Politolog: Zachód bezradny wobec Rosji
Choć dzisiejsza Rosja jest znacznie słabsza niż Związek Radziecki, to ma większe możliwości siania zamętu, niż miało kiedykolwiek komunistyczne imperium - uważa rosyjska politolog Lilia Szewcowa. Jako bezradną ocenia zachodnią debatę o powstrzymaniu Moskwy.
Jak komentuje w artykule w środowym "Financial Times", Rosja powróciła na globalną scenę nie tylko jako "przeciwnik Zachodu, ale państwo, które usiłuje wpływać na wewnętrzne wydarzenia w zachodnich krajach". Oskarżenia o to, że Moskwa ingerowała w przebieg amerykańskich wyborów prezydenckich pokazują bezbronność wobec, faktycznej czy wyimaginowanej, rosyjskiej siły - diagnozuje Szewcowa, która jest ekspertem ds. Rosji i Eurazji w Chatham House.
Zaznacza, że "Rosja nie zdołała przekształcić się w kraj liberalny, a, co jest przejawem gorzkiej ironii, to sami rosyjscy liberałowie, którzy wspierali jednoosobowe rządy i pracowali na ich rzecz, znacząco przyczynili się do umożliwienia przetrwania tego zreorganizowanego systemu spersonalizowanej władzy".
Rosja, imitująca liberalne standardy i udająca partnerstwo z Zachodem, po czym sprzeciwiająca się mu, "zapewnia sobie zastrzyk adrenaliny nie na drodze otwartego zwalczania swego oponenta (przynajmniej na razie), ale podkopując go od wewnątrz" - pisze komentatorka. Według niej "upadek Związku Radzieckiego pozostawił Zachód bez ideologicznego rywala, torując drogę do samozadowolenia".
Szewcowa wyraża następnie opinię, że "izolacja wymaga ideologicznej jasności, a niejednoznaczność pozimnowojennego świata uczyniła tę strategię nieprzystającą". "W jaki sposób powstrzymywać oponenta, który używa przeciwko tobie twoich własnych liberalnych haseł? Jak odstraszać przeciwnika, który stworzył wpływowe sieci lobbystów w ramach zachodnich społeczeństw?" - pyta w swoim artykule.
Jak podkreśla, "państwa, które zostało zintegrowane ze światowymi systemami handlu i bezpieczeństwa, nie da się skutecznie odstraszać". "Izolacja kraju nuklearnego jest jeszcze bardziej ryzykowną propozycją" - ostrzega, dodając, że izolowanie Rosji staje się jeszcze bardziej problematyczne, w miarę jak Moskwa "prowadzi na Zachodzie swą ofensywę wdzięku".
Lilia Szewcowa ocenia, że "asertywność Kremla jest sposobem zmuszenia Zachodu do działania na warunkach Moskwy", a Rosja "przyjęła taktykę obliczoną na dokonanie wyłomu w liberalnym świecie". Wobec słabnięcia w Rosji antyzachodnich nastrojów "Kreml będzie starał się znaleźć nową równowagę między +staniem z Zachodem+ a +występowaniem przeciwko zachodniej polityce+" - przewiduje. I ostrzega, że również "powtarzana obecnie mantra o +relacjach transakcyjnych+", a zwolennikiem takiej polityki zapewne będzie nowy prezydent USA Donald Trump, nie napawa optymizmem.
Rosja "nie tylko chce +nowej Jałty+, ale także poparcia przez Zachód jej prawa do interpretowania globalnych zasad według własnego uznania i budowania porządku opartego na równowadze interesów i sił" - uważa Szewcowa.
Jak zaznacza, świat stoi obecnie "u wrót nowej epoki, w której trzeba będzie zrewidować wiele pewników czasów pozimnowojennych". "Zachód nie będzie w stanie odpowiedzieć, dopóki nie zdecyduje, co zrobić z mechanizmami poparcia dla nieliberalnych systemów, takich jak rosyjski, które powstały wewnątrz jego własnych społeczeństw, a także dopóki nie stanie się mniej ambiwalentny w obronie liberalnych demokratycznych norm" - podkreśla Szewcowa.
Przestrzega zarazem, że "szanse na zmianę są obecnie mgliste", ponieważ elity polityczne zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie "nie wykazują oznak, by wiedziały, w jaki sposób radzić sobie z antagonistycznymi relacjami w epoce globalizacji".
Skomentuj artykuł