Szczyt UE w Brukseli: Pakt fiskalny podpisany
Zakończony w piątek w Brukseli dwudniowy szczyt UE był pierwszym od dawna zwykłym spotkaniem przywódców państw unijnych i nie dotyczył ratowania pogrążonej w długach Grecji. Podpisano pakt fiskalny i przyznano Serbii status kandydata do UE.
Obiecano też Rumunii i Bułgarii, że we wrześniu może zapaść decyzja w sprawie przyjęcia tych państw do strefy Schengen.
- To wyjątkowy szczyt, bo wolny od dramatyzmu i w duchu pracy zespołowej - powiedział na zakończenie spotkania przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Zgodnie z oczekiwania i bez żadnych kontrowersji, przywódcy "27" zatwierdzili jednomyślnie Van Rompuya na drugą 2,5-letnią kadencję szefa RE. Belg został też wybrany na przewodniczącego szczytów euro. - To przywilej służyć Europie w takich krytycznych czasach, a także duża odpowiedzialność - dziękował za zaufanie.
Szczyt nie miał na celu pilnego "gaszenia pożaru" w Grecji czy innym kraju euro, był natomiast poświęcony długoterminowej strategii wzrostu. Po zgodzie na więcej dyscypliny w finansach, czego przejawem było podpisanie w piątek rano przez 25 przywódców (bez premierów Wielkiej Brytanii i Czech) paktu fiskalnego, liderzy unijni zajęli się wzrostem gospodarczym.
O przyjęcie nowego traktatu, który ma zapobiec zadłużaniu się państw euro w przyszłości, zabiegały Niemcy, czyli kraj, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele. Pakt przewiduje tzw. złotą regułę, według której roczny deficyt strukturalny nie może przekroczyć 0,5 proc. nominalnego PKB. Kraje będą musiały ją wdrożyć do prawa narodowego, najlepiej konstytucji.
- (Traktat) to dowód, że wyciągamy lekcje z kryzysu i rozumiemy sygnały (wysyłane przez rynki finansowe) - powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas ceremonii podpisania. - Chcemy przyszłości w Europie politycznie zjednoczonej - dodała.
Premier Tusk po podpisaniu paktu potwierdził dziennikarzom, że jego reguły nie będą obligować Polski dopóki nie wejdzie do eurolandu. Zapewnił, że "nasza gospodarka nie obawia się zasad dyscypliny strefy euro", a Polska i tak spełnia większość fiskalnych oczekiwań paktu.
W ramach dbania o wzrost, przywódcy zdecydowali, że przyspieszą reformy zawarte w unijnej strategii wzrostu "Europa 2020", która wyznacza cele w zatrudnieniu, edukacji, inwestycji w innowacje, walce z biedą. Mają też wykorzystywać potencjał wspólnego rynku wewnętrznego, o czym pisali przywódcy 12 krajów, w tym Polski, i co zostało uwzględnione we wnioskach ze szczytu.
Już pierwszego dnia szczytu przywódcy przyznali status kandydata do UE Serbii, o co Belgrad zabiegał od 2008 roku. To po części nagroda za powolny, ale postępujący dialog we współpracy z Kosowem, byłą serbską prowincją, która w 2008 roku ogłosiła niepodległość.
Nieoczekiwanie Rumunia, a także Bułgaria otrzymały na szczycie obietnicę, że być może we wrześniu zapadnie decyzja o ich przyjęciu do strefy Schengen, co dotąd blokowała już tylko Holandia, wskazując na wciąż niewystarczający postęp w walce z korupcją i zorganizowaną przestępczością w obu krajach. Do września Komisja Europejska ma przygotować pakiet zapewnień, że rozszerzenie Schengen nie będzie mieć negatywnych konsekwencji.
- Mam uczucie, że jest silna polityczna wola, by sfinalizować prace we wrześniu, a jak jest wola, to można podjąć decyzję - powiedział Van Rompuy. Zastrzegł, że nie ma żadnego związku między zgodą Rumunii na decyzję o kandydaturze Serbii do UE, a rozszerzeniem Schengen, co sugerowali niektórzy dyplomaci.
W piątek przywódcy rozmawiali o problemach światowych. Potępili reżim w Syrii za rosnące represje i zagrozili pociągnięciem do odpowiedzialności członków reżimu Baszara el-Asada za "przerażające zbrodnie". Wyrazili też zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją na Białorusi i wezwali szefów MSZ do pracy nad dalszymi sankcjami wobec władz w Mińsku.
- Polska nie jest zainteresowana przesadną radykalizacją sankcji wobec Białorusi. Najważniejsze, by były akceptowane i wykonywane wspólnie przez całą UE - powiedział Tusk. Podkreślił, że decyzja o ewentualnym powrocie ambasadorów państw UE do Mińska, którzy opuścili kraj po tym jak władze białoruskie wezwały we wtorek ambasadorów Polski i UE do wyjazdu na konsultacje, będzie skoordynowana i wspólna. - Tak żeby Mińsk nie mógł manipulować" krajami UE - dodał polski premier.
Nieoczekiwanie do rangi tematu szczytu, przynajmniej w kuluarach, urosły problemy z nadmiernymi deficytami na Węgrzech, a zwłaszcza w Hiszpanii, za co tym krajom grożą odpowiednio kary zamrożenia funduszy spójności lub sankcje finansowe wynikające z tzw. sześciopaku wzmacniającego unijny Pakt Stabilności i Wzrostu. Hiszpania zabiegała o więcej elastyczności w traktowaniu wyznaczonych jej celów zbicia nadmiernego deficytu w tym roku, ale jak mówili dyplomaci, na razie nie uzyskała przychylności.
Tusk rozmawiał na szczycie zarówno z premierem Hiszpanii Mariano Rajoyem, jak i Węgier Viktorem Orbanem. Zapewnił o solidarności z Węgrami, ale też przypomniał, że Polska była tym krajem, który w negocjacjach sześciopaku "angażował się poważnie, by sankcje miały charakter automatyczny i naprawdę dyscyplinowały kraje europejskie" oraz "by nie było podwójnych standardów dla nikogo".
Skomentuj artykuł