Rośnie liczba zgonów we Włoszech. Wirus nie odstrasza polskich turystów
We Włoszech gwałtownie rośnie liczba zakażeń wirusem Zachodniego Nilu. Choroba doprowadziła już do śmierci dziewięciu osób, a mimo to kierunek ten wciąż cieszy się zainteresowaniem wśród polskich turystów.
Liczba zakażeń rośnie z dnia na dzień
W ciągu zaledwie tygodnia liczba potwierdzonych przypadków wzrosła z 32 do 89. Najwięcej infekcji odnotowano w regionie Lacjum – głównie w okolicach Latiny i Sabaudii. Przypadki zachorowań pojawiły się również w Lombardii, Kampanii, Piemoncie, Wenecji Euganejskiej, Emilii-Romanii, Friuli-Wenecji Julijskiej, Abruzji, Apulii oraz na Sardynii. Ostatnią ofiarą wirusa był 76-letni mieszkaniec miasta Caserta.
Służby apelują o ostrożność
Choć włoski Instytut Zdrowia uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą, specjaliści zalecają, by nie bagatelizować zagrożenia. Przypominają o konieczności stosowania środków odstraszających komary. Eksperci ostrzegają również, że oficjalne dane mogą nie oddawać rzeczywistej skali zjawiska – szacuje się, że liczba bezobjawowych przypadków może sięgać nawet 10 tysięcy.
Jakie są objawy zakażenia?
Wirus Zachodniego Nilu przenoszony jest przez komary z rodzaju "Culex", które zarażają się, żerując na ptakach. Zdecydowana większość zakażonych – około 80% – nie odczuwa żadnych objawów. U pozostałych może rozwinąć się tzw. Gorączka Zachodniego Nilu, powodująca m.in. gorączkę, bóle mięśni, nudności i wysypkę. W nielicznych przypadkach infekcja atakuje układ nerwowy, prowadząc do zapalenia mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych. Tak ciężkie powikłania występują jednak rzadko – u jednej osoby na około 150 zakażonych.
Skomentuj artykuł