Londyn wolno kroczy ku wyjściu z UE
Relacje UE-Londyn będą się pogarszać, a możliwe negocjacje nowego traktatu UE to okazja, by opracować nowy model stosunków stowarzyszeniowych - mówi PAP europoseł Andrew Duff. Ekspert Charles Grant twierdzi nawet, że Londyn wolno kroczy ku wyjściu z UE.
"Stosunki między Wielką Brytanią a UE się pogarszają. To jest niestety w moim przekonaniu proces odrywania się i utraty zaangażowania przez Wielką Brytanię" - powiedział w rozmowie z PAP wieloletni brytyjski europoseł liberalny Andrew Duff, zwolennik federalizmu w Europie, jeden z aktywniejszych członków Parlamentu Europejskiego w kolejnych forach traktatowych Unii Europejskiej.
Zdaniem Duffa, okazją do "rozwiązania problemu brytyjskiego", a więc uregulowania stosunków Wielkiej Brytanii z UE, będą negocjacje nowego traktatu UE, które przyniosą bardziej federalistyczne rozwiązania w Europie. "To jasne, że Brytyjczycy to ćwiczenie (ściślejszej integracji) zawetują. Dlatego trzeba dla niech przygotować miejsce w Europie, takie, które zaspokoi brytyjskie potrzeby w demokratyczny sposób, a z drugiej strony Brytyjczycy zaakceptują, że federalny projekt dla innych powinien iść do przodu" - wyjaśnił Duff.
"Podejrzewam, że na koniec będziemy mieć członkostwo formalnej drugiej klasy, stowarzyszeniowe (...),w którym Wielka Brytania będzie się lepiej czuć" - powiedział Duff.
Z powodów historycznych, a także geograficznych, stosunki Londynu z kontynentalną Unią Europejską nigdy nie były szczególnie bliskie, ale od objęcia władzy przez konserwatystów w 2010 roku, głosy eurosceptyczne są coraz silniejsze. Zdaniem dyrektora londyńskiego think tanku Centre for European Reform Charles'a Granta "w ciągu 10 lat Wielka Brytania może łatwo wyjść z UE".
"20 lat temu Partia Konserwatywna była podzielona na proeuropejską i eurosceptyczna frakcję. Dziś jest podzielona na umiarkowanych eurosceptyków, których reprezentują premier David Cameron i minister finansów George Osborne, oraz tych, co chcą wyjścia z Unii" - napisał Grant w analizie opublikowanej w kwartalniku "Europe's Word".
Coraz więcej zwolenników w partii Camerona zdobywa idea przeprowadzenia referendum ws. przyszłości Wielkiej Brytanii w UE (w lipcu pod apelem w tej sprawie podpisało się blisko stu posłów). Chcą - jeśli nie od razu wyjścia z UE - to specjalnego statusu dla Wielkiej Brytanii, który zagwarantuje jej wykluczenie z niektórych unijnych polityk, jak w sprawach socjalnych czy w polityce rolnej. Sam Cameron, zauważa Grant, wolałby referendum uniknąć z obawy o podział partii i dlatego tak długo jak rządzi Cameron, do referendum raczej nie dojdzie. Pomysł zdobywa jednak poparcie wśród społeczeństwa: według sondaży ponad połowa Brytyjczyków chce natychmiastowego ogłoszenia referendum w sprawie Europy.
Temat referendum pojawiła się ze zdwojoną mocą od szczytu UE w grudniu, kiedy Cameron zablokował przyjęcie przez UE nowego traktatu fiskalnego (by wzmocnić dyscyplinę finansów publicznych). Partnerzy w UE nie zgodzili się na cenę postawioną przez Camerona w zamian za zgodę na wspólnotowy traktat fiskalny UE: domagał się, by przywrócić Wielkiej Brytanii utracone już wcześniej prawo narodowego weta w legislacji dotyczącej rynków finansowych. Zwycięstwo Camerona trwało jednak krótko, bo 25 państw zawiązało traktat międzyrządowy, a zasady głosowania większością głosów w regulacjach finansowych, które mocno dotykają londyńskiego City, pozostały. W Wielkiej Brytanii wzrosły jednak głosy eurosceptyków, że poza Unią interesy brytyjskie, a zwłaszcza interesy City, będą lepiej chronione.
Jako czynnik, który wzmocnił brytyjskich eurosceptyków, wskazuje się jednak przede wszystkim kryzys eurolandu. W przywiązanej do swojego funta Wielkiej Brytanii od początku powstania wspólnej waluty powątpiewano bowiem, czy ten projekt się powiedzie, a mnożące się ratunkowe szczyty przywódców eurolandu utwierdzają opinię o niemocy polityków. By ratować strefę euro, w Brukseli i Berlinie coraz częściej mówi się teraz o politycznej i fiskalnej unii z ministerstwem finansów eurolandu na czele i dalszym transferem kompetencji narodowych na poziom europejski. Trwają prace nad unią bankową, ale Londyn uprzedził, że nie wejdzie do wspólnego nadzoru bankowego już na długo przed opublikowaniem przez Komisję Europejską propozycji w tej sprawie we wrześniu.
W wywiadzie dla BBC, były konserwatywny premier Wielkiej Brytanii John Major, który wynegocjował brytyjskie prawo do pozostawania poza strefą euro, powiedział w niedzielę, że kryzys w strefie euro może doprowadzić do Europy dwóch prędkości z większą integracją członków strefy euro. Ocenił, że ten proces może trwać nawet do 10 lat i "wywołać" referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie jej stosunków z Unią Europejską.
"Wobec kryzysu euro a nie jego sukcesu euroland próbuje szukać teraz dalszej integracji w kierunku struktury znacznie bardziej federalistycznej. (...) To stwarza szansę dla nas, aby uzdrowić jedną z najstarszych ran w brytyjskiej polityce, jaką jest nasz związek z resztą Europy" - powiedział.
W piątek minister sprawi zagranicznych Radosław Sikorski będzie honorowym gościem gali kończącej oksfordzką konferencję "Global Horizons", gdzie ma wygłosić wykład poświęcony miejscu Wielkiej Brytanii w UE.
Skomentuj artykuł