Niemcy o zamachu na generałów NATO
Zamachowiec, który we wtorek otworzył ogień do wyższych oficerów NATO w wojskowej uczelni pod Kabulem i zabił amerykańskiego generała, był afgańskim żołnierzem - potwierdził w środę w Berlinie rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony.
Wcześniej przypuszczano, że mógł to być terrorysta, który przebrał się w wojskowy mundur, by przedostać się na teren uczelni. "Jego motywy nie są na razie znane" - powiedział rzecznik o zastrzelonym przez afgańskich żołnierzy napastniku.
Strzelając z lekkiego karabinu maszynowego, zamachowiec zabił amerykańskiego generała Harolda Greene'a oraz ranił 14 żołnierzy armii afgańskiej i kierowanych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF), w tym niemieckiego generała Michaela Bartschera.
Mający stopień generała-majora (czyli tak zwanego generała dwugwiazdkowego) 55-letni Greene był zastępcą szefa Połączonego Dowództwa Transferu Bezpieczeństwa w Afganistanie, które nadzoruje wycofywanie z tego kraju sił międzynarodowych i przekazywanie ich obowiązków formacjom afgańskim.
Greene jest najwyższej rangi amerykańskim wojskowym, jaki zginął z rąk nieprzyjaciela od czasu zakończenia wojny wietnamskiej w 1975 roku.
Według niemieckich władz stan Bartschera, który pełnił funkcje doradcy afgańskiego ministerstwa obrony z ramienia ISAF, jest stabilny.
Zamachu dokonano w chwili, gdy na prowadzonym przez Brytyjczyków Uniwersytecie Obrony Narodowej im. Marszałka Fahima w miejscowości Karga na zachód od Kabulu zgromadziła się większa liczba wyższej rangi oficerów ISAF w ramach - jak to określił Pentagon - rutynowej wizyty.
Był to jeden z najpoważniejszych ataków na zagraniczny personel wojskowy, jakich dokonali afgańscy żołnierze lub przebrani w mundury terroryści od początku działalności ISAF. W ciągu ubiegłych dwóch lat w ośrodkach szkoleniowych znacznie zaostrzono środki bezpieczeństwa, ale nie zapobiegło to kolejnym zamachom.
Skomentuj artykuł