Rosja: rok, w którym Putin przekroczył Rubikon
Władimir Putin przekroczył Rubikon 27 lutego. Tego dnia prorosyjscy napastnicy zajmują budynki rządu i parlamentu Krymu w Symferopolu na Ukrainie. Marcowa aneksja Krymu przez Rosję otwiera erę globalnej konfrontacji między Rosją a Zachodem.
Prawie 10 miesięcy po przyłączeniu Krymu do Rosji, tak bulwersującym Zachód i zmieniającym mapę Europy, nikt jeszcze nie zdaje sobie całkowicie sprawy z konsekwencji decyzji podjętej przez rosyjskiego prezydenta - pisze w czwartek agencja AFP.
Jednak dla wielu rok 2014 jest rokiem Putina; nastąpiła wtedy zmiana postawy szefa rosyjskiego państwa i jego odwet na arenie międzynarodowej.
Gdy rozpoczyna się kryzys ukraiński, Władimir Putin ma już wielkie doświadczenie u steru rosyjskiego państwa. Będąc 15 lat u władzy jako prezydent lub jako premier przetrwał trzech amerykańskich prezydentów, kilku przywódców Francji i brytyjskich premierów.
Wojna w Czeczenii, przejęcie niezależnych mediów, słabość rosyjskiej opozycji, przyniosły mu reputację prezydenta autorytarnego. W kraju uważany jest za człowieka, który doprowadził do stabilizacji ekonomicznej, pojawienia się klasy średniej po latach chaosu prezydentury Borysa Jelcyna. Putin jest architektem odnowy Rosji, która podnosi głowę po upokorzeniach i upadku Związku Radzieckiego - pisze AFP.
Proeuropejski ruch kontestacji na Majdanie w Kijowie i upadek w lutym prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza to już za dużo dla Moskwy. Rosja oskarża: Zachód miesza się w sprawy terytorium w jej pobliżu, a NATO jest już u jej bram.
Na odpowiedź Putina nie czekano długo - następuje przyłączenie Krymu przez referendum, które faktycznie stało się plebiscytem, dochodzi do wsparcia militarnego separatystycznych rebeliantów we wschodniej części Ukrainy. Nieporozumienia między Rosjanami a Zachodem nabierają kształtu. Z punktu widzenia Moskwy aneksja Krymu jest jedynie naturalnym powrotem na łono Rosji "świętego" obszaru i "rosyjskiej Jerozolimy". Zachód uważa jednak, że rosyjski prezydent zmienił jednym pociągnięciem pióra mapę Europy i przywłaszczył terytorium, czego nikt nie robił na starym kontynencie od zakończenia II wojny światowej.
Poddany ostracyzmowi przez zachodnich przywódców oskarżających go o "agresję" w Europie, przedstawiany przez europejskie tabloidy jako nowy Hitler, w Rosji jest popularny jak nigdy dotąd. W wieku 62 lat zyskuje nowy status mistrza, zwłaszcza w oczach antyatlantyckich Europejczyków, gdyż według nich stanowi wyzwanie wobec "amerykańskiego przywództwa" i zachodniego modelu liberalnego.
To mocarstwowe pragnienie rosyjskiego przywódcy nasuwa na myśl powrót do określenia "zimna wojna", które zniknęło w 1991 roku wraz ze Związkiem Radzieckim - uważa AFP.
Ten termin nie jest do końca trafny. Rosja nie jest, w przeciwieństwie do swojego poprzednika radzieckiego, nośnikiem ideologii, modelu, ale termin ten ma tę zaletę, że przemawia do wszystkich, czekając na lepsze zdefiniowanie określenia "długa zima", która nadchodzi w stosunkach między Rosjanami a Zachodem.
Loty bombowców strategicznych w pobliżu krajów europejskich, ćwiczenia okrętów wojennych, które niepokoją generałów NATO, wzmocniona rosyjska aktywność w powietrzu i na morzach - wszystko to rosyjski prezydent tłumaczy tym, że Zachód nigdy nie dotrzymał obietnicy, aby nie rozszerzać NATO w pobliżu Rosji. Kto tu zagraża komu - pyta się Moskwa.
Powracają stare pytania: czego chce Putin, dokąd zmierza. Według Marii Lipman, ekspertki Moscow Carnegie Center, bardzo krytycznie nastawionej do rosyjskiego przywódcy, Putin "widzi siebie w roli lidera misji ratowania Rosji przed Zachodem. Stale wraca do historii, szuka swojego miejsca wśród tych przywódców rosyjskiego państwa, którzy ratowali Rosję przed zagrożeniem.
Dla Konstantina Kałaczowa, szefa think tanku Polityczna Grupa Ekspercka, uwagę Putina "zaprząta myśl, co o nim napiszą w książkach historycznych". "Za 50 lub 100 lat historycy nie będą interesować się kursem rubla, lecz aneksją Krymu i konfrontacją z USA" - prognozuje.
Według ekspertów ukraiński kryzys pokazał, że Putin chce tylko jednego: szacunku dla Rosji i równego traktowania ze Stanami Zjednoczonymi.
Czego można się teraz spodziewać po Rosji? Kontynuowania polityki podboju, reorientacji jej priorytetów energetycznych z Europy na Azję, reaktywacji kontaktów z krajami Ameryki Południowej i Bliskiego Wschodu. Putin jako prezydent ogłosił niedawno kontynuowanie wsparcia dla syryjskiego reżimu Baszara el-Asada i w dalszym planie zamierza odgrywać kluczową rolę w negocjacjach w sprawie irańskiego programu jądrowego.
Według Kałaczowa Putin w konfrontacji z zachodnimi przywódcami wykazuje się o wiele silniejszymi nerwami niż oni.
Skomentuj artykuł