Paryż: demonstracja przeciw działaniom władz tureckich
Tysiące ludzi - głównie mieszkający we Francji Kurdowie - manifestowało w sobotę na paryskim placu Republiki, żądając zwolnienia aresztowanych w Turcji dziennikarzy i deputowanych.
Wzywano Francję i Europę, by "zaprzestały popierania tureckiej dyktatury".
Na mównicy wymieniali się przemawiający po kurdyjsku działacze stowarzyszeń kurdyjskich we Francji i przedstawiciele skrajnie lewicowych partii francuskich.
Francuscy mówcy wzywali prezydenta Francois Hollande’a, "by przerwał milczenie wobec łamania praworządności w Turcji". Apelowali też o "zdjęcie PKK (Partii Pracujących Kurdystanu) z listy organizacji terrorystycznych".
Manifestanci wznosili tablice ze zdjęciami aresztowanych w Turcji deputowanych prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) i z napisami: "Precz z faszystowskim reżimem Erdogana", "W Turcji demokracja mówi: Europo, twoje milczenie mnie zabija", "Wola narodu nie pozwoli się ujarzmić!" i "Ręce precz od moich posłów!".
Media francuskie poświęcają w sobotę Turcji wiele miejsca. Komentatorzy ubolewają nad brakiem europejskiej reakcji wobec "brutalnych posunięć" prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Konstatują zarazem, że "tracąca wpływ" UE jest bezsilna wobec "szantaży" tureckiego prezydenta.
- Jak daleko pójdzie Erdogan? - pyta redakcja publicznego radia France Info.
- Turecki odskok - pisze Didier Rose w dzienniku "DNA" - ukazuje straszliwy upadek wpływów Europy, która już nie potrafi ani przestraszyć, ani zachwycić (...).
Wg byłego korespondenta AFP w Warszawie Dominique’a Garraud partnerzy Turcji w NATO "mają jedynie opcję nieco zawstydzającej realpolitik", gdyż muszą osłaniać swą południową flankę, a szczególnie bazę lotniczą NATO w Incirlik, z której prowadzone są naloty przeciw Państwu Islamskiemu".
Dziennik "le Figaro" analizę sytuacji w Turcji tytułuje "Rozterki Europejczyków wobec represji", a w "Le Monde" Marie Jego w komentarzu pt. "Erdogan chce, by zapomniano Ataturka" twierdzi, że obecny prezydent "kopie grób" założonej przez Ataturka republice.
Turecki sąd wydał w sobotę nakaz formalnego aresztowania do czasu procesu dziewięciu członków kierownictwa i dziennikarzy prokurdyjskiej gazety "Cumhuriyet". Stawia im się zarzuty popełnienia przestępstw w imieniu kurdyjskich bojowników i organizacji terrorystycznej FETO, a także związki z ruchem Fethullaha Gulena.
Ankara oskarża Gulena o zorganizowanie nieudanego puczu z 15 lipca, a także o to, że stworzył w Turcji tzw. struktury równoległe, zwane teraz przez władze FETO. Gulen odrzuca te oskarżenia.
W piątek aresztowano siedmiu spośród 12 prokurdyjskich deputowanych zatrzymanych w nocy z czwartku na piątek, w tym dwoje współprzewodniczących Ludowej Partii Demokratycznej. Zostali zatrzymani w ramach śledztwa dotyczącego rzekomych powiązań HDP z nielegalną Partią Pracujących Kurdystanu, którą władze Turcji uważają za organizację terrorystyczną.
W Turcji, głównie w południowo-wschodniej części kraju, zamieszkanej przez Kurdów, zamknięto ostatnio 15 dzienników, czasopism i agencji prasowych.
Skomentuj artykuł