NATO żąda, by Damaszek zezwolił na śledztwo
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zażądał w piątek od władz Syrii, by w trybie pilnym zezwoliły na śledztwo ws. użycia w tym kraju broni chemicznej. Dodał, że użycie tej broni wywołuje "wielki niepokój".
"Jest sprawą pilną, by reżim syryjski pozwolił ONZ na śledztwo ws. użycia broni chemicznej" - napisał Rasmussen na Twitterze.
Według niego Syria powinna zapewnić "nieograniczony dostęp na swoje terytorium inspektorom międzynarodowym, by zbadali oni wszelkie fakty zastosowania broni chemicznej".
"Użycie broni chemicznej w Syrii jest całkowicie nie do zaakceptowania i stanowi pogwałcenie prawa międzynarodowego" - dodał, zaznaczając, że jest to powodem "wielkiego niepokoju".
Zapewnił, że pociski antyrakietowe Patriot rozmieszczone na granicy syryjsko-tureckiej "zapewniają skuteczną ochronę Turcji przed wszelkim atakiem rakietowym z Syrii, chemicznym lub nie".
Dodał również, że według niego "jedyną słuszną drogą" rozwiązania syryjskiego konfliktu jest "decyzja polityczna". "Przyjmuję z zadowoleniem inicjatywę rosyjsko-amerykańską przeprowadzenia międzynarodowej konferencji pokojowej i apeluję do wszystkich stron konfliktu w Syrii, by wzięły w niej udział, by stworzyć podstawy do dialogu politycznego" - powiedział Rasmussen.
Biały Dom uznał w czwartek na podstawie danych wywiadu amerykańskiego, że w ciągu ostatniego roku wojska syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada wielokrotnie, choć na niewielką skalę, stosowały broń chemiczną w walce z rebeliantami. Zapowiedziano, bez podawania szczegółów, że USA wesprą militarnie rebeliantów.
Tę zapowiedź USA z zadowoleniem przyjęła walcząca z Asadem opozycja syryjska. Szef sztabu generalnego Wolnej Armii Syryjskiej, założonej przez dezerterów z armii rządowej, gen. Salim Idris, wyraził nadzieję w rozmowie z telewizją Al-Arabija, że zapowiedzi nie skończą się na planach, lecz możliwie szybko zostaną wcielone w życie.
O "pozytywnym kroku" ze strony USA mówi także tymczasowy przewodniczący opozyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej George Sabra. Wyraził on nadzieję, że nie dojdzie do zwłoki, która "umożliwiłaby Asadowi dalsze zabijanie".
Zespół śledczych ONZ kierowany przez szwedzkiego naukowca Ake Sellstroema jest gotów od ponad miesiąca wyruszyć do Syrii. Wyjazd udaremnił jednak spór między ONZ a Damaszkiem nt. zakresu terytorialnego misji.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun nalegał, by mogła on prowadzić w Syrii badania ws. wszystkich doniesień o użyciu broni chemicznej. Natomiast władze syryjskie uważają, że dochodzenie powinno dotyczyć tylko marcowego incydentu z domniemanym użyciem broni w prowincji Aleppo.
Reżim prezydenta Asada i walczący z rządem rebelianci oskarżają się wzajemnie o stosowanie broni chemicznej zakazanej przez prawo międzynarodowe. Turcja, Izrael i USA ogłosiły, że posiadają dowody, iż reżim w Damaszku użył broni chemicznej, ale jak dotąd nie poinformowały, o jakie dowody chodzi.
Skomentuj artykuł