Pakt od przyszłego roku, wcześniej ratyfikacja
Pakt fiskalny, podpisany w piątek na szczycie w Brukseli przez przywódców 25 krajów UE, w tym premiera Donalda Tuska, ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, o ile do tego czasu będzie ratyfikowany przez 12 z 17 państw strefy euro.
Międzyrządowy "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" wymusza więcej dyscypliny w finansach publicznych, zwłaszcza w państwach strefy euro, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje.
Dokument został przyjęty na szczycie w Brukseli 30 stycznia. Zawiera on nową złotą regułę wydatkową, mającą zapobiec zadłużaniu państw euro w przyszłości. Poza Donaldem Tuskiem w piątek podpisali go przywódcy 24 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii (która ma traktatowe wykluczenie z obowiązku wejścia do euro) i Czech.
Zgodnie z osiągniętym w styczniu kompromisem w sprawie zapisów o zarządzaniu strefą euro i szczytach euro zdecydowano, że kraje spoza eurostrefy, które ratyfikują nowy traktat, powinny przynajmniej raz w roku uczestniczyć w szczytach dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu.
Teraz kraje stoją przed trudną procedurą ratyfikacji międzyrządowego traktatu. Jedynym krajem, który do tej pory zapowiedział przeprowadzenie referendum w tej sprawie, jest Irlandia.
Zapowiedź ta wywołała zaniepokojenie, ponieważ to właśnie Dublin kilkakrotnie ponosił porażki w referendach nad unijnymi traktatami - po raz ostatni w 2009 roku w sprawie Traktatu z Lizbony.
Tym razem Dublin ma dodatkowy silny bodziec, by przyjąć traktat. Jest w nim bowiem zapis - wymuszony przez Niemcy - że tylko kraje, które ratyfikują nowy traktat, będą mieć prawo do korzystania z funduszu ratunkowego strefy euro. A Irlandia, obok Grecji i Portugalii, korzysta z niego od 2010 roku.
Wejście w życie traktatu mogą też skomplikować kwietniowo-majowe wybory prezydenckie we Francji. Wprawdzie prezydent Nicolas Sarkozy wykluczył zorganizowanie referendum, ponieważ - jak argumentował - tak zawiłych kwestii nie rozstrzyga się w powszechnym głosowaniu, ale uznawany za faworyta, socjalista Francois Hollande potwierdził, że w razie wygranej ma zamiar renegocjować traktat fiskalny. Jego zdaniem, brak tam środków pobudzających gospodarkę i wzrost zatrudnienia, więc Francja nie powinna ratyfikować paktu w przyjętej postaci.
Również znany z eurosceptycznych poglądów czeski prezydent Vaclav Klaus nazwał pogłębienie integracji europejskiej poprzez przejście od unii walutowej do paktu fiskalnego "tragicznym błędem". O podpisanie paktu fiskalnego zaapelowało w petycji zatytułowanej "Tak dla Europy" do czeskiego premiera Petra Neczasa ok. 300 czeskich intelektualistów.
Polska, jak i inne kraje spoza euro, nie mając wspólnej waluty, nie mogły zablokować przyjęcia nowej umowy, ale też nie muszą wdrażać jej postanowień, nawet jeśli ratyfikują traktat, póki nie przystąpią do strefy euro. Chyba że, jak precyzuje umowa, "wyrażą intencję, że chcą wcześniej być zobligowane postanowieniami umowy lub jej poszczególnymi elementami".
Ale minister finansów Jacek Rostowski już w grudniu zapowiedział, że Polska nie planuje wcześniejszego, przed wejściem do strefy euro, przyjęcia tych zasad. Powtórzył to na szczycie 30 stycznia, kiedy sfinalizowano porozumienie w sprawie traktatu.
Skomentuj artykuł