku przez kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Ministrowie zobowiązali się też opracować kolejny plan pomocy dla Grecji, w którym mają uczestniczyć również banki i prywatni inwestorzy, ale dobrowolnie, czyli zgodnie z niemiecko-francuskim porozumieniem z piątku.
- Biorąc pod uwagę trudne okoliczności, jest mało prawdopodobne, aby Grecja odzyskała dostęp do prywatnych rynków finansowych na początku 2012 roku. Ministrowie zgodzili się, że niezbędne dodatkowe fundusze będą finansowane zarówno ze źródeł publicznych jak i prywatnych - napisano we wspólnej deklaracji. Sprecyzowano, że nie chodzi o przeprofilowanie greckich obligacji na nowe, z wydłużonym terminem wykupu (jak początkowo chciał Berlin), ale dobrowolne refinansowanie (rollover), czyli inwestowanie zysków z wygasających obligacji w nowe greckie papiery skarbowe.
W komunikacie nie określono wysokości nowej pomocy (nieoficjalnie szacuje się ją nawet na 90 mld euro) ani bliższych szczegółów udziału sektora prywatnego, co oznacza, że te wszystkie techniczne kwestie pozostają do ustalenia.
W niedzielę premier Grecji Jeorjos Papandreu zaapelował o wsparcie budzącego sprzeciw społeczny programu oszczędnościowego, w tym prywatyzacji, podwyżek podatków i cięć wydatków, który ma pozwolić na uniknięcie załamania finansów publicznych. - Konsekwencje nagłego bankructwa lub wyjścia ze strefy euro byłyby katastrofalne dla gospodarstw domowych, banków i wiarygodności naszego kraju - powiedział premier podczas debaty nad wotum zaufania dla jego zrekonstruowanego gabinetu.
Komisarz UE ds. walutowych Olli Rehn powiedział, że "jest pewny", iż Grecja podejmie niezbędne decyzje. - Niewypłacalność jest gorsza dla Grecji, w interesie tego kraju leży pracowanie nad pakietem (oszczędnościowym) i uniknięcie niewypłacalności - powiedział.
W weekend odbyła się telekonferencja w sprawie kryzysu greckiego między państwami G7 (USA, Kanada, Japonia, Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania). Japoński minister finansów podkreślił, że kryzys grecki stał się zagrożeniem dla "globalnej stabilności".
We wtorek lub w środę, jak donosi Reuters, eksperci Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego złożą wizytę w Atenach, żeby porozmawiać z nowym ministrem finansów Grecji o zwiększeniu przychodów podatkowych.
Skomentuj artykuł