Oskarżyciele znów żądają powrotu Polańskiego
Przedstawiciele prokuratury okręgowej w Los Angeles ponowili we wtorek żądanie, by Roman Polański wrócił do USA i stanął przed sądem. Zaprzeczyli zarzutom obrony o ukrywanie informacji i oskarżyli prawników Polańskiego o tworzenie fałszywego obrazu konfliktu.
Wiceprokuratorzy okręgowi Irene T. Wakabayashi i Phyllis C. Asayama w 26-stronicowym komunikacie twierdzą, że pozwolenie Polańskiemu na uniknięcie ekstradycji ze Szwajcarii naraża na szwank integralność amerykańskiego systemu sprawiedliwości. Wyrządzi jej - jak twierdzą - większą szkodę niż informacje o domniemanych wykroczeniach popełnionych przez sędziego, który prowadził sprawę Polańskiego w latach 70.
Oskarżyli prawników reżysera, że stosują "półprawdy, przeoczenia i spekulacje", by przedstawić fałszywy obraz konfliktu.
W ich ocenie umowa o ekstradycji ze Szwajcarią jest interpretowana błędnie - jak uważają, na jej mocy Polański musi powrócić do Los Angeles.
Wakabayashi i Asayama piszą w komunikacie, że w sprawie Polańskiego działali "z największą otwartością" i że przedstawili prawnikom wszystkie odkryte dowody.
Reżyser, przebywający obecnie w areszcie domowym w Szwajcarii, oskarżony jest o seks z nieletnią w 1977 roku. Jego prawnicy walczą obecnie o odrzucenie sprawy, zarzucając sądowi błędy we wcześniejszym procesie. 18 marca złożyli apelację, w której ponownie domagają się zaocznego ogłoszenia wyroku.
Według nich zeznanie jednego z kluczowych bohaterów postępowania sądowego z lat 70. ujawnia, że oskarżyciele od samego początku wiedzieli o wykroczeniach prowadzącego sprawę sędziego, dziś nieżyjącego, ale ukrywali je przed obroną.
Obecnemu oskarżycielowi obrona Polańskiego zarzuca przekazanie fałszywych informacji władzom Szwajcarii w celu uzyskania poparcia dla ekstradycji reżysera do USA.
W 1977 roku Polańskiemu zarzucano sześć przestępstw, w tym gwałt wymuszony na osobie pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletnich. Reżyser na mocy ugody sądowej przyznał się do seksu z nieletnią i opuścił areszt po wpłaceniu kaucji. Uciekł do Francji w obawie, że prowadzący sprawę sędzia nie dotrzyma umowy, zgodnie z którą jego kara miała ograniczyć się do 90 dni spędzonych w kalifornijskim więzieniu.
Władze Szwajcarii postanowiły, że nie wydadzą reżysera Stanom Zjednoczonym, dopóki sąd w Los Angeles nie zdecyduje ostatecznie, że musi on osobiście stawić się na rozprawie.
Skomentuj artykuł