Na Ukrainie wybuchły bomby domowej roboty
Ukraińskie władze ustaliły, że do serii wybuchów, do których doszło w ubiegłym tygodniu w Dniepropietrowsku użyto ładunków domowej roboty i zapewniły, że zamachy nie mają żadnego związku z rozgrywkami Euro 2012 na Ukrainie. Rannych w wybuchach zostało 30 osób.
- Na dzisiaj nie odnotowano bezpośredniego związku tych wydarzeń z piłkarskimi mistrzostwami Europy - oświadczył w piątek Ołeksandr Birsan, szef sztabu ds. bezpieczeństwa turnieju, który działa przy prezydencie Ukrainy Wiktorze Janukowyczu. Birsan zapewnił, że wnioski, wyciągnięte z zamachów w Dniepropietrowsku, zostaną uwzględnione przez struktury odpowiedzialne za bezpieczeństwo ukraińskiej części Euro 2012.
- Euro 2012 odbędzie się. Bezpieczeństwo tego przedsięwzięcia zostanie zapewnione na najwyższym poziomie - podkreślił szef sztabu.
Wcześniej, na konferencji prasowej w Kijowie szef ukraińskiego MSW Witalij Zacharczenko poinformował, że ładunki użyte w Dniepropietrowsku wykonano sposobem domowym. - Nasi eksperci ustalili, że były to ładunki wykonane w warunkach domowych - oświadczył.
Minister poinformował, że najsilniejszy z czterech wybuchów odpowiadał eksplozji 300 gramów trotylu. Siła pozostałych odpowiadała wybuchowi 160-230 gramów trotylu. Zacharczenko potwierdził, że ładunki ukryte były w betonowych pojemnikach na śmieci.
Szef resortu spraw wewnętrznych zgodził się z wcześniejszym stanowiskiem prokuratury, która uznała wydarzenia w Dniepropietrowsku za akt terrorystyczny, jednak nie ujawnił, jakie wersje rozpatrują śledczy.
- Wersji było wiele, jednak w czasie śledztwa ich liczba się zmniejszyła. Na mówienie o szczegółach jest na razie za wcześnie - powiedział Zacharczenko. Minister uznał także, że eksplozje w Dniepropietrowsku nie mogą być podstawą do wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego.
O możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego mówili w związku z wybuchami niektórzy przedstawiciele opozycji. Twierdzili, że za eksplozjami mogły stać władze, które chciały mieć pretekst do ograniczenia aktywności politycznej opozycji w kampanii przed zaplanowanymi na październik wyborami parlamentarnymi.
Ukraińskie media pisały z kolei, że wybuchy w Dniepropietrowsku mogły być następstwem porachunków przestępczych bądź biznesowych.
Eksplozje w Dniepropietrowsku, które raniły 30 osób, nastąpiły 27 kwietnia około południa, w krótkich odstępach czasu. Pierwszy ładunek wybuchł na przystanku tramwajowym koło opery, następny nieopodal kina i technikum, a trzeci - przy wejściu do parku. Czwarta bomba również eksplodowała przy budynku opery.
W minioną niedzielę ukraińska milicja podała, że ma już portrety pamięciowe domniemanych sprawców ataków. Są to trzej mężczyźni w wieku od 30 do 45 lat. Dzień wcześniej prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ogłosił, że za wiadomość o autorach zamachów wyznaczono nagrodę w wysokości 2 milionów hrywien, czyli ok. 790 tysięcy złotych.
Dniepropietrowsk był jednym z sześciu ukraińskich miast ubiegających się o prawo organizacji Euro 2012, jednak ostatecznie nie znalazł się w gronie czterech gospodarzy turnieju. W odpowiedzi na zamachy władze Ukrainy zapewniły, że w pełni gwarantują bezpieczeństwo gości rozpoczynających się w czerwcu piłkarskich mistrzostw Europy.
Skomentuj artykuł