"Najbliższe dni zadecydują o wiarygodności rozejmu"
W najbliższych dniach wyjaśni się, czy w Syrii utrzyma się rozejm, który ma obowiązywać od soboty - powiedział we wtorek sekretarz stanu USA John Kerry. Dodał, że jeśli w Syrii nie powiedzie się polityczne rozwiązanie konfliktu, to istnieją inne opcje.
"Dowodem (na to, czy rozejm będzie przestrzegany - PAP) będą działania podejmowane (przez strony konfliktu) w najbliższych dniach" - oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji podczas corocznego wysłuchania w senackiej komisji spraw zagranicznych poświęconego budżetowi Departamentu Stanu.
"W ciągu miesiąca czy dwóch dowiemy się, czy ten proces transformacji jest naprawdę traktowany poważnie czy nie. (Syryjski prezydent Baszar) el-Asad będzie musiał podjąć decyzje w sprawie rzeczywistego przejściowego okresu rządów. W przeciwnym razie (...) istnieją inne, rozważane obecnie możliwości" - podkreślił.
Jak zauważa agencja Reutera, Kerry odniósł się tymi słowami do bliżej niesprecyzowanych na razie planów awaryjnych, które mają obejmować działania zbrojne.
Sekretarz stanu USA ocenił, że jeśli walki w Syrii potrwają o wiele dłużej, to zachowanie jedności terytorialnej tego kraju może być trudne. "Może stać się za późno na utrzymanie Syrii w jednym kawałku, jeśli będziemy zwlekać o wiele dłużej" - powiedział.
USA i Rosja ogłosiły w poniedziałek, że wstrzymanie walk w Syrii, z wyłączeniem dżihadystycznych organizacji Państwo Islamskie i Front al-Nusra, zacznie obowiązywać od soboty. Zgodnie z ustaleniami syryjski rząd oraz sprzymierzone z nim siły i zbrojne grupy opozycyjne zaprzestaną wzajemnych ataków z wykorzystaniem wszelkiego rodzaju broni.
Obserwatorzy ostrzegają, że ze względu na przemieszanie się różnych formacji w Syrii ataki na ugrupowania zbrojnej opozycji mogą być kontynuowane, mimo że grupy te będą stroną porozumienia o rozejmie.
Podczas wysłuchania w Komisji Kerry poruszył też inne tematy, w tym kwestię narastającego napięcia na Morzu Południowochińskim. Jak podkreślił, Stany Zjednoczone "namawiają do pokojowego rozwiązywania sporów terytorialnych (na tym akwenie), czemu na pewno nie pomaga militaryzacja obiektów w tym regionie".
W ubiegłym tygodniu amerykańska telewizja Fox News poinformowała, że Chiny rozmieściły dwie baterie wyrzutni rakiet ziemia-powietrze oraz system radarowy na Woody, jednej z wysp spornego archipelagu Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim. We wtorek amerykański think tank CSIS ostrzegł, że na spornym archipelagu Spratly w tym regionie Chiny mogą budować nowy system radarowy.
Pekin rości sobie prawa do kluczowych rejonów i wysp na Morzu Południowochińskim, co doprowadziło do sporu z sąsiednimi państwami - Wietnamem, Filipinami, Malezją, Tajwanem i Brunei. Przez akwen prowadzą ważne szlaki żeglugowe.
Kerry powiedział też we wtorek, że w najbliższych tygodniach może odwiedzić Kubę, "by prowadzić tam dialog o prawach człowieka".
Na wyspę wybiera się z oficjalną wizytą - jako pierwszy od 1928 roku urzędujący prezydent USA - Barack Obama. W dniach 21-22 marca ma się spotkać z prezydentem Kuby Raulem Castro, przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego i przedsiębiorcami.
USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą w 1961 roku w odpowiedzi na wzrost napięć w relacjach z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. W grudniu 2014 roku prezydenci USA i Kuby ogłosili historyczne ocieplenie relacji po ponad 50 latach.
Kerry został też zapytany przez senacką komisję o to, ile pieniędzy z zamrożonych dotąd środków uzyska Iran dzięki realizowaniu porozumienia atomowego, uzgodnionego w lipcu ub. roku. "Chodzi o mniej niż 50 miliardów dolarów" - powiedział.
Dzięki porozumieniu, w ramach którego Iran zgodził się ograniczyć i poddać nadzorowi aspekty swego programu atomowego w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na to państwo sankcji, władze w Teheranie odzyskały dostęp do ok. 100 mld dolarów, ale znaczną część tej sumy trzeba było przeznaczyć na spłatę zadłużenia i innych zobowiązań - pisze Reuters. Wcześniejsze doniesienia mówiły o nawet 150 mld dolarów.
Skomentuj artykuł