Niemcy chcą wyjaśnień w sprawie szpiegostwa
Przedstawiciele rządu Niemiec zadeklarowali w niedzielę potrzebę udzielenia przez USA wyjaśnień na temat prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) penetracji globalnej łączności internetowej, co miało obejmować także Niemcy.
Jak podała agencja dpa, Berlin kieruje się w tej kwestii zarówno ustaleniami własnych służb wywiadowczych, jak też wiadomościami zza Atlantyku.
"Przede wszystkim chodzi o wyjaśnienie co i kiedy się stało" - powiedział rzecznik niemieckiego MSW. Według niego zaraz po ujawnieniu przez media prowadzonej przez NSA w ramach programu PRISM akcji podsłuchowej postawiono stronie amerykańskiej konkretne pytania. Najważniejsze z nich dotyczy tego, jaki był dokładny zakres realizowanego w Niemczech przechwytywania danych.
Rzecznik dodał, iż w sprawie tej czynne są także władze niemieckie. "Obecnie prowadzimy ekspertyzę na szczeblu służb wywiadowczych" - zaznaczył.
"Der Spiegel" poinformował w swym najnowszym wydaniu, że podejmowane w ramach programu PRISM działania wywiadowcze NSA obejmowały również Unię Europejską, w tym zwłaszcza Niemcy. Niemiecki tygodnik powołał się na częściowo udostępnione mu dokumenty, jakie przejął informatyk Edward Snowden, zatrudniony do niedawna w będącej partnerem zewnętrznym NSA amerykańskiej firmie komputerowej.
Pochodzący z września 2010 roku raport mówi o zakładaniu podsłuchów w przedstawicielstwie dyplomatycznym UE w Waszyngtonie i w nowojorskiej siedzibie ONZ oraz o penetrowaniu ich wewnętrznych sieci komputerowych. Ambasada UE została wyraźnie nazwana przez NSA "celem ataku".
Po opublikowaniu wcześniej w czerwcu przez dzienniki "Washington Post" i "Guardian" pierwszych udostępnionych przez Snowdena informacji na temat kontrolowania przez NSA globalnej łączności internetowej, władze USA wydały nakaz jego aresztowania. Informatyk schronił się najpierw w Hongkongu, skąd odleciał do Moskwy, gdzie nadal przebywa w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo.
Jak podał "Spiegel", z udostępnionej mu statystyki wynika, że na terenie Niemiec każdego dnia NSA uzyskiwała dostęp do średnio 20 mln rozmów telefonicznych i 10 mln kontaktów przez internet, przechwytując metadane, czyli informacje na temat tego, kiedy i między kim nastąpiło konkretne połączenie. Metadane te gromadzi elektroniczne archiwum agencji w Fort Meade pod Waszyngtonem.
Dla porównania, z terenu Francji NSA odbierała codziennie przeciętnie tylko 2 mln metadanych. Tajne dokumenty wskazują, że zainteresowania Amerykanów koncentrowały się na węzłach łączności w południowych i zachodnich Niemczech - zaznaczył "Spiegel".
Mimo żądań opozycji, kanclerz Angela Merkel nie wypowiedziała się dotąd oficjalnie na temat najnowszych doniesień o praktykach NSA, które - jak twierdzi "Spiegel" - mogły sięgać aż po jej osobę.
Skomentuj artykuł