Sałata, ogórki, pomidory? Berlin się broni
Niemiecka minister rolnictwa i ochrony konsumentów Ilse Aigner odrzuciła w środę krytykę pod adresem niemieckich władz w związku z zamieszaniem wokół poszukiwania źródła zakażeń zjadliwym szczepem pałeczki okrężnicy EHEC. Wiadomo już, że źródłem zakażenia nie były hiszpańskie ogórki. Niemieckie laboratoria pracują pełną parą, żeby ustalić źródło.
- Bakterie EHEC wykryto przecież na hiszpańskich ogórkach. Dlatego zgodnie z europejskimi regulacjami trzeba było wydać ostrzeżenie (przed spożywaniem). Koledzy z Hamburga postąpili właściwie. EHEC nie ma czego szukać na ogórkach - powiedziała Aigner w rozmowie z telewizją publiczną ZDF.
We wtorek hamburska senator ds. zdrowia Cornelia Pruefer-Storcks poinformowała, że - wbrew ostrzeżeniom sprzed kilku dni - typ bakterii EHEC, wykryty na sprzedawanych w Hamburgu ogórkach z Hiszpanii, raczej nie jest przyczyną fali groźnych zatruć pokarmowych w Niemczech.
Testy pokazały, że typ EHEC z hiszpańskich ogórków nie jest jednakowy z bakteriami typu O104, które wyizolowano z próbek kału pobranych od pacjentów cierpiących na infekcję.
Aigner zapewniła, że trwają intensywne starania, by wykryć źródło choroby. - Pobrano już setki próbek do badań. Instytut im. Roberta Kocha i Federalny Instytut Oceny Ryzyka stwierdziły, że chorzy spożywali dużo sałaty, ogórków i pomidorów, dlatego na tym obszarze koncentrują się poszukiwania, ale także na drogach transportu warzyw - wyjaśniła Aigner.
Dodała, że nie ma konkretnych wskazówek, by źródłem bakterii były inne warzywa czy owoce. - Ale na tym etapie nie można niczego wykluczać - powiedziała.
Niemieckie działania informacyjne w związku z falą zakażeń EHEC ostro skrytykowały władze Hiszpanii, zarzucając Niemcom brak odpowiedzialności. Madryt zamierza wystąpić o odszkodowania dla swych rolników i nie wyklucza kroków prawnych przeciwko władzom w Hamburgu - oświadczył w środę wicepremier i minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Alfredo Perez Rubalcaba.
Także polski minister rolnictwa Marek Sawicki skrytykował postępowanie niemieckich władz w kryzysowej sytuacji w związku z EHEC. "Niemcy nie poinformowali nas (o zagrożeniu) już po stwierdzeniu pierwszego przypadku choroby, lecz dopiero wówczas, gdy była pierwsza ofiara śmiertelna" - powiedział Sawicki w rozmowie z internetowym wydaniem dziennika "Die Welt" na marginesie wtorkowej nieformalnej rady ministrów rolnictwa UE w Debreczynie.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni niemieckimi kontrolami. Informacje dochodzą do nas z dużym opóźnieniem - dodał. Zdaniem Sawickiego podobna sytuacja miała miejsce pół roku temu podczas afery dioksynowej w Niemczech. - Niemcy podjęli działania nie informując pozostałych krajów UE. Dopiero trzy miesiące później otrzymaliśmy potrzebne dane - dodał polski minister.
Zjadliwy szczep pałeczki okrężnicy EHEC spowodował dotąd śmierć 15 osób w Niemczech i jednej w Szwecji. W Niemczech - szczególnie na północy kraju - nadal wzrasta liczba zakażeń bakterią jak i przypadków groźnego dla życia zespołu hemolityczno-mocznicowego (HUS), wywołanego przez toksyny bakterii.
Skomentuj artykuł