ONZ: IS odpowiedzialne za zbrodnie wojenne
Dowódcy Państwa Islamskiego (IS) popełniali na północy Syrii zbrodnie wojenne na "masową skalę" - alarmują w piątek śledczy ONZ. Jednocześnie zaapelowali do światowych potęg o postawienie winnych tych przestępstw przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK).
Niezależni śledczy, pracujący dla ONZ, zgromadzili materiał dowodowy na podstawie ponad 300 rozmów z osobami, które uciekły, lub nadal mieszkają na syryjskich terytoriach zajętych przez IS.
"Przez masowe mordy na pojmanych bojownikach i cywilach, członkowie ISIL (Islamskie Państwo Iraku i Lewantu - poprzednia nazwa IS) dopuszczali się skandalicznych naruszeń międzynarodowego prawa humanitarnego i zbrodni wojennych na masową skalę" - napisano w dokumencie.
Śledczy poinformowali, że struktury dowódcze dżihadystów zostały zdominowane przez obcokrajowców. Wielu z nich miało dołączyć do IS po obejrzeniu brutalnych filmów publikowanych przez islamistów w internecie.
"Dowódcy ISIL rozmyślnie popełniali zbrodnie wojenne. Są za to osobiście odpowiedzialni" - podano w dokumencie ONZ.
Po tym jak pod koniec września siły powietrzne USA rozpoczęły naloty na pozycje bojowników w Syrii, ci zaczęli wykorzystywać mieszkania cywilne jako ochronę przed bombardowaniami. W wyniku czego ginęli niewinni ludzie - ocenili śledczy.
Oskarżyli też dżihadystów o takie zbrodnie jak kamienowanie, obcinanie głów i inne formy terroru, których ofiarą wielokrotnie padały kobiety i dzieci. Stwierdzili, że ludność na podbitych terytoriach jest zastraszana i zmuszana do życia w zgodzie z prawem szariatu.
"Okaleczone zwłoki mężczyzn są wielokrotnie wystawiane na widok publiczny, co ma stanowić ostrzeżenie dla lokalnej ludności na wypadek niepodporządkowania się władzy bojowników. (...) Świadkowie widzieli wciąż krwawiące ciała wieszane na krzyżach, głowy wbijane na pale wzdłuż parkanów" - alarmują śledczy ONZ.
IS na opanowanych obszarach Iraku i Syrii proklamowało kalifat, na którego czele stoi Abu Bakr al-Bagdadi jako kalif. ONZ ocenia, że sprawuje "pełną władzę" na podbitych terytoriach.
Skomentuj artykuł