Formalne spotkanie rozpoczęło się o 15.45 czasu lokalnego (godz. 8.45 w Polsce) w siedzibie Komitetu Centralnego rządzącej Koreą Płn. Partii Pracy Korei (PPK). Po raz pierwszy zagraniczny przywódca został podjęty w tym budynku - zaznaczył rzecznik południowokoreańskiego prezydenta Jun Jung Czan.
W spotkaniu uczestniczył również doradca Muna ds. bezpieczeństwa Czung Uj Jong i szef południowokoreańskiego wywiadu Sun Hun, a po stronie północnokoreańskiej - wysoki dygnitarz partyjny Kim Jong Czol i siostra Kim Dzong Una - przekazała kancelaria Muna.
"Zjednoczenie ojczyzny"
Kim i Mun uścisnęli się na powitanie, gdy we wtorek rano pierwsza para Korei Płd. wraz z ponad 100-osobową delegacją wysiadła z samolotu na lotnisku w Pjongjangu. Kimowi towarzyszyła m.in. jego żona Ri Son Dziu, siostra - Kim Jo Dzong oraz wysokiej rangi urzędnicy państwowi.
Po ceremonii powitalnej z udziałem gwardii honorowej i setek osób z kwiatami i flagami Kim i Mun opuścili lotnisko osobno. Później jechali jednak razem ulicami Pjongjangu limuzyną z otwartym dachem, machając do dziesiątków tysięcy ludzi, wiwatujących i skandujących hasło: "zjednoczenie ojczyzny" - podała agencja Yonhap.
"Byłem poruszony tak entuzjastycznym przyjęciem" - powiedział Mun w hotelu Paekhwawon, gdzie zatrzymała się południowokoreańska delegacja, nim wyruszył do budynku KC na formalne spotkanie.
Kim odparł, że powitanie odzwierciedla pragnienie mieszkańców Korei Płn., by obie strony wypracowały "szybsze i lepsze wyniki".
Wznowienie negocjacji
Mun zapowiadał, że celem szczytu jest dalsza poprawa dwustronnych relacji między zwaśnionymi państwami koreańskimi, jak również próba wznowienia negocjacji nuklearnych między Pjongjangiem a Waszyngtonem. "Moja podróż będzie miała wielkie znaczenie, jeśli doprowadzi do wznowienia dialogu Korei Płn. z USA" - powiedział prezydent przed wylotem z Seulu.
USA i Korea Płn. negocjują obecnie szczegóły procesu denuklearyzacji komunistycznego reżimu, ale według ekspertów nie przynoszą one zadowalających efektów. Prezydent USA Donald Trump odwołał niedawno wizytę sekretarza stanu Mike’a Pompeo w Pjongjangu z powodu - jak wskazał - "niewystarczających postępów, jeśli chodzi o denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego".
Później Kim ponownie potwierdził jednak skłonność do rezygnacji z broni jądrowej. W rozmowie ze specjalnym wysłannikiem prezydenta Muna wspomniał również, że chciałby przeprowadzić denuklearyzację przed końcem pierwszej kadencji Trumpa w 2021 roku.
Trzecie spotkanie
Kim i Mun spotkali się w tym roku dwukrotnie - w kwietniu i maju - w granicznej miejscowości Panmundżom. Na kwietniowym szczycie podpisali wspólne oświadczenie, w którym zobowiązali się do starań o zakończenie wzajemnej wrogości i zawarcie traktatu pokojowego oficjalnie kończącego konflikt zbrojny z lat 1950-1953. Formalnie oba kraje wciąż są w stanie wojny.
Według zapowiedzi Mun ma pozostać w Pjongjangu do czwartku i przeprowadzić jeszcze co najmniej jedną rundę formalnych rozmów z Kimem. Spotkanie obu przywódców jest piątym w historii szczytem koreańskim; pierwsze dwa - w 2000 i 2007 roku - również miały miejsce w stolicy Korei Płn.
Skomentuj artykuł