"Rosjanie nie zostali pozbawieni prawa wyboru"
Premier Rosji Władimir Putin zaprzeczył w poniedziałek, jakoby jego start w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku oznaczał, że obywatele Federacji Rosyjskiej faktycznie nie będą mieli wyboru.
W wywiadzie, jakiego udzielił trzem rosyjskim stacjom telewizyjnym: Kanał 1, Rossija i NTV, Putin nie zgodził się z opinią, że jego udział w wyborach przesądza o ich wyniku. - Zwykły obywatel zawsze ma wybór. Nie można mówić, że rezultat głosowania jest przesądzony - oświadczył.
Putin powiedział, że nominowanie Dmitrija Miedwiediewa na stanowisko premiera po jego własnym powrocie na Kreml będzie zależeć od wyników partii rządzącej na wyborach w grudniu tego roku. Zdaniem Putina, kierowana przez niego partia Jedna Rosja powinna jednak pozostać główną siłą polityczną w kraju i Dumie Państwowej. Jednocześnie zapowiedział, że we władzach tego ugrupowania nastąpią zmiany.
- Nie może być ulubieńców, a decyzje nie powinny być podejmowane na podstawie sympatii i antypatii. Sądzę, że także w kierowniczych gremiach partii nastąpią zmiany - wskazał.
Poproszony o odniesienie się do wyrażanej na Zachodzie opinii, iż jest politycznym "jastrzębiem", rosyjski premier odparł, że "jastrząb to sympatyczny ptak". Dodał, że Rosja chce kontynuować wyważoną politykę zagraniczną, mieć przyjazne stosunki z sąsiadami i wszystkimi partnerami.
W pierwszym wywiadzie po ogłoszeniu decyzji, że w przyszłym roku będzie się ubiegał o powrót na Kreml, a stanowisko premiera obejmie obecny szef państwa Dmitrij Miedwiediew, Putin zapewniał, że nigdy nie dążył do prezydentury, gdyż zdawał sobie sprawę "z ogromu pracy i kolosalnej odpowiedzialności". Przypomniał, że gdy dwukrotnie z rzędu zajmował najwyższe stanowisko, nie zgłaszał chęci ubiegania się o nie po raz trzeci.
- Nie czepiałem się tej funkcji, chociaż łatwo mogłem zmienić konstytucję - powiedział Putin i wyjaśnił, że zrobił tak, aby ludzie zrozumieli, że nie ma tragedii "w naturalnej zmianie władzy".
30 września wywiadu Kanałowi 1, Rossii i NTV udzielił Miedwiediew. Prezydent bronił w nim zapowiedzianej roszady na szczytach władzy. Oznajmił, że nie zamierza się kłócić i rywalizować z Putinem, gdyż - jak podkreślił - obaj są reprezentantami tej samej siły politycznej. Zauważył też, że rating wyborczy szefa rządu jest wyższy niż jego własny.
Miedwiediew ze swej strony przekonywał w sobotę na spotkaniu ze swoimi stronnikami w Moskwie, że przyszła konstrukcja władzy w Rosji, którą zaproponował razem z Putinem, nie oznacza powrotu do przeszłości, lecz jest sposobem na rozwiązanie zadań, które przed sobą postawili. Prezydent zapewnił też, że nowy rząd, który zostanie sformowany po wyborach w wypadku zwycięstwa partii Jedna Rosja, "będzie się składać z absolutnie nowych ludzi".
24 września Miedwiediew zaproponował, aby to Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach Miedwiediew stanął na czele nowego rządu.
O planach tych Miedwiediew i Putin poinformowali podczas zjazdu Jednej Rosji. Obaj nie ukrywali, że na taką roszadę umówili się już wtedy, gdy Putin po dwóch kadencjach prezydenckich w 2008 roku opuszczał Kreml, gdyż konstytucja nie pozwalała mu o ubieganie się o trzecią kadencję z rzędu. Na swojego następcę wskazał wówczas Miedwiediewa.
Putin, który przewodzi Jednej Rosji, na jej kongresie zaproponował też, by listę federalną partii w wyborach parlamentarnych w grudniu otwierał Miedwiediew.
Wiele mediów i analityków w Rosji określiło decyzję Putina o starcie w wyborach prezydenckich w 2012 roku, po dwóch kadencjach na Kremlu w latach 2000-2008, do "breżniewizacji" rosyjskiego systemu politycznego. Leonid Breżniew kierował ZSRR od 1964 roku do swej śmierci w roku 1982.
Skomentuj artykuł