"Rosja cofa się do czasów sowieckich"
– Rosja to kraj bez tradycji demokratycznych, a rządzona przez Putina i Miedwiediewa cofa się do czasów sowieckich – uważa rosyjska obrończyni praw człowieka Ludmiła Aleksiejewa, która w Warszawie wzięła udział w dyskusji o współczesnej Rosji. – Mam jednak nadzieję, że ten trend za 10-15 lat powstrzyma powstające w Rosji społeczeństwo obywatelskie – mówiła.
– Rosja nie ma tradycji demokratycznych (...), a gdy do tego władzę w naszym kraju objął Putin, zrozumiałam, że to cofnięcie do czasów sowieckich. Ale nie spodziewałam się, że będzie tak długo trwało i będzie tak głębokie – powiedziała Aleksiejewa, współzałożycielka Moskiewskiej Grupy Helsińskiej i rosyjskiej organizacji Memoriał, która pod koniec października otrzymała Nagrodę im. Andrieja Sacharowa przyznawaną przez Parlament Europejski.
Według rosyjskiej obrończyni praw człowieka, Rosja nie była wolna i demokratyczna nawet pod koniec lat 80. w okresie przemian zainicjowanych przez Michaiła Gorbaczowa. – To było tylko chwilowe osłabienie władzy autorytarnej – powiedziała Aleksiejewa. – Borys Jelcyn chciał demokracji, ale jeden człowiek to za mało (...) demokrację, tak jak to było w Wielkiej Brytanii lub Francji, trzeba długo i z uporem budować – dodała.
Jej zdaniem, Rosja na przełomie lat 80. i 90. była pozbawiona tego, co miała Polska – fenomenu Solidarności i związanej z nią tradycji obrony demokracji. – U nas ruch dysydencki był lokalny i słabiutki – mówiła Aleksiejewa, która w okresie ZSRR za krytykowanie władz była zmuszona do emigracji.
Wyraziła jednak nadzieję, że dzięki stopniowo powstającemu w Rosji społeczeństwu obywatelskiemu za 10-15 lat dojdzie do pozytywnych demokratycznych przemian. – To się musi stać niezależnie od "przykręcania śruby" przez nasz obecny reżim, który bardzo chce przypominać ten radziecki. Czasy są inne, ludzie są inni i Putin z Miedwiediewem nie mogą tak jak Stalin otoczyć naszego kraju żelazną kurtyną – mówiła 82-letnia dysydentka.
Skomentuj artykuł