Separatyści zaczęli kampanię na rzecz "tak" dla niepodległości Katalonii
W Tarragonie, leżącej 100 km na północ od stolicy Katalonii, Barcelony, zwolennicy niepodległości liczącego 7 mln mieszkańców autonomicznego regionu Hiszpanii zainaugurowali kampanię na rzecz głosowania "tak" w wyznaczonym na 1 października referendum.
Skandując hasło, które jest jednocześnie nazwą koalicji rządzącej w Katalonii - Junts pel Si (Razem dla tak) - pod którym poszła ona w 2015 roku do wyborów parlamentarnych, siedem i pół tysiąca zwolenników niepodległości regionu zgromadzonych na placu corridy w Tarragonie powitało szefa regionalnego rządu katalońskiego Carlesa Puigdemonta. Przyszli na wiec inaugurujący kampanię przed referendum mimo ponawianych co dzień ostrzeżeń rządu centralnego przed konsekwencjami prawnymi.
Puigdemont wezwał Katalończyków do wzięcia udziału w wyznaczonym na 1 października referendum w sprawie niepodległości Katalonii.
Tłum wznosił okrzyki: "Niepodległość!", "Głosujemy!", "Nie boimy się!".
Kampania przed referendum, którego zakazał jako nielegalnego rząd Hiszpanii wsparty przez Trybunał Konstytucyjny w Madrycie, będzie trwała do 29 września.
Katalonia korzysta już z rozbudowanej autonomii regionalnej (parlament, rząd i samorząd regionalny, edukacja w języku katalońskim, własna policja).
Zamożna Katalonia, reprezentująca 16 proc. populacji Hiszpanii i 1/5 jej PKB, to najbardziej strategiczny region dla kraju będącego czwartą gospodarką strefy euro, przeżywa renesans swego patriotyzmu w przeszło 40 lat po zakończeniu dyktatury gen. Francisco Franco - odnotowują korespondenci zagranicznych mediów, relacjonując w czwartek przebieg spotkania w Tarragonie.
Administracja frankistowska próbowała zakazywać publicznego używania języka katalońskiego i tłumić różnymi środkami "separatyzm" oparty w znacznej mierze na poczuciu "wyższości gospodarczej" szybko rozwijającego się regionu, o czym świadczyła już za czasów gen. Franco m.in. liczba rejestrowanych tu samochodów, większa niż w Kastylii.
Integracja jednak następowała także w sferze kulturowej. Dziś, co przyznają Katalończycy, Joan Miro, Antoni Gaudi i Salvador Dali kojarzą się światu z całą Hiszpanią jako taką, a ścieraniu się dążeń niepodległościowych i hiszpańskocentrycznych towarzyszy rosnące napięcie w stosunkach między Madrytem a Barceloną, jak podkreślają w tych dniach hiszpańskie media, informując o koncentrowaniu coraz większej liczby policji i żandarmerii w Katalonii.
Skomentuj artykuł