Obama i Sarkozy chcą nowych sankcji dla Iranu
Spotkanie prezydenta Obamy z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym w Białym Domu przyniosło oznaki złagodzenia pewnych napięć w stosunkach między obu przywódcami, jakie zaznaczyły się w zeszłym roku.
Na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu Sarkozy powiedział, że całkowicie popiera strategię Obamy w Afganistanie. USA podwoiły tam liczbę swoich wojsk i nalegają na europejskich sojuszników z NATO, by bardziej przyczynili się do wysiłku wojennego.
Wcześniej rzecznik Białego Domu, Robert Gibbs, oświadczył, że Obama nie prosił Sarkozy'ego o dodatkowe wojska. Francja ma w Afganistanie 3750 żołnierzy i w ub. roku Sarkozy odmówił zwiększenia tego kontyngentu. Eskalacja wojny jest bardzo niepopularna we Francji.
Na konferencji prasowej obaj mężowie stanu wyrazili jednomyślność w sprawie Iranu na tle jego programu nuklearnego.
Obama powiedział, że "nie jest zainteresowany" czekaniem bez końca, aż Iran zrezygnuje ze zbrojeń atomowych i optymistycznie wypowiedział się na temat perspektyw uchwalenia ostrych sankcji ONZ na ten kraj.
- W pełni spodziewam się, że twardy reżim sankcji ONZ będziemy mieli w ciągu kilku tygodni - oświadczył.
Była to pierwsza wypowiedź Obamy, w której określił tak wyraźnie czasowe granice uchwalenia sankcji na Iran. Prezydent podkreślił też, że "w tej sprawie jesteśmy zjednoczeni" z Francją.
- Jestem usatysfakcjonowany tym, co prezydent Obama powiedział o Iranie. Czas na podjęcie decyzji w tej sprawie - powiedział Sarkozy.
W zeszłym roku francuski prezydent w dyplomatyczny sposób krytykował Obamę, nalegając na bardziej energiczne ukaranie Iranu sankcjami. Prywatnie sugerował nawet, że Obama jest słabym przywódcą, kiedy prezydent USA liczył na dyplomację w sporze z Iranem.
Tym razem Sarkozy podkreślał, że rozumie, iż szybkie uchwalenie sankcji nie jest możliwe i krytykował media, że mocno przesadziły rozpisując się o niesnaskach między nim a Obamą.
Oświadczył też, że w pełni ufa Obamie. - Kiedy prezydent Obama coś powie, zawsze dotrzymuje słowa - powiedział.
Jedną ze spornych kwestii w stosunkach USA-Francja są francuskie pretensje o faworyzowanie koncernu Boeing przy wyborze producenta samolotu-cysterny dla amerykańskich sił powietrznych.
USA z kolei miały żal do Francji za sprzedaż okrętów wojennych Rosji.
Obama obiecał na konferencji, że przetargi na kontrakty dla Pentagonu będą jawne i uczciwe. Podkreślił też, że USA "odrzucają protekcjonizm" i popierają rozszerzanie światowej wymiany handlowej.
Amerykanin zapewniał o przyjaźni między USA a Francją datującej się od amerykańskiej wojny o niepodległość. - Jesteśmy najstarszymi sojusznikami - powiedział. Komplementował też żartobliwie gust kulinarny Sarkozy'ego i jego "legendarną energię".
Sprawa ta nie wypłynęła szerzej na konferencji po spotkaniu w Białym Domy. Obama powiedział tylko, że uzgodnił z Sarkozym, iż "trzeba zastąpić stary cykl bańki mydlanej wzrostu i potem raptownego kryzysu, wzrostem bardziej zrównoważonym".
Skomentuj artykuł