Szwajcaria nie wyda Romana Polańskiego

Szwajcaria nie wyda Romana Polańskiego
Roman Polański - zdjęcie archiwalne (fot. EPA/Caetano Barreira)
PAP / psd

Szwajcaria nie wyda Romana Polańskiego USA, które oskarżają reżysera o seks z nieletnią w 1977 roku. Uchylono również ograniczenie wolności wobec niego - podała w poniedziałek w Bernie szwajcarska minister sprawiedliwości Eveline Widmer-Schlumpf.

Jak oświadczyło szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości, "powodem decyzji o odmowie wydania Stanom Zjednoczonym Romana Polańskiego było to, że "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA". Na konferencji prasowej w Bernie minister Widmer-Schlumpf poinformowała, że od poniedziałkowej decyzji Stany Zjednoczone nie mogą się odwoływać.

- Pan Polański może teraz swobodnie się poruszać. Dzisiaj od godziny 12.30 jest wolnym człowiekiem - powiedziała Widmer-Schlumpf. - Ograniczenie wolności wobec pana Polańskiego zostało uchylone, nie obowiązuje również monitoring elektroniczny - sprecyzowała.

Minister Widmer-Schlumpf zaznaczyła, że decyzja nie ma na celu usprawiedliwić przestępstwa, jakie przed laty popełnił Polański. Wyjaśniła, iż "nie chodzi o decydowanie czy (Polański) jest winien czy nie jest winien".

Na konferencji prasowej tłumaczyła szczegółowo, w jaki sposób szwajcarski wymiar sprawiedliwości doszedł do takiej decyzji.

Zaznaczyła, że "postępowanie w Stanach Zjednoczonych najpierw w pierwszej, później w drugiej instancji miało także wpływ na nasze postępowanie w sprawie ekstradycji, przede wszystkim na czas jego trwania, ponieważ od początku mówiliśmy, że chcemy dać panu Polańskiemu możliwość, by najpierw wykorzystać drogę prawną na gruncie amerykańskim".

- W ramach postępowania, o które wnosił pan Polański w USA, jego prawnicy zażądali również przedłożenia protokołu z przesłuchania świadka z 26 lutego 2010 roku. Prokurator Roger Gunson, który 1977 roku uczestniczył w postępowaniu sądowym w sprawie Romana Polańskiego, w tym zeznaniu rzekomo stwierdził, że wraz z adwokatami Polańskiego 19 września 1977 roku porozumiał się co do tego, że te 42 dni aresztu w klinice psychiatrycznej w Kalifornii mają być całym wymiarem kary wobec Polańskiego (...) Ten stan faktyczny stanowi podstawę postępowania w sprawie ekstradycji - mówiła minister.

- Jeżeli rzeczywiście doszło do takiego porozumienia, że te 42 dni w klinice psychiatrycznej w Kalifornii miało być bezwarunkową częścią kary wobec pana Polańskiego, to wówczas warunki ekstradycji nie miałyby zastosowania - dodała.

Podkreśliła, że protokół z przesłuchania "jest kluczowy dla decyzji w postępowaniu w sprawie ekstradycji". Jednak - jak zastrzegła - odpowiedni sąd w USA nie zdecydował się na jego ujawnienie "do czasu zamknięcia postępowania w USA".

- Jeżeli to, co twierdzi pan Polański i jego adwokaci okaże się prawdą, że rzeczywiście ten wniosek o ekstradycję jest obarczony wadą prawną (...), to wówczas art. 10 traktatu o ekstradycji nie miałby zastosowania - powiedziała.

Dodała, że z powodu nieotrzymania protokołu szwajcarski wymiar sprawiedliwości "nie był w stanie wyjaśnić wątpliwości co do stanu faktycznego". - Tak więc nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić, że pan Polański nie odbył już w całości zasądzonej w Stanach Zjednoczonych kary - powiedziała.

Zadowolenie z decyzji Szwajcarów wyraził szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner i minister kultury Frederic Mitterrand.

- Roman Polański w końcu może dołączyć do wspólnoty artystów, która otoczyła go szacunkiem i ciepłem w czasie kilku miesięcy procedury (ekstradycyjnej), przeciwko której podnosiły się takie nie do podważenia głosy jak głos Milana Kundery - oświadczył minister Mitterrand w wydanym komunikacie. - Nadszedł czas uspokojenia. Bolesna przeszłość, bogata osobowość, jednomyślnie podziwiane dzieło Romana Polańskiego - wszystko powraca na swoje miejsce - dodał.

"Wielką ulgę" z poniedziałkowej decyzji wyraził szef francuskiego MSZ w rozmowie z szefową szwajcarskiej dyplomacji Micheline Calmy-Rey. - Wielki polsko-francuski reżyser będzie mógł od tej pory odnaleźć swoich bliskich i w pełni poświęcić się dalszej pracy artystycznej - powiedział Kouchner.

Francuski adwokat Polańskiego Georges Kiejman oznajmił, że jest "bardzo szczęśliwy i poruszony" z powodu decyzji szwajcarskich władz. - Oddaję hołd szwajcarskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Jego analiza prawna jest nadzwyczaj słuszna - ocenił.

- Myślę też, że utrzymujące się nieporozumienia z władzami amerykańskimi będą łatwiejsze do uregulowania. Mam nadzieję, że (Polański) będzie mógł pewnego dnia powrócić do Stanów Zjednoczonych - dodał.

Następnym etapem obrony reżysera będzie - jak mówił prawnik - "przekonanie władz amerykańskich, że decyzja podjęta swego czasu przez sędziego (Laurence'a J.) Rittenbanda (prowadzącego początkowo sprawę Polańskiego w latach 70.) nie była przez niego respektowana, i Roman Polański odbył już karę, którą powinien odbyć".

Kiejman dodał, że jest zadowolony z decyzji Szwajcarów również jako przyjaciel Polańskiego. Podkreślił też podziw dla żony reżysera, aktorki Emmanuelle Seigner, która - jak ocenił - "wykazała się wielką odwagą przez cały ten czas".

Adwokaci Polańskiego twierdzą, że w jego sprawie naruszono normy prawne, ponieważ przed ponad 30 laty sędzia Rittenband złamał umowę zawartą z ówczesnym adwokatem Polańskiego. Zgodnie z nią, kara miała się ograniczyć do 42 dni aresztu, które Polański spędził w więzieniu w Kalifornii już w 1978 roku, poddany przymusowym badaniom psychiatrycznym. Rittenband - dziś już nieżyjący - później zapowiedział, że ma zamiar wydać surowszy wyrok. Kiedy wiadomość o tym dotarła do Polańskiego, zbiegł on z USA przed wydaniem wyroku.

Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września 2009 roku na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania sprzed 30 lat.

Na wieść o uwolnieniu Romana Polańskiego oświadczenie wydała jego żona, aktorka i wokalistka Emmanuelle Seigner, która napisała, że z "ogromną przyjemnością" przyjęła w poniedziałek wiadomość o jego uwolnieniu, ciesząc się, że "to koniec koszmaru, który trwał ponad 9 miesięcy".

- To dla dzieci i dla mnie koniec koszmaru, który trwał ponad 9 miesięcy" - wskazała Seigner w oświadczeniu, opublikowanym przez AFP.

Emmanuelle Seigner jest przekonana, że teraz będą mogli powrócić do swych projektów i normalnego życia rodzinnego, co ją cieszy ze względu na dzieci, które, jak powiedziała, "nie zasługują na takie cierpienia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szwajcaria nie wyda Romana Polańskiego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.