"Prasa albo jest wolna, albo nie"
Elżbieta II podpisała w środę wieczorem wzbudzającą poważne kontrowersje tzw. Królewską Kartę. Dokument ustanawia nowy model regulacji prasy; pierwszy od ponad 300 lat. "Guardian" w czwartkowym komentarzu redakcyjnym nazwał Kartę "instrumentem średniowiecznym".
Karta, uzgodniona przez trzy największe partie w Izbie Gmin, zakłada m.in. likwidację obecnie działającej Komisji Skarg na Prasę i przewiduje ustanowienie dwóch gremiów: nadzorczego i regulacyjnego. To ostatnie obdarzone jest dużym zakresem kompetencji - może m.in. wymierzać grzywny do 1 mln funtów, żądać sprostowań i przeprosin.
Dokument wprowadza arbitraż w sporach między prasą a poszkodowanymi (np. w związku z pomówieniem) i zmienić go można tylko kwalifikowaną większością 2/3 głosów w Izbie Gmin.
Wydawcy gazet sprzeciwiali się proponowanym zapisom i do ostatniej chwili próbowali w sądzie zablokować wejście w życie Królewskiej Karty. Opracowali także własny model i nie ma pewności, czy podporządkują się Karcie, która nie ma tej samej mocy prawnej, co ustawowa regulacja.
Stowarzyszenie wydawców prasowych zastanawia się nad odwołaniem od środowej decyzji sądu, który sprzeciwił się zablokowaniu Karty w drodze nadzoru. Stowarzyszenie sądzi, że Karta jest niepotrzebna i toruje drogę do politycznej ingerencji w prasę.
Jeśli konflikt przeciągnie się, to regulację rynku prasowego będzie mógł narzucić parlament. Stowarzyszenie wydawców gazet może też odwołać się ze skargą do trybunału europejskiego.
Alternatywny, branżowy model regulacji rynku prasowego odrzuciła Privy Council - tajna rada doradcza monarchy, będąca szczątkową formą władzy wykonawczej suwerena, ale sprawowaną pod polityczną kontrolą parlamentu, a zatem faktycznie zależna od rządu. Stąd zarzut wydawców, iż politycy ingerują w funkcjonowanie prasy.
Ustanowienie nowego modelu regulacji prasy ogólnie zalecił Lord Brian Henry Leveson badający etyczne i polityczne aspekty afery podsłuchowej.
"Guardian" w komentarzu redakcyjnym nazwał Kartę "instrumentem średniowiecznym": "Problem polega na tym, że niewielu dziennikarzy daje wiarę zapewnieniom polityków, że gotowi są bronić idei wolności prasy. Stosunek posłów do rewelacji Edwarda Snowdena o masowej inwigilacji NSA nie daje takiej rękojmi" - zaznaczył.
"Daily Telegraph" napisał, że perspektywa zaakceptowania przez niego królewskiej Karty jest "zerowa". Dokumentowi przeciwne są też tytuły prasowe koncernu prasowego Ruperta Murdocha i "Daily Mail". Dyrektor Stowarzyszenia Wydawców Prasowych Bob Satchwell powiedział, że "prasa albo jest wolna, albo nie. Nie może być wolna w połowie".
Skomentuj artykuł