Hiszpańskie media krytykują polityków UE za brak solidarności z Madrytem
Media w Hiszpanii nie szczędzą słów krytyki przywódcom krajów Unii Europejskiej oraz czołowym urzędnikom unijnym za brak solidarności z rządem Mariano Rajoya, który w niedzielę próbował zablokować referendum niepodległościowe w Katalonii.
W kanale informacyjnym publicznej telewizji TVE 24 odnotowano, że dopiero późnym popołudniem w poniedziałek rząd Rajoya otrzymał zapewnienie ze strony prezydenta sąsiedniej Francji Emmanuela Macrona o wsparciu dla jedności Hiszpanii.
Komentatorzy stacji zwrócili uwagę na "wielką ciszę" ze strony głównych unijnych decydentów, którzy w czasie referendum niepodległościowego w Katalonii praktycznie nie zabrali głosu w sprawie nieuznawanego przez Madryt plebiscytu. Wymienili w tym kontekście kanclerz Niemiec Angelę Merkel, zaznaczając, że rzecznik jej rządu wyraził jedynie "nadzieję na uspokojenie sytuacji w Katalonii".
Hiszpańska telewizja wskazała jednak, że w ślad za akcjami policji wobec uczestników nielegalnego głosowania pojawiły się zarzuty wobec działań służb porządkowych nadzorowanych przez Madryt. Odnotowała też, że zgodnie z apelami premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta pojawiło się kilku liczących się europejskich polityków, którzy zaproponowali mediację w konflikcie.
Dziennik "El Mundo" podał, że jednym z pierwszych europejskich decydentów, który w niedzielę zgłosił się z misją mediowania w sporze między rządami Rajoya i Puigdemonta, był prezydent Finlandii Sauli Niinisto.
Gazeta przypomniała, że zamiast gestów solidarności przywódców państw Unii Europejskiej wobec Hiszpanii pojawiły się głosy potępiające interwencję policji. Odnotowano, że wywołała ona niezadowolenie m.in. premierów Słowenii i Belgii.
"El Mundo" przypomniał też niedzielną wypowiedź belgijskiego sekretarza stanu ds. azylowych i migracji Theo Franckena o podwójnych standardach stosowanych przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera i jego zastępcę Fransa Timmermansa.
- Na podobną przemoc policyjną zastosowaną na Węgrzech lub w Polsce Juncker i Timmermans zareagowaliby z wściekłością. A teraz? Nic - stwierdził Francken.
Dziennik "El Mundo" wskazał, że Komisja Europejska dopiero po południu w poniedziałek wystosowała oficjalne stanowisko w sprawie referendum w Katalonii, w którym zaznaczyła, że było ono nielegalne, ale zaapelowała też o "przejście od konfrontacji do dialogu".
"Przemoc nigdy nie może być narzędziem w polityce" - napisała w oświadczeniu KE.
Według szacunków katalońskiej służby zdrowia w efekcie interwencji hiszpańskiej policji i Gwardii Cywilnej podczas referendum rannych zostało blisko 900 osób.
Skomentuj artykuł