Prezydent Mun: test rakietowy Korei Północnej był aktem protestu

Prezydent Mun: test rakietowy Korei Północnej był aktem protestu
(fot. PAP/EPA/JEON HEON-KYUN)
PAP/ ed

Czwartkowy test rakiet przeprowadzony przez reżim w Pjongjangu był prawdopodobnie wyrazem protestu przeciwko polityce Waszyngtonu po fiasku szczytu USA-Korea Płn. w Hanoi - ocenił prezydent Korei Płd. Mun Dze In. Wezwał Pjongjang do wstrzymania prób.

Kolegium połączonych szefów sztabów Korei Płd. poinformowało, że w czwartek po południu czasu miejscowego Korea Płn. wystrzeliła dwa pociski rakietowe. Jeden przeleciał 270 km, drugi 420 km i oba wpadły do Morza Japońskiego.

Korea Płd. i USA oceniły na podstawie analizy pokonanego przez pociski dystansu, że były to dwie "rakiety krótkiego zasięgu" - podała agencja Yonhap, cytując Muna.

DEON.PL POLECA

Prezydent dodał, że wystrzelenie rakiet mogło być naruszeniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, które zakazują Korei Płn. używania rakiet balistycznych, choć jest jeszcze za wcześnie, by to ocenić.

"Chcę przestrzec Koreę Północną" 

"Tak czy owak chcę przestrzec Koreę Płn., że jeśli takie zachowanie się powtórzy, może to utrudnić obecną fazę dialogu i negocjacji" - podkreślił Mun. Pałac prezydencki w Seulu ocenił czwartkowy test jako "bardzo niepokojący" i poinformował, że szef południowokoreańskiego biura bezpieczeństwa państwowego Czung Uj Jong bacznie obserwuje sytuację.

Według południowokoreańskiego wojska pociski zostały wystrzelone z okolic miasta Kusong na północnym zachodzie Korei Płn. W przeszłości startowały stamtąd różnego rodzaju rakiety; przeprowadzono tam m.in. pierwszy udany test międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) Korei Płn. w 2017 roku - przypomina Reuters. Yonhap zwraca uwagę, że próba z pociskami nastąpiła w czasie wizyty specjalnego przedstawiciela USA ds. Korei Płn. Stephena Bieguna w Seulu. Ma on tam rozmawiać z południowokoreańskimi urzędnikami na temat sposobów wznowienia negocjacji nuklearnych z Pjongjangiem.

Reżim wystrzelił kilka pocisków krótkiego zasięgu

Rokowania utknęły w martwym punkcie po zakończonym fiaskiem lutowym szczycie z udziałem prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una w Hanoi. Obie strony nie doszły tam do porozumienia w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego ani ewentualnego złagodzenia międzynarodowych sankcji gospodarczych nałożonych na Pjongjang za jego zbrojenia. Czwartkowa próba była drugą w ciągu ostatniego tygodnia. Kolegium szefów sztabów sił zbrojnych Korei Płd. informowało wcześniej, że w sobotę północnokoreański reżim wystrzelił "kilka pocisków krótkiego zasięgu" z obszaru położonego na wschodnim wybrzeżu kraju. Pociski pokonały odległość od 70 do 200 km, po czym wpadły do Morza Japońskiego. Według agencji AP wśród wystrzelonych wtedy pocisków mogła być rakieta balistyczna krótkiego zasięgu.

Północnokoreańska agencja prasowa KCNA podała natomiast, że w sobotę testowano wyrzutnie rakiet dalekiego zasięgu; rakiety te określiła jako "sterowaną broń taktyczną". Według tej agencji sobotnie ćwiczenia były rutynowe i zostały przeprowadzone w samoobronie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezydent Mun: test rakietowy Korei Północnej był aktem protestu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.