Decyzja Tokio o wykreśleniu Seulu z listy zaufanych partnerów handlowych to najnowsza odsłona toczonego przez Japonię i Koreę Pld. sporu dyplomatycznego związanego z historią II wojny światowej i japońską okupacją Półwyspu Koreańskiego.
Wcześniej japońskie władze wprowadziły już restrykcje dotyczące eksportu do Korei Płd. trzech rodzajów materiałów używanych do produkcji elektroniki. Według władz w Seulu jest to "gospodarczy odwet" za wyrok południowokoreańskiego sądu, który nakazał japońskiej firmie wypłacić czterem Koreańczykom odszkodowania za pracę przymusową podczas wojny.
"Przeproście!" - krzyczeli demonstranci przed japońską ambasadą. Oskarżali również premiera Abego o dążenie do militaryzmu i nawoływali do bojkotu japońskich towarów. "Najwyraźniej Japonia, najeźdźca sprzed 100 lat, dokonuje gospodarczej inwazji na Koreę Płd." - napisała południowokoreańska agencja Yonhap, cytując protestujących.
Yonhap podkreśla, że była to największa spośród antyjapońskich demonstracji, które odbywają się w Seulu co sobotę od trzech tygodni. W marszu protestu wzięło udział ok. 15 tys. osób, reprezentujących ok. 680 grup obywatelskich. Organizatorzy planują kolejne manifestacje w najbliższe dwie soboty.
Władze Korei Płd. potępiły decyzję o pozbawieniu ich kraju preferencji handlowych. Premier Li Nak Jon oświadczył, że Japonia "przekroczyła linię", szefowa MSZ Kang Kiung Wha oceniła, że działania Tokio mogą "poważnie zagrozić" gospodarce regionu, a prezydent Mun Dze In zapowiedział stanowczy odwet.
Wcześniej minister gospodarki i finansów Korei Płd. Hong Nam Ki oświadczył, że jego kraj również usunie Japonię ze swojej listy zaufanych partnerów. Biuro Muna potwierdziło natomiast, że w ramach "wszechstronnych środków" w odpowiedzi na decyzję Tokio rozważy nieprzedłużanie dwustronnej umowy o wymianie informacji wywiadowczych, która uznawana jest za istotną dla trójstronnej współpracy wojskowej Japonii, Korei Płd. i USA m.in. w związku z zagrożeniem ze strony Korei Płn.
Tymczasem w sobotę zmarł w szpitalu 72-letni obywatel Korei Płd., który trzy dni wcześniej podpalił się w akcie protestu przeciwko restrykcjom handlowym wprowadzonym przez Japonię. Policja znalazła wśród rzeczy zmarłego list, w którym apelował on do Tokio o zniesienie ograniczeń, oraz ulotkę z napisem: "Ludzie będą walczyć, dopóki Abe nie przeprosi" - podał Yonhap.
Był to już drugi przypadek samobójstwa wiązany z narastającym sporem koreańsko-japońskim. W lipcu 78-letni mieszkaniec Korei Płd. podpalił się w samochodzie zaparkowanym przed ambasadą Japonii w Seulu. Wcześniej powiedział znajomemu, że zamierza to zrobić z powodu niechęci, jaką żywi do Japonii.
Skomentuj artykuł