My mamy krzyż, a Amerykanie meczet
Demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, wezwała do przeprowadzenia "śledztwa" w sprawie finansowania opozycji wobec kontrowersyjnego meczetu, który ma stanąć w pobliżu Strefy Zero na Manhattanie - miejsca ataku terrorystycznego 11 września.
- Podejmuje się skoordynowane wysiłki, aby zrobić z tego problem polityczny. Trzeba się przyjrzeć temu, jak opozycja przeciw meczetowi jest finansowana - powiedziała w wywiadzie radiowym przewodnicząca Izby.
Według sondaży, od 63 do 68 procent Amerykanów uważa, że meczetu nie powinno się budować w pobliżu miejsca ataku terrorystycznego z 11 września, w wyniku którego zginęło w Nowym Jorku ponad 2700 ludzi. Sprawcami byli islamscy ekstremiści z Al-Kaidy.
Jeden z komentatorów w konserwatywnej telewizji Fox News powiedział w środę rano, że Pelosi "najwyraźniej chce prowadzić dochodzenie przeciw 68 procentom Amerykanów, którzy są przeciw meczetowi".
Reakcja przeciw tej inicjatywie była spontaniczna - zaprotestowały najpierw rodziny ofiar ataku z 11 września 2001 roku.
Projekt poparł burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg i lokalni politycy Partii Demokratycznej. Republikanie przyłączyli się do protestów i zapowiedzieli, że będą mówić o tej sprawie w kampanii przed listopadowymi wyborami do Kongresu.
Stanowisko prezydenta Baracka Obamy w sprawie meczetu jest niejasne. W piątek powiedział on, że zgodnie z zasadą wolności religijnej muzułmanie mają prawo do praktykowania swej wiary, "co obejmuje także" budowę meczetu w Nowym Jorku. Następnego dnia oświadczył jednak, że "nie wypowiadał się w sprawie słuszności budowy meczetu w Strefie Zero".
Tymczasem lider demokratycznej większości w Senacie, Harry Reid, oświadczył, że niezależnie od wolności religijnej w USA, którą popiera, uważa, iż "nie powinno się" wznosić meczetu w tym akurat miejscu.
Skomentuj artykuł