Irak: Kolejne ofiary, cywile zbroją się do obrony

Ponad 20 Irakijczyków zginęło w piątek w czterech zamachach bombowych; dzień wcześniej było 28 ofiar śmiertelnych i 60 rannych. Zachodni korespondenci wojenni piszą z linii frontu o mieszkańcach miast, którzy chwytają za broń, aby pomóc armii w walce z dżihadystami.

W bagdadzkiej dzielnicy Karrada zamieszkanej przez szyitów eksplozja samochodu pułapki zostawionego przez dżihadystów spod znaku Państwa Islamskiego zabiła osiem osób, a raniła dwadzieścia. W innej dzielnicy od bomby podłożonej przy chodniku zginęło czworo przechodniów. Do szpitali zabrano kilkunastu rannych.

Pułapki bombowe to codzienność stolicy Iraku - piszą agencje. Poprzedniego dnia w północnym Bagdadzie zginęło 28 osób, a do szpitali przewieziono sześćdziesięciu rannych od wybuchu samochodu prowadzonego przez zamachowca samobójcę.

"Jesteśmy jedynie małym punktem na mapie, ale jeśli Bóg zechce, tu będzie grób Państwa Islamskiego" - mówi do dziennikarzy, którzy przyjechali na linię frontu odległą zaledwie kilka kilometrów od granic stolicy, Mohammed Mahmud Hamed, nauczyciel języka arabskiego. To mieszkaniec niewielkiego miasta Dżabur położonego na brzegu rzeki Tygrys, na południowy wschód od Bagdadu.

Mohammed po raz pierwszy w życiu ma w ręku karabin.

Od dziewięćdziesięciu dni na przedpolu Dżabur obozują uzbrojeni po zęby dżihadyści Państwa Islamskiego. Widać ich po drugiej stronie Tygrysu.

Dżabur, zamieszkanego w większości przez sunnitów, broni załoga licząca 1 500 żołnierzy i ustawione na drogach barykady i zapory. Dżihadyści próbują je forsować za pomocą zdobycznych pojazdów opancerzonych.

Uzbrojeni cywile są ważnym wsparciem dla załogi miasta - przyznają wojskowi.

Masakry i rabunki przeprowadzane wśród ludności kolejnych miast podbijanych przez sunnickich ekstremistów religijnych spod znaku Państwa Islamskiego - mówią mieszkańcy Dżabur - sprawiły, że Państwo Islamskie stało się wspólnym wrogiem mieszkających tu sunnitów i szyitów.