Maratończyk z Płd. Sudanu pod flagą olimpijską
Pochodzący z Południowego Sudanu maratończyk Guor Marial, który od dzieciństwa mieszka w Stanach Zjednoczonych, dostał od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zgodę na start w igrzyskach pod flagą z pięcioma kółkami, gdyż nie może reprezentować żadnego kraju.
28-letni sportowiec deklaruje przynależność do Południowego Sudanu - państwa, które powstało w ubiegłym roku w wyniku wojny domowej. Kraj nie posiada jeszcze właściwego komitetu olimpijskiego, w związku z czym nie jest oficjalnie członkiem MKOl i nie może zgłaszać zawodników na igrzyska.
"Południowy Sudan nareszcie ma swoje miejsce na świecie. Choć nie będę występował z flagą tego kraju, samo państwo zostało zauważone i istnieje. Spełniły się moje marzenia, jest nadzieja dla mojej ojczyzny" - skomentował decyzję wzruszony Marial.
Biegacz nie może z kolei reprezentować USA, ponieważ nie ma amerykańskiego obywatelstwa, a jedynie pozwolenie na pobyt stały. Wcześniej posiadał status uchodźcy - jako ośmioletnie dziecko uciekł do Stanów Zjednoczonych z pogrążonego w konflikcie zbrojnym Sudanu, w którym zmuszano go do niewolniczej pracy.
Maratończyk miał możliwość reprezentować barwy Sudanu, bowiem taką propozycję złożył mu tamtejszy komitet olimpijski. Odmówił jednak, ponieważ - jak zaznaczył - nie czuje się obywatelem kraju, w którym zginęło 28 członków jego rodziny.
Marial zakwalifikował się do londyńskich igrzysk w ubiegłym roku, pokonoując dystans maratonu w czasie 2:14.32, ale udało mu się jeszcze potem poprawić ten rezultat.
"Obywatele Południowego Sudanu muszą na co dzień stawiać czoła wielu problemom. Jeśli osiągnę coś w Londynie, to im pomogę. Dlatego codziennie wstaję rano, zakładam buty i trenuję" - powiedział.
MKOl pozwolił rywalizować w Londynie pod flagą olimpijską także trzem zawodnikom z Antyli Holenderskich, które przestały być autonomicznym krajem. Nie jest to sytuacja bez precedensu - w 1992 roku sportowcy z Jugosławii nie mogli wystąpić w swoich barwach, ponieważ doszło wówczas do rozpadu kraju.
Jak zaznaczył rzecznik prasowy MKOl Mark Adams przypadek Mariala jest pierwszy i jedyny w swoim rodzaju.
"Guor Marial pojawił się znikąd, a teraz osiąga czasy, które pozwolą mu na zajęcie miejsca w drugiej dziesiątce. To naprawdę zadziwiające" - podkreślił Adams.
Skomentuj artykuł