Izrael chce anulowac amerykańską umowę z Iranem
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że liczy na to, iż za prezydentury Donalda Trumpa Izrael i Stany Zjednoczone będą współpracować, by unieważnić porozumienie nuklearne światowych mocarstw z Iranem.
- Znam Donalda Trumpa - powiedział Netanjahu w wyemitowanym w niedzielę wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS. - Myślę, że jego nastawienie, jego poparcie dla Izraela jest oczywiste. Ma ciepły stosunek do państwa żydowskiego, do narodu żydowskiego. Co do tego nie ma wątpliwości - powiedział.
Premier przyznał, że chciałby omówić porozumienie z Iranem z amerykańskim prezydentem elektem. Według Netanjahu, jeśli umowa nuklearna zostanie anulowana, to "będziemy mieli więcej opcji niż nam się wydaje". "O wiele więcej. Będę o tym rozmawiał z prezydentem Trumpem" - oświadczył izraelski premier. Wspomniał o "pięciu opcjach", ale nie chciał ich wymienić.
Trump wskazał jako kandydatów do swojego gabinetu kilku zdeklarowanych przeciwników Iranu, m.in. przyszłego ministra obrony Jamesa Mattisa i przyszłego szefa CIA Mike'a Pompeo.
Netanjahu jest zaliczany do najostrzejszych przeciwników porozumienia, jakie w lipcu 2015 roku mocarstwa - USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy - zawarły z Iranem. Jej celem jest upewnienie się, że irański program atomowy będzie miał pokojowy charakter. W zamian stopniowo znoszone są sankcje gospodarcze wobec Teheranu.
Społeczność międzynarodowa, w tym tacy przeciwnicy Iranu jak Izrael czy Arabia Saudyjska, przyznają, że dotychczas Iran wypełnia swoje zobowiązania wynikające z wiedeńskiej umowy.
Odchodzący prezydent USA Barack Obama odegrał kluczową rolę w dążeniu do tego porozumienia, ale jego następca Trump obiecywał podczas kampanii, że Stany Zjednoczonej wycofają się z tej umowy, którą nazwał "katastrofalną".
Chociaż Izrael i USA są bliskimi sojusznikami, to relacje między Netanjahu a Obamą były czasami napięte z powodu różnic m.in. właśnie w sprawie Iranu. Jak pisze agencja AP, izraelscy politycy mają nadzieję, że wybór Trumpa na nowego przywódcę USA może zapoczątkować erę nowych stosunków.
Skomentuj artykuł