Rosja ostrzega Ukrainę przed wojną domową
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej wezwało we wtorek władze Ukrainy do natychmiastowego przerwania wszelkich przygotowań militarnych na południowym wschodzie kraju, ostrzegając, że mogą one doprowadzić do rozpętania wojny domowej.
Według MSZ FR do "południowo-wschodnich rejonów Ukrainy, w tym do Doniecka, ściągane są pododdziały wojsk wewnętrznych i Gwardii Narodowej Ukrainy z udziałem bojówkarzy nielegalnej formacji zbrojnej Prawy Sektor".
MSZ Rosji twierdzi, że "postawiono przed nimi zadanie stłumienia przy użyciu siły protestów mieszkańców południowego wschodu kraju przeciwko polityce obecnych władz w Kijowie".
Rosyjskie MSZ oświadczyło, że "szczególne zaniepokojenie budzi to, że do operacji tej włączono około 150 amerykańskich specjalistów z prywatnej organizacji wojskowej Greystone, przebranych w mundury funkcjonariuszy pododdziału Sokoł".
MSZ FR ostrzegło, że "organizatorzy i uczestnicy tej prowokacji biorą na siebie ogromną odpowiedzialność za stworzenie zagrożenia dla praw, wolności i życia pokojowo nastawionych obywateli Ukrainy, a także dla stabilności państwa ukraińskiego".
"Wzywamy do natychmiastowego przerwania wszelkich przygotowań militarnych, grożących rozpętaniem wojny domowej" - oznajmiło MSZ Rosji.
Zdaniem politologa Fiodora Łukjanowa, którego we wtorek cytuje dziennik "RBK-daily", "sytuacja na wschodzie Ukrainy diametralnie różni się od tej na Krymie i dlatego Rosja wyraźnie nie zamierza powtarzać krymskiego scenariusza w tych obwodach".
W opinii Łukjanowa, "tym razem Rosja ograniczy się do moralnego poparcia dla protestujących". "Jest to dobry instrument presji na kijowskie władze, której rezultatem może stać się ta sama federalizacja, na której nalega Moskwa jako na formie istnienia nowego państwa ukraińskiego" - zauważył politolog.
Inny rosyjski politolog Gleb Pawłowski nie wykluczył, że niestabilność na południowym wschodzie doprowadzi do zerwania wyznaczonych na 25 maja wyborów prezydenckich na Ukrainie, do czego - według niego - po cichu dąży Rosja. "Mimo minimalnej prawowitości protestujących w Doniecku, powstaje nowa sytuacja i Kijów nie zdoła przeprowadzić wyborów prezydenckich bez jakiejś nowej formuły, na którą zgodzą się regiony południa i wschodu" - ocenił politolog.
Skomentuj artykuł