Portugalia walczy z wyludnieniem prowincji
Portugalskie gminy z prowincji przeznaczają coraz więcej środków na powstrzymanie odpływu mieszkańców oraz przyciąganie nowych. Wśród zachęt jest m.in. wypłata hojnego becikowego oraz zniżki przy wynajmie domów.
Na portugalskiej prowincji widok miejscowości zamieszkanej tylko przez jedną rodzinę nie stanowi już żadnego zaskoczenia. Z wyjątkiem wybrzeża Portugalii, przy którym zlokalizowane są największe miasta, proces wyludnia się postępuje bardzo szybko. W ciągu ostatnich 90 lat w większości regionów oddalonych od Atlantyku liczba mieszkańców spadła o 75 proc. Demografowie z uniwersytetu w Aveiro alarmują, że w kolejnych 25 latach populacja tej części kraju zmniejszy się o połowę.
Wyludnianiu się prowincji towarzyszy zjawisko zamykania przez rząd lokalnych szkół, urzędów pocztowych, a także ośrodków zdrowia.
“Tego typu polityka nie tworzy dobrych warunków do pozostania na wsi, ani nie przyciąga tam nowych osób" - powiedział PAP Frederico Lucas z organizacji Novos Povoadores, pomagającej mieszkańcom miast w przeprowadzce i organizacji życia na prowincji. W projekcie tym współpracują z gminami.
Portugalskie samorządy robią wiele, aby zatrzymać odpływ ludności. Inicjatyw zachęcających do pozostania na wsi nie brakuje.
“W minionym roku na terenie naszego miasta przyszło na świat 99 dzieci. Wszystkie otrzymały od nas becikowe. Jego łączna wartość wyniosła 54 tys. euro" - opowiada burmistrz 22-tysięcznej gminy Povoa de Lanhoso, Manuel Baptista.
Zachęta finansowa jest jego zdaniem czynnikiem motywującym rodziców do starań o kolejne potomstwo. “W 2012 r., czyli w pierwszym roku obowiązywania becikowego w Povoa de Lanhoso, na świat przyszło 70 dzieci, rok później 99, a tylko w styczniu br. zanotowaliśmy około 30 narodzin" - powiedział.
Jego gmina uzależniła wysokość becikowego od liczby dzieci w gospodarstwie domowym. Za pierwszego i drugiego potomka płaci 500 euro, za trzecie dziecko - 750 euro, zaś za czwarte i kolejne - 1000 euro. Środki wypłacane są w formie czeków, które mogą być zrealizowane tylko w placówkach handlowych na terenie gminy i jedynie na produkty dla dzieci.
Samorządy z prowincji coraz częściej skracają też dystans do ośrodków miejskich, by ułatwić przemieszczanie się mieszkańców. Niektóre dopłacają do lokalnych linii autobusowych lub samodzielnie organizują transport.
W Macao, w środkowej Portugalii, miejscowy ratusz włączył w ubiegłym roku do sieci transportu publicznego taksówki. Za przejazd nimi mieszkańcy płacą równowartość biletu autobusowego. “Dopłacanie do taksówek w ramach naszego transportu publicznego jest zdecydowanie tańszym rozwiązaniem niż utrzymywanie regularnie kursujących autobusów" - wyjaśnił zastępca burmistrza w Macao Vasco Estrela.
W ramach pilotażowego projektu, którego wdrożenie rozpatrują już samorządowcy z sąsiednich gmin, taksówki przybywają na telefoniczne wezwanie mieszkańca gminy. Kurs w ramach publicznego środka transportu kosztuje średnio 2 euro, czyli cztery razy taniej niż przeciętna jazda taksówką.
Pomimo niedogodności życia na prowincji, w portugalskich coraz bardziej zabieganych miastach, rośnie grono osób gotowych do przeprowadzki na wieś. Dotychczas organizacji udało się wesprzeć 51 takich rodzin.
“Pomagamy im poprzez szkolenia, doradztwo i szukanie lokum. Tani dom można wynająć już w cenie 150-250 euro za miesiąc. Z uwagi na to, że rolnictwo w Portugalii jest bardzo nisko dochodowe, zachęcamy ich głównie do założenia własnej firmy w przemyśle przetwórstwa spożywczego. Pomagamy też wynająć infrastrukturę do produkcji dżemów" - wyjaśnił Frederico Lucas.
Już ponad 50 gmin organizuje różnego rodzaju programy aktywizujące portugalską wieś. Jedną z najbardziej aktywnych jest Alfandega da Fe, w regionie Tras-os-Montes. Jak poinformowała PAP Sonia Lavrador z miejscowego ratusza, w ostatnich miesiącach gmina pozyskała pięć rodzin z miasta. “Aby mogły one liczyć na pomoc z naszej strony, osoby te musiały spełnić wiele warunków. Najważniejszym z nich było uruchomienie własnej działalności gospodarczej" - dodała Lavrador.
Skomentuj artykuł