Kto jest, a kto nie zadowolony z porozumienia
Prezydent Barack Obama zapewnia, że USA podejmą zbrojną interwencję, jeśli Damaszek nie zastosuje się do ustaleń z Genewy ws. likwidacji broni chemicznej. Republikanie w Ameryce są krytyczni wobec tego porozumienia. Izrael przyjął je z ostrożnym optymizmem.
Komentując w niedzielę w telewizji decyzję o zawarciu porozumienia z Rosją w sprawie pozbawienia syryjskiego reżimu broni chemicznej prezydent Obama powiedział, że wywarcie presji na syryjski reżim przyniosło pozytywne rezultaty, gdyż to właśnie perspektywa zbrojnego ataku skłoniła w końcu prezydenta Baszara el-Asada do przyznania, że ma rezerwy broni chemicznej, oraz pójścia na ustępstwa, które mają doprowadzić do zniszczenia tej broni po objęciu jej międzynarodową kuratelą.
O użycie broni chemicznej USA oskarżają Damaszek i do czasu zawarcia porozumienia w Genewie były gotowe, wraz z Francją, ukarać za to reżim interwencją militarną. Po ogłoszeniu w sobotę genewskich ustaleń zarówno Pentagon, jak i sam prezydent powtórzyli, że jeśli zawiedzie dyplomacja, Stany Zjednoczone podejmą operację wojskową w Syrii. Pentagon przypomniał, że siły USA rozlokowane w regionie na wypadek uderzenia na Damaszek nie zmieniają strategicznej pozycji i pozostają w stanie gotowości bojowej.
Wpływowi republikańscy kongresmeni i senatorzy krytykowali jednak w niedzielę genewskie porozumienie, wyrażając przeważnie opinie, że bez realnej groźby użycia siły Zachód nie wyegzekwuje od prezydenta Asada obietnic dotyczących jego chemicznego arsenału.
Senator John McCain, który forsował plan militarnego zaangażowania USA w Syrii, uznał porozumienie z Genewy za niefortunne, ponieważ "dało ono Rosji (polityczną) pozycję na Bliskim Wschodzie, jakiej nie miała tam od lat 70.".
Przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, Demokrata Robert Menendez powiedział, że jeśli plan przyjęty w Genewie powiedzie się, "to uda się zlikwidować broń chemiczną (Asada) bez użycia siły". Jeśli jednak Damaszek nie zastosuje się do tych ustaleń, to sytuacja w Syrii będzie jeszcze trudniejsza niż wcześniej, ponieważ "wrócimy od punktu wyjścia, tyle że Asad zyska na czasie, który wykorzysta do tego, by zabijać niewinnych cywilów".
Izraelscy politycy z ostrożną nadzieją przyjęli w niedzielę rosyjsko-amerykańskie porozumienie w sprawie Syrii. Minister ds. strategicznych i służb specjalnych Juwal Szteinic obawia się jednak, że Asad może próbować ukryć swą broń chemiczną.
Sekretarz stanu USA John Kerry powiedział w niedzielę w Jerozolimie, po spotkaniu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, że ramowe porozumienie osiągnięte w sobotę "może całkowicie pozbawić Syrię gazów bojowych". Podkreślił jednak kilkakrotnie, że groźba użycia siły wobec reżimu w Damaszku pozostaje w mocy, jeśli Asad nie zastosuje się do postanowień z Genewy. "Nie możemy zdawać się na puste słowa w polityce międzynarodowej" - oświadczył Kerry. Dodał, że jeśli porozumienia okaże się sukcesem, będzie to sygnałem dla Korei Płn. i Iranu, że wspólnota międzynarodowa nie będzie tolerować eksperymentów z bronią masowego rażenia.
Netanjahu powiedział, że likwidacja syryjskiego arsenału chemicznego "uczyni cały region bardziej bezpiecznym". Dodał jednak, że aby jakakolwiek inicjatywa dyplomatyczna miała szanse powodzenia, "musi jej towarzyszyć wiarygodna groźba interwencji wojskowej" w Syrii.
Paryż uznał porozumienie z Genewy za "jedynie pierwszy etap" rozwiązywania problemu broni chemicznej Syrii i toczącej się tam wojny domowej - powiedział w niedzielę szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius podczas wizyty w Pekinie, gdzie zabiega o poparcie Chin, członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Francja chce, by Chiny zgodziły się na wywarcie większej presji na Damaszek.
"Ustalenia z Genewy muszą się przełożyć w nadchodzącym tygodniu na rezolucję ONZ" - podkreślił Fabius.
Paryż będzie namawiał na głosowanie za tą rezolucją również Moskwę, dokąd uda się we wtorek Fabius. Wcześniej jednak zamierza uzgodnić treść i postulaty tego dokumentu z Wielką Brytanią i USA. W poniedziałek prezydent Francji Francois Hollande omówi te kwestie z Kerrym i ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Williamem Hague'em.
Według źródeł dyplomatycznych Francja zamierza posłużyć się raportem ekspertów ONZ ds. broni chemicznej, który ma zostać opublikowany w poniedziałek, by pozyskać poparcie dla rezolucji ONZ.
Wielu ekspertów jest jednak sceptycznych w ocenie porozumienia z Genewy. Uznają, że wdrożenie go w kraju targanym wojną domową będzie trudne, a niszczenie broni chemicznej zajmie wiele lat. Inni podkreślają też, że Asad zyskuje na czasie, Moskwa zaś, główny sojusznik Damaszku, dzięki swym manewrom dyplomatycznym odzyskuje rolę mocarstwa, którego wpływy sięgają Bliskiego Wschodu.
Porozumienie, które ogłosili w sobotę w Genewie szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow i Kerry, przewiduje zabezpieczenie, a następnie zniszczenie syryjskiej broni chemicznej do połowy 2014 roku. Uchylanie się od realizacji tego planu grozi Damaszkowi sankcjami ONZ zgodnie z artykułem 7 Karty Narodów Zjednoczonych, dotyczącym sankcji i akcji militarnych.
W sobotę Wolna Armia Syryjska poinformowała, że ma wiarygodne informacje wskazujące na to, że Asad przemieszcza rezerwy gazów bojowych do Libanu i Iraku; ostrzegła też, że nie godzi się na zawieszenie broni, które miałoby ułatwić misję inspektorów.
"Financial Times" zwrócił też w niedzielę uwagę, że istnieje poważne ryzyko, iż siły Asada będą utrudniać prace ekspertów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej, którzy mają czuwać nad implementacją postanowień z Genewy.
Skomentuj artykuł