Władze nie udostępniły jeszcze listy ofiar. Po atakach wiele osób uznano za zaginione. Według nowozelandzkiego Czerwonego Krzyża poszukiwane są osoby z Pakistanu, Indii, Bangladeszu, Jordanii, Turcji i Afganistanu.
Przed budynkiem szpitala Christchurch Hospital, do którego trafili ranni, stoi uzbrojony patrol policji.
David Meates z miejscowych służb medycznych powiedział, że wśród pacjentów są też dzieci. Stan poszkodowanych różni się - niektórzy doznali niewielkich obrażeń, inni są w stanie krytycznym. Dodał, że niektórzy pacjenci będą musieli przejść kilka operacji.
W internecie ruszyła zbiórka pieniędzy dla poszkodowanych i rodzin ofiar. Do tej pory zebrano ok. 400 tys. dolarów.
"Zamach na wartości wolności wyznania"
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że w ataku rannych zostało co najmniej trzech obywateli Turcji. Zwracając się w piątek do osób zebranych na wiecu wyborczym, Erdogan określił napastnika jako "bezczelnego, niemoralnego, nikczemnego i parszywego" oraz wskazał, że ofiarą padli modlący się, ponieważ był to "łatwy cel". Powiedział do zgromadzonych: "Jako muzułmanie nigdy nie schylimy głowy, ale nigdy nie zniżymy się do poziomu tych podłych ludzi".
Po piątkowych modlitwach w Stambule odbyła się kilkudziesięcioosobowa demonstracja, której uczestnicy potępili ataki w Christchurch.
W atakach rannych zostało czterech Pakistańczyków - podał MSZ Pakistanu. Dodano, że pięciu obywateli Pakistanu zostało też uznanych za zaginionych. Resort ocenił ataki jako "zamach na wartości wolności wyznania i zgromadzeń wspólne dla całej ludzkości".
Ministerstwo spraw zagranicznych Indonezji poinformowało, że w atakach rannych zostało dwóch obywateli tego kraju - ojciec i syn. Stan ojca lekarze określają jako krytyczny.
Resort spraw zagranicznych Jordanii oświadczył, że zginęło też dwóch Jordańczyków, a ośmiu zostało rannych.
Według ambasady Indii w Nowej Zelandii dziewięciu obywateli tego kraju uznano za zaginionych po piątkowych atakach.
Konsul honorowy Bangladeszu w Auckland Shafiqur Rahman Bhuiyan poinformował, że w atakach zginęło trzech obywateli Bangladeszu, a co najmniej czterech zostało rannych. Dwóch z nich jest w stanie krytycznym.
Najwyższy poziom zagrożenia bezpieczeństwa
Christchurch położone jest na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej; jest jednym z największych miast w Nowej Zelandii. Ataki miały miejsce w piątek ok. 14.45 (godz. 2.45 w nocy w Polsce) w meczecie Al-Nur i przed godz. 16 (godz. 4 nad ranem w Polsce) - w położonym na przedmieściu Christchurch meczecie Masdżid Linwood.
Premier Jacinda Ardern poinformowała, że w kraju ogłoszono najwyższy poziom zagrożenia bezpieczeństwa. "To najczarniejszy dzień Nowej Zelandii" - oświadczyła Ardern bezpośrednio po strzelaninach, które określiła jako "atak terrorystyczny".
Policja podała, że po atakach zatrzymała cztery osoby - trzech mężczyzn i kobietę. Premier Ardern przekazała, że cztery osoby, umieszczone w areszcie, mają ekstremistyczne poglądy, ale nie figurują w policyjnych kartotekach. Jak podaje agencja Associated Press, mężczyzna, który wziął na siebie odpowiedzialność za ataki, zostawił 74-stronicowy antyimigrancki manifest, w którym wyjaśnia, kim jest i dlaczego je przeprowadził. Według tego manifestu jest 28-letnim Australijczykiem i rasistą.
W liczącej blisko 5 mln mieszkańców Nowej Zelandii muzułmanie stanowią nieco ponad 1 proc.
Skomentuj artykuł