Rosyjscy dziennikarze zginęli na wsch. Ukrainy
Komitet śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował we wtorek o wszczęciu śledztwa w sprawie śmierci dwóch członków ekipy rosyjskiej telewizji państwowej WGTRK. Rosyjska ekipa znalazła się pod ostrzałem pod Ługańskiem na wschodzie Ukrainy.
Zginął korespondent Igor Kornieluk oraz dźwiękowiec Anton Wołoszyn. Według rosyjskiego MSZ ostrzał prowadziły ukraińskie siły rządowe "w miejscu, gdzie nie było żadnych obiektów wojskowych".
Pierwsze doniesienia mówiły o śmierci Kornieluka i zaginięciu Wołoszyna. We wtorek wieczorem telewizja WGTRK potwierdziła jednak również śmierć dźwiękowca.
Pełnomocnik MSZ Rosji ds. praw człowieka, demokracji i prymatu prawa Konstantin Dołgow oznajmił, że Rosja oczekuje stanowczej reakcji ze strony organizacji międzynarodowych, w tym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Przedstawicielka OBWE ds. wolności prasy Dunja Mijatović wskazała na "niewystarczające działania na rzecz ochrony dziennikarzy, którzy ryzykują życie, nadając wiadomości ze stref konfliktu na Ukrainie".
Jak podawała WGTRK, jej korespondent wraz z ekipą telewizyjną znalazł się pod ostrzałem moździerzowym w rejonie miejscowości Mirnyj niedaleko Ługańska i został ciężko ranny. Krótko potem podano informację, że Kornieluk zmarł na stole operacyjnym w szpitalu w Ługańsku. Wieczorem WGTRK poinformowała na swej stronie internetowej, że w miejscu ostrzału znaleziono także zwłoki Wołoszyna. Uratował się trzeci członek ekipy, operator Wiktor Denisow, który w chwili ostrzału znajdował się w pewnej odległości od pozostałych.
Pod koniec maja w Mariupolu nad Morzem Azowskim został ranny współpracownik rosyjskiej anglojęzycznej telewizji RT. Również w maju pod Słowiańskiem w obwodzie donieckim włoski fotoreporter zginął w następstwie wybuchu pocisku artyleryjskiego. Pocisk ranił też francuskiego dziennikarza i jego tłumacza.
Skomentuj artykuł