Obama na śniadaniu modlitewnym z dalajlamą
Prezydent USA Barack Obama powitał w czwartek jako "dobrego przyjaciela" dalajlamę przy okazji śniadania modlitewnego w Waszyngtonie z udziałem duchowego przywódcy Tybetańczyków, mimo sygnalizowanego wcześniej sprzeciwu Chin.
W czasie przemówienia z okazji dorocznego Narodowego Śniadania Modlitewnego do ok. 3 tys. zgromadzonych Obama mówił, że dalajlama jest "przekonującym przykładem tego, co oznacza współczucie, źródłem inspiracji, zachęcającym do opowiedzenia się za wolnością i godnością wszystkich istot ludzkich".
Przypomniał, że przy kilku okazjach przyjął dalajlamę w Białym Domu.
Tym razem nie jest wykluczona krótka wymiana zdań między przywódcami, ale Biały Dom zastrzegał, że nie przewidziano żadnego "konkretnego spotkania".
Takiej możliwości stanowczo sprzeciwił się na początku tygodnia Pekin, który uznaje rozmowy zagranicznych przywódców z dalajlamą za ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju. Tybet został zajęty przez komunistyczne Chiny w latach 50. XX wieku. Dalajlama przebywa na uchodźstwie od 1959 roku.
Obama oświadczył przy okazji czwartkowego zgromadzenia, że "żaden Bóg nie wybacza terroru" i wezwał ludzi wiary, by wpłynęli na tych, którzy wypaczają nakazy religijne. Wymienił ekstremistyczną organizację Państwo Islamskie (IS) w Iraku i Syrii; oświadczył, że jej bojownicy są wyznawcami "kultu śmierci".
Amerykański prezydent podkreślił, że niedawne wydarzenia w Paryżu, Pakistanie, Syrii i innych miejscach na świecie pokazują, że religią nie można się posługiwać jak bronią.
Podczas czwartkowej godzinnej dyskusji o sprawach wiary Obama siedział przy stole prezydialnym razem z innymi liderami politycznymi i religijnymi. Dalajlama zajął miejsce w audytorium, obok aktora Richarda Gere i doradczyni Obamy, Valerie Jarrett.
W ubiegłym roku na spotkaniu modlitewnym Obama skrytykował Chiny za niedostateczną ochronę wolności religijnej.
W czasie ostatniego spotkania Obamy z dalajlamą w lutym 2014 roku Biały Dom wyjaśniał, że tybetański przywódca został przyjęty "jako cieszący się szacunkiem na całym świecie przywódca duchowy i kulturowy", sugerując, że nie został przyjęty w charakterze dygnitarza politycznego. Spotkanie, które było zamknięte dla prasy, nie odbyło się w prestiżowym Gabinecie Owalnym. Mimo tych formalnych ostrożności władze w Pekinie natychmiast nazwały rozmowę obu przywódców "poważną ingerencją" w sprawy wewnętrzne Chin.
Skomentuj artykuł