"Taka polityka grozi nową żelazną kurtyną"
Embargo Moskwy na produkty rolne z państw, które nałożyły sankcje na Rosję było do przewidzenia - uważa b. ambasador RP w Rosji Stanisław Ciosek. Ostrzega, że bez "opamiętania się obu stron konfliktu" dojdzie do zamrożenia stosunków i nowej "żelaznej kurtyny".
W środę późnym popołudniem rosyjska agencja Interfax podała, że prezydent Władimir Putin podpisał dekret o zakazie importu rolnego z państw, które nałożyły sankcje na Rosję. Taki zakaz lub ograniczenie ma obowiązywać przez rok. W dekrecie nie wymieniono żadnych konkretnych krajów ani produktów, które mają zostać objęte obostrzeniami. Wydano jednocześnie polecenie, aby wskazał je konkretnie rosyjski rząd.
Ciosek w rozmowie z PAP zaznaczył, że takie posunięcie prezydenta Rosji było do przewidzenia. "Putin podpisując dekret zareagował na skierowane przeciw Rosji sankcje Zachodu, zgodnie z zasadą oko za oko, ząb za ząb" - zaznaczył były polski ambasador w Moskwie.
Jak podkreślił, istotą konfliktu na Ukrainie nie są pretensje Rosji do dodatkowego terytorium, jest nią dążenie do zmiany kursu geopolitycznego. Według niego jego źródeł należy szukać w tym, że po rozpadzie Związku Radzieckiego "nie było ze strony świata zachodniego sensownych propozycji okładu, w którym Rosja odgrywałaby większą rolę (niż ma to miejsce obecnie)".
"Przyjęliśmy filozofię poszerzania UE. Rosja traktowała to, podobnie jak Partnerstwo Wschodnie, jako otaczanie, osaczanie, czyhanie na jej interesy. W przypadku Ukrainy powiedzieli w twardy, brutalny sposób: stop" - mówił Ciosek.
Zdaniem Cioska, jeśli nie będzie odpowiedzi Zachodu właśnie w obszarze geopolityki, to ten konflikt będzie trwał. "Będziemy się okładać sankcjami, raz jedni raz drudzy. Dojdzie w końcu do zamrożenia stosunków na kontynencie, nowej żelaznej kurtyny, zbrojenia, czyhania na siebie" - przewiduje były polski ambasador Rosji.
Jego zdaniem zarówno Putinowi, jak i zachodnim przywódcom "brakuje wyobraźni", do czego może prowadzić eskalacja obecnej sytuacji. "Pod znakiem zapytania postawili oni to wszystko, co z takim trudem przez kilkadziesiąt lat po drugiej wojnie światowej tworzyliśmy na kontynencie - zasady, że to nie wojny, nie konfrontacja, nie przemoc będą rozstrzygały konflikty a kompromis, porozumienie, kooperacja" - mówił Ciosek. Jak dodał, w konfrontacji z Rosją, te wszystkie zasady będące fundamentem UE, zostały zakwestionowane.
Były ambasador Polski w Moskwie zwrócił uwagę, że Rosja przekonuje, że wymierzone w nią sankcje Zachodu były sprzeczne z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO) dotyczącymi wolności obrotu gospodarczego.
"Tylko, że oni obecnie robią to samo. Nikt już nie patrzy na WTO, tylko się okładamy cepami sankcji. Padają reguły i to jset przerażające. Za chwilę nikt już nie będzie pamiętał o normach WTO, wszystkich regułach, które tworzyliśmy przez dziesiątki lat i które regulowały świat. Naga, goła siła zacnie funkcjonować, czołgi, samoloty, bomby" - wieszczy Ciosek.
"Oczywiście to Rosjanie rozpoczęli ten konflikt, zabierając Ukraińcom kawałek ich państwa; trzeba na to reagować, ale okładanie się sankcjami do niczego dobrego nie prowadzi. W istocie mamy dziś nowy rodzaj wojny Wschód-Zachód, ścierają się ze sobą cywilizacje" - ocenił. Jak podkreślił, konieczne jest opamiętanie po obu stronach.
Oprócz Unii Europejskiej sankcje wobec Rosji za jej politykę wobec Ukrainy wprowadziły też m.in. Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Japonia i Szwajcaria.
Skomentuj artykuł